68 - Ojciec John

375 47 3
                                    

- Tak, pamiętam Ojca Johna. Dlaczego pytasz?

- Czy on... czy kiedykolwiek cię zgwałcił?

Czułem się oszołomiony i zdezorientowany, a Harry nagle mocniej ścisnął moją dłoń. Zerknąłem na niego i zobaczyłem w jego oczach strach i niepokój. Wiedziałem, że muszę go uspokoić i odpowiedzieć, zanim za bardzo zatraci się w swojej głowie.

- Co? Nie, mamo. Nigdy mnie nie zgwałcił - odpowiedziałem szybko, ale myśli krążyły w mojej głowie. Czy zgwałcił kogoś innego?

Moja mama odetchnęła i z ulgą pochyliła się do tyłu na swoim krześle. Harry, z drugiej strony, wciąż był spięty.

- Lou, możesz powiedzieć nam prawdę, jeśli cokolwiek się wydarzyło. - Harry próbował mnie pocieszyć. Wiedziałem, że tylko się o mnie martwi i stara się upewnić, ale byłem z nimi szczery.

- Kochanie, przysięgam, że nie kłamię. Nie było nic takiego - zapewniłem go i ścisnąłem jego dłoń. Skinął głową i zrelaksował się. Odwróciłem się, by spojrzeć na moją mamę. - Dlaczego pytasz, mamo? Co się stało?

Mama wstała ze swojego siedzenia, wzdychając. Drewniana podłoga zaskrzypiała, gdy podchodziła do szuflady w kuchni. Rozpoznałem ją, gdy tylko ją otworzyła. Pełno w niej było artykułów, które chciała zatrzymać. Kolekcjonowała je od zawsze; wciąż trzymała wycinki o jedenastym września z czasów, gdy to się stało. Szeleszcząc papierami, chwyciła jedną kartkę. Wróciła do nas i usiadła. Znów westchnęła, zanim podsunęła artykuł mnie i Harry'emu. Był z lokalnej gazety, ale trafił na pierwszą stronę.

OJCIEC JOHN ARESZTOWANY ZA MOLESTOWANIE DWUNASTU CHŁOPCÓW

- Ojca Johna aresztowano rok temu po tym, jak śledczy przesłuchali kilku chłopców, którzy chodzili do naszego kościoła. - Mama wyjaśniała nam treść artykułu. - Wielu z nich było jak ty; chodzili na terapię konwersyjną, ale to stało się zbyt... intymne. Zgwałcił szóstkę z nich.

Czułem się zaszokowany. Zerknąłem na zdjęcie szóstki chłopaków, którzy zostali zgwałceni. Każda z tych twarzy była młoda. Nie mieli pewnie nawet szesnastu lat. Byli niewinnymi chłopcami, którzy wpadli w ręce złego mężczyzny. Zajęło mi chwilę, zanim zobaczyłem ostatnią twarz. Było to szkolne zdjęcie chłopaka z może szóstej klasy i wyglądał znajomo. Miał na sobie koszulkę w paski i spodnie na szelkach, a włosy odgarnął na jedną stronę. Wyglądał dziwnie znajomo.

Wyglądał jak ja. Ten chłopak to mogłem być ja.

- Sześciu chłopców? - zapytałem ją. Nagle zaschło mi w ustach.

- Tak...

 - To mogłem być ja. Mogłem być jednym z tych chłopców. Mogło być gorzej - wymamrotałem do siebie, ale Harry i moja matka wyraźnie mogli mnie usłyszeć.

- Bardzo cię przepraszam, Lou - zaczęła moja matka, ale się załamała. Znów poleciały łzy, gdy sięgnęła po moją dłoń nad stołem. - Mogłeś być jednym z nich. Mogło być o wiele gorzej i to moja wina. Nie powinnam cię była w to pakować. Nauczyłam się, co jest dobre, a co złe, a to, przez co przechodziłeś, było złe. Nie miałam racji, Lou. Wybaczysz mi?

Zrobiła wiele złego. Nauczyła mnie nienawidzić siebie za to, kogo kocham. Nauczyłem się od niej, że społeczeństwo mnie nie chce.

Nauczyła mnie też jeździć na rowerze. Zawoziła mnie do szkoły, gdy tylko mogła, bo wiedziała, że nie lubię autobusu.

