24. Nieprzekraczalne bariery [4/5]

Começar do início
                                    

Umawiam się z Cene, że wychodzimy za dziesięć minut i idę przygotować się do treningu. Gdy schodzę na dół, ku swojemu zdziwieniu, dostrzegam nie tylko mojego brata, ale także i Katkę.

- Dziewczyny idą z nami? - pytam zaskoczony.

- Tylko ja, Alka jest leniwą bułą - odpowiada blondynka, kończąc wiązać buty. - Spokojnie nie będę wam przeszkadzać, dam radę utrzymać tempo. Chyba - dodaje nieco mniej pewnie.

- Nie ma sprawy. Możemy iść? - pytam brata, który coś tam jeszcze sprawdza na zegarku.

- Mhm, tylko włączę sobie stoper. O... już! - woła, a ja obracam się jeszcze w kierunku Ali przyglądającej się nam z progu kuchni.

- Bawcie się dobrze, ja idę pod prysznic i będę wylegiwać się potem na kanapie. - Pokazuje mi język, a potem podchodzi i szybko całuje mnie na pożegnanie. - Uważajcie na siebie.

- Jasne. - Zamykam za sobą drzwi i przyśpieszam, by dogonić Cene i Katkę, którzy docierają już do końca ulicy.

- Co tak długo? - marudzi mój brat, gdy zrównuję z nimi krok.

- Rozmawiałem jeszcze z Alicją - wyjaśniam. - Standardowa trasa?

- Jeżeli tylko Katka nie odpadnie nam gdzieś po drodze - odpowiada Cene, zerkając na dziewczynę, która prycha oburzona.

- Jeszcze zobaczymy, kto tu odpadnie!

- To około piętnastu kilometrów - uprzedzam ją, ale ta perspektywa raczej jej nie przeraża.

Odpuszczam trochę tempo, puszczając ich przed sobą, by mogli bez krępacji porozmawiać. Przyglądam im się z perspektywy i nachodzi mnie dziwna myśl, że jeżeli im również się uda, to będziemy tworzyć niezwykłą grupę - w końcu Ala i Katka są dla siebie niemal jak siostry.

To przecież nie może być przypadek, prawda?

- Zostałeś z tyłu! - Z zamyślenia wyrywa mnie ta ostatnia, biegnąć dziarsko u mojego boku. - Cene gada przez telefon z jakimś kolegą, więc nie chcę mu przeszkadzać. Zresztą i tak niewiele rozumiem - dodaje z westchnięciem.

- Zaczęłaś uczyć się słoweńskiego? - pytam z zaciekawieniem. W sumie wcześniej nie miałem okazji z nią dłużej porozmawiać, widywaliśmy się głównie na zawodach do tej pory.

- Tak, Alka oddała mi swoje materiały, jej już przecież nie są potrzebne, mówi świetnie, prawie jak native speaker. - Wzrusza ramionami Katka. - Choć Cene mówi, że czas śmiesznie akcentuje niektóre słowa.

- Owszem, zdarza jej się. - Uśmiecham się, bo faktycznie tak jest. Osobiście uważam to za urocze, ale ona denerwuje się, gdy się z niej śmieję. - Jak to się w ogóle stało, że mówi tak płynnie?

- Uparta jest zaraza - odpowiada dziewczyna. - Założyła się ze swoim kuzynem, kto szybciej opanuje tysiąc słów nowego języka. Ona wybrała sobie słoweński, on rosyjski, co było nieco niesprawiedliwe, bo miał w klasie kolegę z Ukrainy. Codziennie uczyła się kilkunastu słówek i wygrała zakład, a w międzyczasie tak jej to weszło w nawyk, że potem uczyła się dalej, bo spodobał jej się ten język. I tyle, w sumie - kończy ponownie wzruszając ramionami.

- Czyli... czysty przypadek? - dziwię się.

- Nie wierzę w przypadki - odpowiada, zerkając na mnie z ukosa. - Wy też nie jesteście przypadkiem, Peter.

- To znaczy? - pytam, z wrażenia aż się zatrzymując.

- Ala... Ala nie jest osobą, która łatwo pozwala sobie na uczucia - odpowiada Katka, zatrzymując się przy mnie i przykuca, by poprawić sznurówki. - Jest naprawdę niewielka garstka osób, która może powiedzieć, że dobrze ją zna. Nawet ja czasami mam wątpliwości, czy mogę tak o sobie powiedzieć, a ciężko znaleźć osobę, która byłaby z nią bliżej niż ja. Zdarza jej się podejmować decyzje, które dla mnie są zupełnie niezrozumiałe, zupełnie do niej nie pasują.

- Na przykład? - pytam ostrożnie.

