80 - Zaręczyny

393 48 6
                                    

- Kocham cię, Harry.

Harry oderwał wzrok od fajerwerek. Wyglądał na nieco zdezorientowanego, ale nie zawahał się, odpowiadając.

- Ja też cię kocham.

- Nie, to znaczy, naprawdę cię kocham. Tak bardzo cię kocham, Harry, i chcę spędzić resztę życia, okazując ci to - powiedziałem. Miałem nadzieję, że nie zauważy, jak drżała mi ręka, gdy wsuwałem swoją dłoń w jego. Harry wciąż wyglądał na zdezorientowanego, gdy kontynuowałem. - Chcę codziennie budzić się obok ciebie. Chcę rodzinnych śniadań, zanim odwieziemy dzieci do szkoły. Chcę kupić z tobą dom. Chcę głośnego domu, pełnego dzieci.

- Louis... - Oczy Harry'ego rozszerzyły się. Załapał, co starałem się powiedzieć. Fajerwerki stały się tłem, rozbłyskując nad Zamkiem Kopciuszka. Żaden z nas nie zauważał nic innego poza tą drugą osobą.

Wyciągnąłem dłoń z jego. Drżącą dłonią wyciągnąłem pudełeczko z kieszeni. Uniosłem wzrok na Harry'ego i dostrzegłem, że przyłożył dłonie do ust, gdy tylko zrozumiał, co miało się wydarzyć. Jego oczy przysłoniły łzy i wiedziałem, że to teraz. Nadszedł ten czas. Nadszedł ten moment.

Nadszedł ten moment, w którym oświadczę się Harry'emu Stylesowi, przed Zamkiem Kopciuszka, gdy fajerwerki rozbłyskały nad naszymi głowami. To ten moment, w którym to zrobię.

Uklęknąłem, zastanawiając się, jak tu dotarliśmy. Jak zmienił się z obcego człowieka, którego malowałem, do całego mojego świata?

- Wolę zostać tutaj, piękny chłopaku - odpowiedział Harry, z kolejnym ogromnym uśmiechem na twarzy.

- Teraz to ty do mnie uderzasz.

- Och, wiem o tym. Różnica między nami polega na tym, że ja nie boję się do tego przyznać.

Wróciłem myślami do pocałunku, który miał sens. Pocałunek przed protestantami z chłopakiem pokrytym kolorami był momentem, gdy zdałem sobie sprawę, że mam przechlapane.

Wiedziałem, że się zakocham.

Harry wziął moją dłoń w swoją i odciągnął mnie od protestujących, zanim zebrałem w sobie wystarczająco odwagi, by znów go pocałować.

Przy Eleanor czuliśmy się zakłopotani przez nasz związek, ale zawsze wybierałem Harry'ego ponad nią. Zawsze wybiorę jego.

- Ciągle osławia twoją kuchnię. Oczywiście, jeśli gotujesz tak, jak się ubierasz, możemy mieć problem - powiedziała ze śmiechem Eleanor. Nikt do niej nie dołączył. Wszyscy tylko patrzyli na nią albo na mnie. Nie musiałem nawet widzieć ich twarzy, żeby wiedzieć, co powinienem zrobić.

- Tak właściwie, poznałem Harry'ego, gdy go malowałem, i z całą pewnością mogę powiedzieć, że ubiera się lepiej niż ktokolwiek, kogo znam - powiedziałem jej. - I zabawne, bo ubiera się o wiele lepiej niż ty teraz.

 Pożar zbliżył nas do siebie. Wtedy obaj zdaliśmy sobie sprawę, że to właśnie to. Razem dążyliśmy do tego samego celu. Przywiązanie rosło, gdy zdarzało się coś przerażającego, a po tym nie miałem już zamiaru pozwolić Harry'emu odejść.

Harry pociągnął nosem i zaśmiał się smutno.

- Przestraszyłeś mnie. Dostałem telefon od Zayna. To on cię znalazł. Zemdlałeś od nadmiaru dymu i wyglądałeś na takiego małego w tym wielkim łóżku. Byłem taki przerażony. Czytałem, że niektórzy zapadali w śpiączkę po zatruciu dymem. Nie wiem, co bym zrobił, gdybyś nigdy się nie obudził.

Halloween początkowo było nocą zawahania, ale zakończyło się tym, że obaj wiedzieliśmy, czego potrzebowaliśmy. Miałem z nim zostać. Miałem z nim być.

