24. Nieprzekraczalne bariery [4/5]

Start from the beginning
                                    

Choć zdaję sobie sprawę, że jest inny, poważniejszy powód. Powód, który chyba zawsze będzie wisiał nad nami jak cień.

Ważne, byśmy nie dali mu się pochłonąć.

- To dobra decyzja - odpowiada Ala po dłuższej chwili. - Nie musisz przepraszać, żadne z nas nie wiedziało, co z tego wyniknie. A potem ciężko jest zawrócić, gdy przekroczyło się pewną barierę - wzdycha, a ja mam wrażenie, że mówi nie tylko o nas.

- Żałujesz czasem, że odeszłaś od Polaków? - pytam nagle. - Pomijając powody, dla których musiałaś odejść, oczywiście.

- I tak, i nie - odpowiada po namyśle. - Lubiłam z nimi pracować, są naprawdę świetną ekipą, z którą miło się spędza czas, ale... ale nie żałuję. Wiesz czemu? - pyta, a ja wjeżdżam na swoje miejsce parkingowe pod domem i zaciągam hamulec ręczny, by móc na nią spojrzeć. - Bo dzięki temu poznałam ciebie.

- Więc za nami też będziesz tęsknić? - upewniam się, a Ala wywraca oczami i całuje mnie znienacka w nos.

- Obawiam się, że nie będę miała okazji. Chodź już lepiej.

Drzwi otwiera nam rozczochrany Cene w piżamie, zdaje się, że i do niego dotarła informacja o odwołaniu treningu.

- Niech zgadnę, dopiero wstałeś? - pytam, a mój brat ziewa w odpowiedzi. - Bawiliście się przynajmniej dobrze?

- Mhm, a wy? - pyta.

- Trochę się nie wyspałem - odpowiadam, po czym dodaję tonem wyjaśnienia. - Ala ma strasznie wąskie łóżko.

- Mhm, może dlatego, że jest jednoosobowe - odpowiada rezolutnie Cene, natychmiast się budząc. A myślałem, że to mój drugi brat jest pierwszy do takich przytyków.

- Nie twój interes - odpowiadam. - A poza tym jest dwuosobowe - dodaję tonem wyjaśnienia.

- Przed chwilą mówiłeś, że jest wąskie - wytyka mi Cene, a ja biorę głęboki oddech, żeby go nie udusić. - Dobra, dobra. Powiedz lepiej, co robimy z dzisiejszym treningiem. Jogging? -Szybko zmienia temat, widząc, że moja cierpliwość się kończy.

Czasami naprawdę zachowuje się na tyle lat, na ile wygląda.

- Chyba tak będzie najlepiej. Tylko najpierw powinniśmy coś zjeść - odpowiadam.

- Przed chwilą zeżarłeś jajecznicę z czterech jajek, żarłoku! - wytyka mi Ala, wyglądając z kuchni, w której zabarykadowała się od wejścia wraz z Katką. - I trzy grzanki!

- W cyklu treningowym potrzebuję czterech tysięcy kalorii dziennie - odpowiadam, wchodząc z bratem do kuchni i rozsiadamy się przy stole, gdzie już stoją cztery parujące kubki z kawą. Dziewczyny nie próżnowały.

- Dzisiaj już nie spalisz za wiele tych kalorii, pogoda o to zadbała. - Ala wywraca oczami i odwraca się do Katki. - Ej, wiesz, że ja w sumie też nigdy nie widziałam "Alladyna"? - mówi, a ja marszczę brwi.

- Zrobiliśmy sobie z Katką maraton Disney'a - wyjaśnia mi Cene, dostrzegając moją minę. - Okazało się, że mam poważne braki.

- Myślałem, że randki dorosłych ludzi wyglądają nieco inaczej.

- Phi! Mówisz tak, jakbyś się na tym znał! - prycha Cene.

- Chyba trochę się jednak zna - wtrąca Ala i uśmiecha się kącikiem ust. - Jak chcecie iść zrobić trening, to nie chcę was wyrzucać, ale powinniście się sprężać, bo od piętnastej ma lać - dodaje, zerkając na telefon. - No, już, sio! - Wypycha nas z kuchni niecierpliwym gestem.

Odchodzę, bo kochamWhere stories live. Discover now