Rozdział XVI

31 3 0
                                    

Równo o 10:00 wszystkie miały się stawić przed swoim przełożonym, dlatego każda od samego rana chodziła po akademiku ze zdenerwowania. Minji postanowiła pobiegać. Wyszła z budynku około godziny szóstej i ruszyła pustymi ulicami Seulu ze słuchawkami w uszach. Nie myślała, gdzie biegnie, po prostu biegła przed siebie mając nadzieje, że się nie zgubi. Umiała się odciąć od złych myśli i skupić na wysiłku fizycznym. Tak jak czas mijał na ulicach stolicy było coraz więcej ludzi, pojazdów. Z cichych ulic – jak co dzień - powstały tłumy ludzi, którzy spieszyli się w ten poniedziałkowy poranek do pracy, do szkoły. Tylko czarnowłosa się nie spieszyła. Trafiła do parku, gdzie na jednej z ławek na moment przystała. Zrobiła sobie przerwę, rozciągnęła się, ciągle kontrolując czas. Nie chciała się przecież spóźnić. Już miała biec, kiedy jej telefon zaczął dzwonić. Przed zerknięciem na wyświetlacz myślała, że któraś z dziewczyn chciała wiedzieć, gdzie jest, bo nikt jej nie widział ponad godziny. Jednak, kiedy odkryła, kto do niej dzwoni, lekko się zaniepokoiła. Zazwyczaj jej młodszy brat nie dzwonił o tak wczesnej porze. Odebrała, bo tak było trzeba – nawet, mimo że wyczuwała kłopoty, w dodatku, skoro dzwonił, to było to czymś poważnym.

-Słucham? - odpowiedziała, mając nadzieje, że nie usłyszy jakiegoś innego głosu w słuchawce niż jej młodszego braciszka.

-Dzień dobry...

A jednak głos nie brzmiał znajomo. Zaczęła panikować, bo on nigdy nie rozstawał się z komórką, więc idąc tym tokiem myślenia mogło się coś poważnego stać. Przełknęła głośno ślinę.

-Kto mówi?

-Znalazłem ten telefon... pani brat, jak mniemam go zgubił... mieszka pani w Seulu? - spytał wyraźnie starszy głos.

-Tak, gdzie mogę po niego podejść? Po telefon, rzecz jasna. - westchnęła.

Jogging się nie kończył, bo JiU musiała dotrzeć do sąsiedniej dzielnicy, a nie mając portfela nie mogła skorzystać ani z taksówki, ani z autobusu. Nie podobało jej się to, że jej brat nie ma przy sobie telefonu. W ciągu 10 minut przebiegła dystans około dwóch kilometrów, do umówionego miejsca. Gdy dotarła na miejsce, pod jedną z pobliskich kawiarń stał staruszek, chodzący o lasce. Kim podeszła do niego i grzecznie spytała, czy to z nim przed momentem rozmawiała.

-Tak. Proszę, to telefon pani brata. - powiedział podając jej zbitą komórkę.

Podziękowała mu głębokim ukłonem, a następnie ruszyła w stronę Gangnam-gu. Kiedy oddaliła się od tamtej okolicy postanowiła sprawdzić komórkę brata. Od razu ją zdziwiło, że wyświetlacz jest całkowicie zbity, ponieważ dbał on o swoje rzeczy. Odblokowała komórkę, która miała słabą baterię i postanowiła przejrzeć smsy – mimo, że było to niekulturalne. Nie rozumiała, dlaczego w telefonie, w którym tyle ma zapisanych kontaktów i notatek jedynym zabezpieczeniem jest kod "1234".

-Ostatni sms od nieznanego numeru... świetnie. - mruknęła pod nosem, wyjmując swój telefon.

Oczywiście nie miała zamiaru dzwonić pod ten numer. Chciała się dowiedzieć, czy jej brat wrócił do domu po weekendzie w Seulu. Wybrała numer do matki, a następnie po długim wstępie przeszła do tego, po co w ogóle dzwoni.

-A co tam u Jaehyuna? Jest w domu, czy...? - mruknęła normalnym tonem.

-W pracy jest.

-Mhm.

-A czemu pytasz? Był u ciebie? - spytała podejrzliwie.

-Nie..., dzwonił do mnie, ale nie odebrałam... a teraz nie odbiera. - skłamała, mając nadzieje, że rodzicielka się nie zorientuje.

Stan: JiYooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz