Rozdział LXXVII

14 2 0
                                    


Chwilę po 20:00, kiedy większość już poszła, w końcu głos zabrała Pani Kim, która przez całe rodzinne spotkanie nie odzywała się za dużo.

-Yoohyeon, Minji... możemy porozmawiać? - mruknęła, zajmując miejsce już przy pustym stole, ściskając w dłoniach kubek z herbatą.

Dziewczyny z kamiennymi wyrazami twarzy usiadły niedaleko, nie wiedząc, jak skończy się rozmowa z – widocznie zdenerwowaną - kobietą. Przez chwilę żadna z nich się nie odzywała, żeby w końcu najstarsza z nich głośno westchnęła, spoglądając na młode dziewczyny.

-Ja...

-Jeśli chcesz mi prawić morały o tym, że powinnam go szanować i się z nim nie kłócić to odpuść. Nie pozwolę, żeby się panoszył i atakował słownie Minji. - przerwała jej szarowłosa.

W pewnym stopniu miała rację, a mimo to została szturchnięta przez czarnowłosą. Po wyrazie jej twarzy od razu wiedziała, co liderka chce powiedzieć - nie powinna przerywać starszym.

-Przepraszam... przerwałam. - westchnęła, co zaskoczyło kobietę.

-Tak... powinnaś zachować więcej spokoju... wiem, że nigdy się nie dogadywaliście. - ciągnęła kobieta, jakby sama nie wiedziała, do czego ma się przyczepić.

Z początku była wściekła na swoją córkę, ponieważ jej zachowanie nie należało do najlepszych, jednak im więcej czasu mijało, a ona więcej myślała o całej sytuacji, tym bardziej przyznawała jej rację.

-Ciebie mogę przeprosić. Jego nie. - powiedziała stanowczo.

-Yoohyeon...

-Nie dam obrażać Minji...

Czarnowłosa siedziała obok swojej ukochanej, nie wiedząc czy ma się odezwać niepytana. Było jej głupio, że w jakimś stopniu to przez nią doszło do kłótni.

-Yoohyeon, jesteś jak... - uśmiechnęła się lekko Pani Kim.

-Jak kto? - spytała dość atakującym tonem.

-Jak twój tata.

Zapadła cisza, podczas której szarowłosa spuściła swoją głowę na dłuższą chwilę, jakby przywoływała wspomnienia o swoim rodzicu.

-Troszczysz się o ważne dla ciebie osoby... o Minji... Minji ja cię przepraszam, że zostałaś wciągnięta w tą rodzinną niesnaskę. - zwróciła się w końcu do szatynki.

-Zgodziłam się zostać, więc... - westchnęła.

-... to ja powinnam przeprosić, bo całe to zamieszanie powstało przeze mnie. - dodała.

-Ani mi się waż tak myśleć, Minji! - odpowiedziała prawie od razu kobieta.

Po tych słowach zapadła dłuższa pauza, po której do trójki dołączyła jeszcze najstarsza kobieta. Słyszała wcześniej ich rozmowę, ale tym razem, widząc, że nie idzie ona do przodu, postanowiła zainterweniować.

-... prędzej czy później i tak byśmy się dowiedziały... a tak, to mamy za sobą obiad zapoznawczy. - oznajmiła staruszka, zajmując wolne krzesło.

-... z resztą, widziałam, jak na siebie patrzycie, jak się w swoim towarzystwie zachowujecie. Matka zawsze zauważy takie szczegóły. - uśmiechnęła się Pani Kim, biorąc łyk herbaty.

-Oh... - mruknęła lekko zaskoczona szatynka.

-Ja to wiedziałam od pierwszej sekundy! - roześmiała się starsza kobieta.

Stan: JiYooOn viuen les histories. Descobreix ara