84 - Cali i zdrowi

353 41 7
                                    

Obudziłem się, gdy Watson zaczął szczekać. Otworzyłem oczy, gdy zeskakiwał z łóżka, trącając mnie tylną łapą. Otarłem oczy wierzchem dłoni. Szybko wyskoczyłem z łóżka Zayna i Liama i skierowałem się na korytarz. Proszę, niech będą w domu. Proszę, niech wchodzą właśnie przez drzwi. Proszę, pozwól im wrócić do domu.

Watson zaczął szczekać jeszcze głośniej, gdy podbiegał do frontowych drzwi. Nikogo tam nie słyszałem. Spojrzałem w stronę kanapy, gdzie Cheyenne i Niall także się budzili i spoglądali na mnie z takim samym zdezorientowaniem. Harry stał w kuchni z rękawicami kuchennymi na dłoniach i mąką we włosach. Wątpię, by to zauważył, bo zamarł, wpatrując się w drzwi.

Szczekanie Watsona zamieniło się w pisk, gdy zaczął drapać łapami drzwi. Z początku miałem wrażenie, że był tylko pełnym nadziei psem, ale wtedy usłyszeliśmy szczękanie zamka. Drzwi ledwie zaczęły się otwierać, gdy wszyscy skierowaliśmy się w tę stronę.

Liam wszedł pierwszy, a tuż za nim Zayn, który ledwie trzymał się na nogach. Nie zwracałem uwagi na ich wygląd, gdy podbiegłem do Zayna i objąłem go mocno. Z ust wszystkich wydobywały się słowa. Niektóre wyjaśniały, co się wydarzyło; niektóre wyrażały zaskoczenie, ale wszystkie wypowiadane były z ulgą i miłością.

- Tak bardzo przepraszam, Louis - powiedział gorączkowo Zayn, obejmując mnie mocno. - Wiele się działo, a ja rozwaliłem telefon...

Odsunąłem się od Zayna, by na niego spojrzeć.

- Po prostu cieszę się, że jesteś w domu.

Wszyscy znaleźliśmy się na podłodze niedaleko frontowych drzwi, gdy Zayn i Liam witali swojego niemieckiego doga. Watson biegał w kółko, by wszystkich powitać; okazywał swoją ekscytację, machając ogonem (i uderzając nas nim w twarz co jakiś czas). Zayn usiadł obok mnie, a ja oparłem się o niego. Widziałem jego podkrążone oczy i zadrapania na dłoniach, jak gdyby upadł na chodnik. Wcześniej jakaś część mnie bała się, że nasza grupa już nigdy nie będzie kompletna, ale byliśmy tu teraz wszyscy. Harry otarł z oczu łzy, sadowiąc się blisko Liama. Cheyenne usiadła na kolanach Nialla; wciąż była śpiąca, ale łzy ciekły jej po policzkach.

- Proszę, czy możecie wyjaśnić, co się stało? - Niall zadał to wielkie pytanie. Wszyscy umieraliśmy z ciekawości, co się wydarzyło, gdy wiedzieliśmy już, że są bezpieczni.

Zayn zerknął na Liama, ale nadal milczał. W oczach miał strach z powodu wszystkiego, co się wydarzyło.

- Wyszliśmy kilka minut przed tym, jak pojawił się w klubie - odpowiedział Liam. Zapadło milczenie i nawet Watson zwinął się w kłębek obok Liama. - Staliśmy na zewnątrz, gdy ludzie zaczęli wybiegać. Trochę nas stratowali. Telefon Zayna wypadł i się rozbił. Ja musiałem gdzieś swój zgubić. Zostaliśmy dłużej, by pomóc. Rozmawialiśmy z reporterami, z policją. Upewnialiśmy się, że wszyscy poszkodowani są otoczeni opieką. Było tak wiele krwi...

Liam posiadał instynkt, by ratować ludzi, bo był strażakiem. Dopiero teraz dostrzegłem krew na jego białej bluzce, wiedziałem jednak, że nie należy do niego. Potrafiłem sobie wyobrazić, jak Liam niesie osobę przepełnioną strachem i bólem, gdy sam robił wszystko, by jej pomóc.

- Widzieliście go? - zapytała Cheyenne sennym głosem. Wszyscy wiedzieliśmy, o kim mówiła. We wiadomościach podano, że strzelec był powiązany z ekstremistycznymi grupami islamskimi. Wiedziałem, jaki spięty musiał być Zayn; zawsze znajdą się ludzie, którzy przedstawiają tych z Bliskiego Wschodu jako terrorystów. Wydawało się, że przemoc rodzi przemoc, nawet jeśli każdy chciał jedynie pokoju.

Zayn pokręcił głową.

- Nie, nie wydaje mi się. To znaczy, byliśmy wstawieni, w uszach dzwoniło nam od muzyki. Nawet jeśli go widziałem, to o tym nie wiem albo nie pamiętam.

Głos Zayna brzmiał ponuro, gdy opierał się o Liama. Wyglądał na zmęczonego, nie tylko dzisiejszą nocą, ale takimi sytuacjami. Poczułem rosnącą w środku złość. Nie miałem wątpliwości, że to była zbrodnia z nienawiści. Poszedł do gejowskiego klubu nocnego w latynoską noc i zabijał ludzi. W tym wszystkim było tyle złości, że chciałem coś z tym zrobić, ale nie mogłem. Nie było ujścia dla wściekłości z powodu śmierci czterdziestu dziewięciu osób, które były częścią LGBTQ+ albo ich sojusznikami. Zranienie pozostałych pięćdziesięciu ośmiu sprawiało, że zamarłem od nadmiaru nienawiści.

Nie powinienem jednak czuć nienawiści. To nienawiść kierowała nim wczesnym rankiem.

- Tak bardzo go nienawidzę, że nie wiem co ze sobą zrobić - wyznał Harry, ujmując w słowa to wszystko, co sam odczuwałem.

- Nie możemy odpowiadać nienawiścią - odpowiedziałem cicho. Wszyscy odwrócili się, by na mnie spojrzeć. - On zrobił to z nienawiści. Nie możemy zniżać się do jego poziomu. Musimy odpowiedzieć z miłością, z nadzieją.

- Z dumą z tego, kim jesteśmy - dodał Zayn, posyłając mi lekki uśmiech.

- Tak - zgodziłem się z nim. Poczułem lekką nadzieję od jego słów. - Musimy odpowiedzieć z dumą. 

Pride l.s. [Tłumaczenie]Where stories live. Discover now