- Na przykład to, że wróciła do skoków - odpowiada dziewczyna. - To nie tak, że nie popierałam jej decyzji, choć dobrze wiedziałam, że miała powody, by zrezygnować i to rozwiązanie było wówczas, choć niepodziewane, to słuszne. Zaskoczyło mnie to, że nagle zdecydowała się wrócić, choć wielokrotnie wcześniej namawiano ją do powrotu - opowiada mi, a ja słucham z uwagą, bo Ala bardzo niechętnie dzieliła się ze mną tym, co działo się w jej życiu podczas pracy z Polakami oraz w tym okresie, nazywanym przez nią "pomiędzy". - Dziwne jest to, że zgodziła się akurat wtedy, gdy usłyszała, że jest u was wakat na stanowisku psychologa. Być może po prostu zgrało się to w czasie z apogeum frustracji, które przeżywała w swojej tymczasowej pracy, być może. - Wzrusza ramionami i urywa myśl, pozwalając mi dokończyć.

- Myślisz... myślisz, że zdecydowała się ze względu na nas? - mówię niepewnie, bo to dość odważna myśl. A jednak, gdy tylko pojawiła się wśród nas, nie miała problemów z zadomowieniem się, ze znalezieniem wspólnego języka z nami. Czy to jej umiejętności interpersonalne, czy po prostu miała nas już wcześniej na oku?

- Wiem tylko, że kibicowała ci po cichu, jeszcze w czasach pracy z Polakami, a nawet wcześniej. Czy to miało wpływ na jej decyzję? Nie wiem - odpowiada wymijająco Katka i opiera się o drzewo. - Chcę tylko przez to wszystko powiedzieć, że nieważne w jak bliskiej relacji jesteście, nigdy nie możesz być pewien tego, co naprawdę myśli. Potrafi doskonale ukrywać uczucia. Przecież minęło mnóstwo czasu zanim domyśliłam się prawdy o niej i... - urywa gwałtownie, uświadamiając chyba sobie, że nie powinna tego mówić.

- Wiem o tym - uspokajam ją, kładąc dłoń na jej ramieniu. - Ala przyznała mi się, dlaczego zrezygnowała z pracy z Polakami.

- Wiem. - Kiwa głową Katka. - Ale chyba nie powiedziała ci nic więcej ponad to, że zakochała się w niewłaściwej osobie? - upewnia się, a ja kręcę głową. - To ci wystarcza?

- Musi. Ufam jej - odpowiadam z niezachwianą pewnością.

- A więc ufasz jej bardziej, niż ona ufa samej sobie - wzdycha cicho dziewczyna. - Jedyna rada, jaką mogę ci dać, to żebyś się nie poddawał, Peter - dodaje nieco głośniej. - Ona nie jest łatwą osobą do kochania, będziesz musiał wciąż się o nią starać. Za was oboje. Nie dlatego, że jej nie zależy, wręcz przeciwnie. Zależy jej tak bardzo, że boi się, że na ciebie nie zasługuje. Ze względu na przeszłość, która się za nią ciągnie. A kiedy Alicja się boi...

- To ucieka - dokańczam, przypominając sobie poprzedni wieczór. I chyba już rozumiem czego się wystraszyła.

Bała się przekroczyć barierę, która była dla niej granicą. Granicą w relacji z osobą, której nie powinna kochać, jak sama mówiła. Uciekła, bo nie wiedziała, czy i tym razem nie powinna postawić tej granicy w tym samym miejscu.

Bo wciąż do końca nie wie, czy może pozwolić sobie mnie kochać.

- Musisz dać jej czas i dystans - dodaje jeszcze Katka. - Ale nie możesz pozwolić jej się oddalić. Zbyt łatwo przychodzi jej odchodzenie, gdy boi się zaangażować - kończy, spoglądając mi w oczy.

- Ej, co to za obijanie się? - Podbiega do nas Cene i obrzuca nas zdegustowanym spojrzeniem. - Średnie tempo spadło nam przez was poniżej dwóch kilometrów na godzinę. Przecież jak nasz fizjo to zobaczy, to poukręca nam głowy! Już, lecimy dalej! Jeszcze dycha! - Pogania nas i zrywa się do biegu. Nam nie pozostaje nic innego, jak ruszyć za nim.

Zerkamy na siebie z Katką szybko i uśmiecham się krótko.

- Dziękuję - szepczę niemal bezgłośnie, a ona odpowiada mi tajemniczym uśmiechem.

Zdaje się, że ma rację i wciąż czeka mnie niełatwa droga. Ale przyjemna jest myśl, że wierzy we mnie. W nas. Wierzy, że nam się uda.

A ja cieszę się, że Cene będzie mieć przy sobie kogoś takiego, jak Katka. Bo ja wierzę w nich, tak jak ona wierzy w nas.

Obyśmy oboje mieli rację.

Odchodzę, bo kochamOnde as histórias ganham vida. Descobre agora