Mama często była nieobecna. Moi rodzice nie przebywali w domu tyle, ile mogli, a ja wraz z siostrami musieliśmy nauczyć się, jak samemu o siebie zadbać. To nie było najlepsze dzieciństwo, ale wiedziałem, spoglądając na szóstkę chłopaków, że mogło być o wiele gorzej.

- Wybaczam ci, mamo. Popełniłaś błędy, ale odnalazłem drogę. Odnalazłem drogę przez ciemność - powiedziałem jej z lekkim uśmiechem. Ścisnąłem jej dłoń. Więcej łez spłynęło po jej policzkach, ale wiedziałem, że się ułoży. Między moją mamą a mną się ułoży.

- Nie chciałam, żebyś mnie nienawidził, Louis. Wiem, że to musi być dla ciebie sporo. To znaczy, pojawiłeś się tutaj i jest więcej dzieci - powiedziała ze śmiechem mama, wspominając o Doris i Erneście.

- To świetne dzieciaki - dodał Harry. - Już zabraliśmy je na lody. Ernest cały się nimi ubrudził.

Zaśmiała się z tego całym sercem.

- W tym względzie przypomina mi Lou.

- Tak, wciąż je jak dziecko - odpowiedział Harry, spoglądając na mnie kątem oka. Zabrałem dłoń z ręki mojej mamy i użyłem jej, by pacnąć Harry'ego.

- Staram się jak mogę. Twoja kuchnia jest po prostu zbyt pyszna, by tracić czas!

Harry zaśmiał się lekko i pochylił się, by pocałować mnie w czoło. Zachichotałem i uśmiechnąłem się do niego. Usłyszałem westchnienie i odwróciłem się do mojej mamy, która spoglądała na nas z uśmiechem.

- Nie wiedziałam, czy nie zepsuliśmy cię na zawsze - powiedziała cicho mama. - Po prostu bardzo się cieszę, że znalazłeś kogoś, kogo pokochałeś. Kto też cię kocha.

- Zdecydowanie to znalazłem, mamo. - Zerknąłem na Harry'ego i wiedziałem, że odnalazłem miłość, o której mówiła moja mama.

- Jeśli nie ma pani nic przeciwko, pani Tomlinson - zaczął Harry, posyłając mi lekki uśmiech. - Chciałem zapytać, co zmieniło pani zdanie na temat miłości i pani syna?

Mama posłała Harry'emu lekki uśmiech i popiła herbatę, zanim odpowiedziała.

- Tak właściwie nie jestem już panią Tomlinson. Przyjęłam nazwisko Dana i teraz jestem panią Deakin.

- Och, przepraszam, pani Deakin. Zapomniałem, że Louis mi o tym wspominał. - Harry natychmiast się poprawił.

- Och, to nic, skarbie. Tak naprawdę to prowadzi mnie do odpowiedzi. Dan Deakin, mój mąż, pomógł mi zrozumieć - wyjaśniła mama. - Dan dorastał z najlepszym przyjacielem, który ujawnił się, gdy obaj byli w liceum. Dan z początku był zaskoczony, ale wyjaśnił mi, że tak naprawdę to nie ma znaczenia. Zaczęłam rozumieć, co miał na myśli. Mamy większe problemy niż dziewczyny całujące dziewczyny i chłopaków całujących chłopaków. Zadzwoniłam w twoje urodziny z nadzieją, że wpadniesz. Chciałam się przed tobą wyjaśnić, by uratować twoje powiązanie z naszą rodziną.

Z zaskoczeniem wpatrywałem się w moją matkę. Była bardzo przekonana, że coś było ze mną nie w porządku, ale mężczyzna, którego kochała, jej to wyjaśnił; tylko tyle było trzeba, żeby zrozumiała swojego syna. Smuciło mnie, że zajęło jej to tyle czasu, ale lepiej późno niż wcale. Cieszyłem się, że mieliśmy czas, by naprawić naszą relację. Tęskniłem za moją mamą.

- Wróciłem, mamo. Będę was odwiedzał w weekendy, gdy tylko dam radę. Będę przyjeżdżał na wakacje. Zajmę się Ernestem i Doris, gdy Lottie i Fizzy będą zajęte. Zabiorę Phoebe i Daisy do centrum handlowego, jeśli będą potrzebować nowych ubrań. Chcę znów być częścią tej rodziny, jeśli nie masz nic przeciwko.

Łzy znów wypełniły oczy mojej matki. Jej głos załamał się nieco.

- Byłoby idealnie, Louis. Ja też za tobą tęsknię. 

Pride l.s. [Tłumaczenie]Where stories live. Discover now