Rozdział XXXVII

34 2 0
                                    


Na oddział zostali przyjęci poparzeni ludzie, których przywieziono z pożaru. Cały oddział postawiono na nogi i powstały grupy personelu, które zajmowały się poszczególnymi osobami. Może pomoc, która dostali była szybka, specjalistyczna, ale nie wszystkich udało się uratować.

W jednej z sal obudziła się czarnowłosa. Była osłabiona, raziło ją światło, przeszkadzało jej dosłownie wszystko - nawet rurka intubacyjna, która miała pomagać jej w oddychaniu. Pozbyła się jej, rozglądając się po pomieszczeniu – nikogo przy niej nie było. Od razu w głowie pojawiły jej się jedne z ostatnich wspomnień z przed utraty przytomności. Była w pokoju z Yoohyeon, która w pewnym momencie się oddaliła - czuła to, mimo że nie dawała tego po sobie poznać. Zaczęła się o nią martwić, a może nawet bać, że mogło się z nią stać coś gorszego. Zerwała z siebie nakrycie i ruszyła do wyjścia. Już po zrobieniu kilku pierwszych kroków poczuła skutki niedotlenienia – przed oczami pojawiły jej się czarne plamy, a jej płuca zaczęły domagać się większej ilości tlenu. Oparła się o szafkę, mając nadzieję, że wszystko minie. Trochę to zajęło, a kiedy mogła już w swoim tempie się poruszać, podjęła się przeszukania oddziału w poszukiwaniu dziewczyny. Korytarze były przepełnione, każdy się gdzieś spieszył, nie zwracając uwagi na rozkojarzoną JiU. Szatynka szła wzdłuż jednej ściany, próbując zaglądać do sal, w poszukiwaniu Yoohyeon, czy kogokolwiek innego. W pewnym momencie ktoś podszedł do niej i złapał ją za ramię. Podskoczyła z przerażenia, gwałtownie odwracając się w stronę dziewczyny, która bez słowa ją przytuliła. Objęła swoją przyjaciółkę.

-Jak się czujesz? Martwiłyśmy się... - powiedziała białowłosa.

-Gdzie...

Zanim zdążyła zadać pytanie do obu dopadła SuA, która natychmiastowo wyraziła swoje niezadowolenie z faktu, że Minji opuściła łóżko.

-Powinnaś odpoczywać. - powiedziała stanowczo.

-Co z Yoo? Gdzie ona jest? - wydusiła w końcu z siebie.

Obie spojrzały po sobie, jakby w milczeniu miały zdecydować, co zrobić w tym momencie. Bora nie była przekonana co do tego, żeby liderka chodziła po oddziale - według niej powinna odpoczywać jak najdłużej. Jednak Siyeon nie czekając na jej zgodę, narzuciła rękę najstarszej na swój kark, żeby pomóc jej iść i poprowadziła ją prosto do pomieszczenia, w którym znajdowała się reszta. Gahyeon widząc JiU ucieszyła się, że ta się już obudziła, a nawet jest w stanie chodzić, bo o Yoo nie można było tego powiedzieć. W dalszym ciągu była nieprzytomna. Czarnowłosa zbliżyła się do łóżka, siadając na nim. Przełknęła głośno ślinę widząc szarowłosą podłączoną do kardiografu, z maską do oddychania, a także z opatrunkami na rękach i jednym z policzków. Czuła jak jej łzy napływają do oczu. Czuła się bezsilna.

-Gahyeon... choć... po kawę. - mruknęła cicho Bora, chcąc dać dziewczynie posiedzieć samej przy Yoo.

Cała trójka minęła się z Handong oraz Dami, które akurat wracały z wyżej wspomnianym naparem. Zostały zawrócone i doinformowane, że Minji się już obudziła.

W tym samym momencie szatynka, która obserwowała swoją dziewczynę postanowiła chwycić ją delikatnie za jedną z dłoni. Jak zwykle były zimne. Obserwowała jej ręce, nie czując jak po policzkach ciurkiem spływają jej łzy - kilka spadło też na skórę Yoo. Starła je jednym z palców, po czym poczuła delikatny uścisk. Podniosła wzrok i zauważyła, że szarowłosa ma lekko otwarte oczy. Obserwowała ją.

-Hyeonie... - mruknęła cicho, przecierając oczy.

Dziewczyna jedynie delikatnie się uśmiechnęła. Nie miała jeszcze zbytnio siły, żeby cokolwiek powiedzieć. W dodatku maska tlenowa zagłuszyłaby jej słowa. JiU ścisnęła mocniej jej dłoń, odwzajemniając uśmiech. Z jej oczu dalej wylatywały pojedyncze łzy - z jednej strony było jej okropnie z faktem, że Yoo jest w takim stanie, a z drugiej cieszyła się, że żyje. Obserwowała ją, jak wraca do niej świadomość, aż w pewnym momencie gestem pokazała, żeby jej zdjąć na moment maskę. Minji posłuchała się.

Stan: JiYooWhere stories live. Discover now