We dwójkę zajmowaliśmy większość łóżka. The Fray grało w tle z małego radia w kącie. Położyłem głowę na piersi Harry'ego, a on przeczesywał palcami moje włosy. Dwie pary kowbojskich butów i dwa kapelusze leżały na podłodze obok siebie.

Zakochałem się. Nie było sensu zaprzeczać, że zakochałem się w chłopku, który miał problemy z tarczycą i ciągle robił zdjęcia.

To było nieuniknione. My byliśmy nieuniknieni.

- Nie, nie, nie. Wiem, że się lubimy, ale, Harry Edwardzie Styles, oszalałem na twoim punkcie. Przejmujesz każdą moją myśl i każdy mój ruch. Nie potrafię bez ciebie oddychać.

Zielone oczy Harry'ego napotkały moje niebieskie w miękkim spojrzeniu. Dostrzegłem łzy wypełniające jego oczy.

- Nie dałeś mi dokończyć - odpowiedział z cichym śmiechem, zanim kontynuował. - Wiem, że mnie kochasz, bo pokazujesz mi to za każdym razem, gdy mnie dotykasz, całujesz czy obejmujesz. Nie pamiętam czasów, kiedy cię nie kochałem. Jesteś wspanialszy niż słowa i mocniejszy od uczucia. Kocham cię już od długiego czasu; cieszę się, że możemy teraz to sobie powiedzieć. Nie obchodzi mnie, co mówią ludzie, gdy jesteśmy razem. Wiesz, że chcę być tym, który będzie tulił cię do snu. Chcę, żebyśmy trwali na zawsze. Kocham cię, Lou. 

Harry był powodem, dla którego w końcu porozmawiałem z mamą. Harry był powodem, dla którego skonfrontowałem swoją przeszłość i się z nią zmierzyłem.

Z jasnymi światłami klubu otaczającymi mnie z każdej strony, poczułem się niemal jak na Paradzie Równości; to była parada, która pomogła mi spotkać się z chłopakiem, który zmienił moje życie. Wciąż rozmyślałem o tej nocy i zastanawiałem się, gdzie bym teraz był, gdybym wtedy nie wyszedł. Może wciąż spotykałbym się z Eleanor. Może spotykałbym się z inną dziewczyną, by próbować się naprawić.

Ale nie musiałem się naprawić, bo nie byłem zepsuty.

Najbardziej czułem, że był tym jedynym. Nie chciałem nigdy już pokochać nikogo innego. To jego zielone oczy chciałem widzieć każdego dnia. To jego codziennie chciałem całować.

- A czy byłoby szalone, gdybyś w przyszłym tygodniu pomógł mi wybrać pierścionek? - zapytałem. - Harry i ja planujemy wycieczkę do Disneya w maju. Wiesz, jak bardzo uwielbia te filmy; pomyślałem, że to byłoby idealne miejsce.

Tak się tu znalazłem. Klęczałem przed Harrym, całkowicie bezbronny.

Tłum wokół nas zauważył już, co się działo. Widziałem wiele kobiet z podekscytowanym wyrazem twarzy i mężczyzn z wypisanym na twarzy szacunkiem za odwagę, której wymagało bycie tak bezbronnym.

- Weź moją dłoń - zacząłem, otwierając pudełeczko i ukazując srebrną obrączkę, która miała być obietnicą wieczności. - Weź też całe moje życie. Nie mogę nic poradzić na to, że się w tobie zakochuję, Harry Edwardzie Styles, czy wyjdziesz za mnie?

Wszyscy spoglądali na Harry'ego, razem ze mną. Motyle w brzuchu doprowadzały mnie do szaleństwa, gdy czekałem na jego odpowiedzieć. Oczy Harry'ego rozszerzyły się z zaskoczeniem i emocjami. Czułem nadchodzące łzy, gdy wiedziałem, co to było.

To byłem ja, obiecujący mu wieczność.

- Tak. Tak, oczywiście, wyjdę za ciebie - oznajmił w końcu Harry z całkowitą pewnością. Rozległy się oklaski, gdy wysunął w moją stronę lewą dłoń. Drżała, tak samo jak moja, gdy wsuwałem pierścionek na jego palec.

- Chcę wieczności z tobą, Harry.

- Wieczność brzmi idealnie - odpowiedział ze śmiechem Harry, ocierając łzy z policzka. - Zawsze pragnąłem jedynie wieczności z tobą.

- Zawsze pragnąłem jedynie ciebie. 

Pride l.s. [Tłumaczenie]Where stories live. Discover now