Rozdział I

118 4 0
                                    


Był chłodny sobotni wieczór, kiedy młoda szczupła dziewczyna szła ulicami Seulu. Przed momentem pokłóciła się ze swoją współlokatorką. Jak zwykle poszło o jakieś szczegóły, ale tym razem czuła się okropnie, musiała wyjść, aby nie powiedzieć lub nie zrobić czegoś, czego mogłaby później żałować. Zarzuciła kaptur na głowę, rozglądając się, czy przypadkiem nikt jej nie śledzi lub obserwuje. Właśnie chodziła po tej mniej bezpiecznej części miasta. Nie wiedziała, dlaczego się tu znalazła, po prostu była wściekła i szła przed siebie. W pewnym momencie znalazła się na rogu ulicy, a przy skręcaniu w jedną z uliczek wpadła na kogoś. Mimo tego, że była niewiele wyższa od nieznajomej osoby, to niefortunnie to ona straciła równowagę i upadła na twardy chodnik. Już miała wyrazić swoje niezadowolenie, kiedy spojrzała na kogo wpadła. Przed nią stała zszokowana szatynka. Szybko złapały kontakt wzrokowy, dość niekomfortowy kontakt wzrokowy. Starsza dziewczyna szybko wyciągnęła do poszkodowanej dłoń i pospiesznie pomogła jej wstać. Zanim Yoohyeon zdążyła się przedstawić, czy cokolwiek powiedzieć, ta gnała już przed siebie. Szaro-włosa westchnęła głośno, oglądając się za równie zakapturzoną dziewczyną znikającą w jednej z uliczek. Jak już było wspomniane, była to chłodna noc, dlatego brązowooka włożyła swoje zmarznięte ręce do kieszeni. Szybko wyjęła małą rzeczy i dotarło do niej, że jest to jakaś kartka, zgięta wiele razy. Zaczęła ją rozwijać i po chwili dostrzegła napis, który sprawił, że na jej twarzy pojawił się niekontrolowany uśmiech.

Yoohyeon długo spacerowała, co wiązało się z tym, że do pokoju wróciła nad ranem. Była tak zmęczona, że tylko padła na swoje łóżko i od razu zasnęła. Jednak jej odpoczynek nie trwał zbyt długo, bo już po dwóch godzinach rozbrzmiał budzik na trening jak co każdy poranek. Rachel dalej nie chciała rozmawiać z Ka Chooi, która, odkąd otworzyła oczy ignorowała ją, a nawet unikała. Brązowooka, jako że dalej była w ubraniach z dnia poprzedniego, musiała się odświeżyć, dlatego też zrezygnowała ze śniadania. Będąc pod prysznicem cieszyła się na kolejny trening. Bardzo lubiła spędzać dnie na zajęciach razem z innymi, a tym bardziej, kiedy nie musiała rozmawiać ze swoją wkurzającą znajomą. Podczas kolejnego treningu tańca, Yoo mogła się odstresować, poprzez sam taniec. Kiedy powtarzała kolejne sekwencję przypomniała sobie, że w tym tygodniu mieli podzielić całą grupę na mniejsze zespoły. Z całego serca pragnęła, żeby nie wylądować w jednej grupie ze swoją współlokatorką. Coraz mniej ją lubiła. Ciągle ze sobą rywalizowały i sprzeczały się prawie o wszystko.

W czasie przerwy Yoohyoen usiadła pod jedną ze ścian ze swoją butelką wody, marząc o przerwie na obiad. Dziewczyna była niewyspana, głodna, a mimo to wciąż udawała, że wszystko jest w porządku. Powoli przerwa się kończyła, wszystkie dziewczyny wstawały, przygotowywały się mentalnie do wałkowania sekwencji, kiedy do pomieszczenia wszedł wysoki, starszy mężczyzna, ubrany dość elegancko. Wszystkie dziewczyny przywitały się głębokim ukłonem, czekając na to, co mężczyzna z zarządu ma do powiedzenia.

-Witajcie... proszę wszystkich do głównej sali, gdzie dokonamy podziału. Nie ociągać się. - oznajmił, wychodząc.

Wszystkie dziewczyny rzuciły się za mężczyzną w koszuli, który prowadził je do wskazanego miejsca. Jako ostatnie z sali wyszły Kim oraz jej współlokatorka Ka. Obie, mimo że szły korytarzem kilka centymetrów od siebie, udawały, że siebie nie widzą, nie znają. Wchodząc do sali marzyły o tym, żeby zadecydowano o ich rozdzieleniu. Zajęły miejsce z dala od siebie, czekając na ogłoszenie. Yoo stała oparta o jedną ze ścian, trzymając kciuki za to, żeby trafić do normalnych osób. Już po chwili rozpoczęto ogłaszanie grup.

-Dziękuje, że wszyscy przyszliście tak szybko. Na początku przypomnę zasady, którymi się kierowaliśmy...

Szaro-włosa w tym momencie przestała słuchać, tym samym rozglądając się po sali. Skoro przed ogłoszeniem grup miała być dłuższa mowa o tym samych, o czym mówiono na początku, to dziewczyna nie widziała sensu w słuchaniu mężczyzny. Zamiast tego wolała rozejrzeć się po ludziach, wytypować, z kim chciałaby ćwiczyć. W pewnym momencie zauważyła znajomą twarz. Tą samą twarz, którą spotkała poprzedniej nocy. Nie kojarzyła jej z żadnego treningu, więc jej obecność trochę dziwiła. Z drugiej jednak strony było ich tak dużo, że nikt nie był w stanie każdego rozpoznać, a tym bardziej zapamiętać. W każdym razie Yoo nie mogła zbyt długo na nią patrzeć, bo czarnowłosa mogła ją na tym przyłapać. W pewnym momencie poczuła jak ktoś ją szturcha. Odwróciła głowę w stronę osoby stojącej obok niej i zauważyła jej znajomą, która jeszcze tak niedawno pomagała jej w opanowaniu kilku ruchów.

-Ej, jak myślisz przydzielą nas razem? - szepnęła do dziewczyny, która musiała się lekko nachylić.

-Chętnie... - uśmiechnęła się lekko.

Dziewczyna zerknęła na swoją współlokatorkę, która ukradkiem ją obserwowała. Wyglądała na lekko zazdrosną tym, że Kim z kimś rozmawia. Było to dziwne.

-Dobrze... zespoły zaraz zostaną wyświetlone na ekranie. Do końca dnia wasze zajęcia grupowe będą się jeszcze odbywały normalnie. Od jutra dostaniecie nowe plany i będziecie według nich funkcjonować. Powodzenia i życzę wam miłego dnia.

Po tych słowach wyłączył mikrofon i odłożył go na stolik nieopodal. Yoohyeon zauważyła wzburzenie całego zgromadzenia, które zachwycało się lub było niezadowolone z grup, które zostały ustalone odgórnie. Dziewczyna wraz ze swoją znajomą rzuciły okiem dopiero, jak większość przestała się ekscytować i wyszła. Podeszły bliżej do tablicy i zaczęły szukać swoich imion.

-O, patrz! Mówiłam, że coś czuję, że będziemy razem...hm.. No dobra Kim Bora, Kim Yoohyeon, Kim Minji...i em ...kto to Handong? - mruknęła.

-To chyba ta nowa z Chin... i jeszcze Ka Chooi. - westchnęła z niezadowoleniem druga.

-Nie lubicie się, nie?

-Powiedzmy. To do jutra... Kim... - uśmiechnęła się wyższa.

-Pa, Kim... -zaśmiała się druga.  

Stan: JiYooWhere stories live. Discover now