- Zayn! Twoja kolej! - krzyknęła ze śmiechem Cheyenne. Jej policzki były różowe, gdy podciągnęła nogi na kanapę i przysunęła się bliżej Nialla. Chłopak pocałował ją w czoło.
- Um, kiedyś nosiłem kolczyki w uszach - odpowiedział Zayn. - Uszy jeszcze się nie zagoiły, ale już nie noszę kolczyków tak często.
Wszyscy wzięli kieliszki lub popili piwo z wyjątkiem Liama i mnie. Obaj posłaliśmy sobie uśmiechy, gdy znaliśmy Zayna na tyle dobrze, żeby to wiedzieć.
- Dobra, Lou, twoja kolej - powiedział Zayn, wzdychając, gdy z ulgą odchylił się do tyłu, zadowolony, że jego kolej dobiegła końca.
- Um, Eleanor tak naprawdę podpaliła mój pokój, bo zobaczyła mnie z Harrym w tym samym łóżku, a ja przyznałem, że się całowaliśmy - wypaliłem. Harry nie sięgnął po swoje piwo, ale nie zrobił tego żaden z nich. Wpatrywali się we mnie osłupieni.
- Słuchajcie, nie musimy o tym rozmawiać - próbowałem im powiedzieć, po raz kolejny popijając piwo. Na środku stołu znajdował się stos butelek, których wciąż przybywało. Zdecydowaliśmy się na wielkie nocowanie, bo nikt z nas nie chciał jeździć po pijaku, więc picie do nieprzytomności było dziś naszą opcją. Zamiast grać w fajne gry, zaczęliśmy nową, którą wymyślił Niall. Nie spodziewałem się po prostu, że zrobi się tak mrocznie, ale brakowało mi już pomysłów.
- Pijemy za każdym razem, gdy ktoś powie coś, czego nie wiedzieliśmy. - Niall wzruszył ramionami. - A my tego o tobie nie wiedzieliśmy.
- Czy to ta szalona dziewczyna, którą mi opisywałeś? - Cheyenne nieśmiało zapytała Nialla.
- To byłaby ona. Nazwała mnie terrorystą, bo jestem z Bliskiego Wschodu - wspomniał Zayn, wzdychając.
- Kochanie, to nie czyni z ciebie terrorysty. - Liam poparł swojego chłopaka. Delikatnie chwycił dłoń Zayna w swoją i pocałował jego knykcie.
- Niefajnie coś takiego mówić - wymamrotał Niall, kręcąc głową. Ten smutny temat sprawił, że wytrzeźwiał.
Zayn spojrzał prosto na mnie, a ja dostrzegłem w jego oczach smutek.
- Myślałem, że Eleanor to zrobiła, bo z nią zerwałeś. Nie mówiłeś, że to przez twój związek z Harrym. Co prawda, nie wiedzieliśmy, że ty i Harry się spotykacie aż do później.
- Potrzebowałem czasu, żeby uwierzyć, że to, co robimy, jest w porządku. Przepraszam, Z - wyznałem. - Po prostu pomyślałem, że powinniście wiedzieć.
Spojrzałem w końcu na Harry'ego, który siedział obok mnie. Miałem szczęście, że zawsze znajdował się blisko. Spoglądał na mnie miękko, całując mnie w czoło. Czułem, jak ulga rozprzestrzenia się po moim ciele, gdy opierałem się o niego. Przyjmował mój ciężar, jakby to było nic wielkiego. Podobnie było z naszymi problemami, gdy on mierzył się z moimi, a ja z jego. Byliśmy od siebie zależni; nigdy nie pozwalaliśmy temu drugiemu nieść całego ciężaru.
- Zawsze możesz na nas liczyć, Louis. - Cheyenne wyraziła na głos swoje myśli, uśmiechając się sympatycznie. Nawet jeśli była najnowszym członkiem grupy, ledwie to odczuwaliśmy w chwilach takich jak ta. Wszyscy bardzo mnie wspierali.
- Tak właściwie chciałem wam też powiedzieć, że Louis i ja wyjeżdżamy - zaczął powoli Harry. Zerknął na mnie, a ja skinąłem głową. Już o tym dyskutowaliśmy i zdecydowaliśmy, że najlepiej będzie mieć to z głowy. - Odwiedzimy jego rodzinę w jego dawnym domu. Nie będzie nas tylko przez piątek, sobotę i niedzielę w przyszłym tygodniu, ale pomyśleliśmy, że powinniście wiedzieć.
- Myślisz, że dasz sobie radę? - zapytał uprzejmie Zayn. Nie brzmiało to niegrzecznie, gdy dostrzegałem jego troskę. Moja rodzina sprowadziła na mnie piekło. Oczywiście, że się bałem.
YOU ARE READING
Pride l.s. [Tłumaczenie]
FanfictionLouis Tomlinson bardzo starał się nie być prawdziwym sobą. Przez lata pracował, by nie być osobą, której ludzie nie akceptują. Jednak wysoki chłopak z zielonymi oczami powoli burzy ściany, które wokół siebie zbudował. Dodaj Louisa, Harry'ego Stylesa...