It's Complicated

Por kingsiaz

672K 22.1K 1.6K

Pocałowaliśmy się. - odparł siedząc na łóżku. Ja znowu się zarumieniłam. - Wcale nie.... - powiedziałam nie p... Mais

Prolog
Rozdział - 1
Rozdział - 2
Rozdział - 3
Rozdział - 4
Rozdział - 5
Rozdział - 6
Rozdział - 7
Rozdział - 8
Rozdział - 9
Rozdział - 10
Zapraszam
Rozdział - 11
Rozdział - 12
Rozdział - 13
Rozdział - 14
Rozdział - 15
Rozdział - 16
Rozdział - 17
Rozdział - 18
Rozdział - 19
Rozdział - 20
Rozdział - 21
Rozdział - 22
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Okładka
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Epilog
Two Faces

Rozdział - 23

8.7K 356 7
Por kingsiaz

#23

Roztrzęsiona zbiegłam na dół nie zwracając na nic uwagi, muszę być przy moich rodzicach, przy Mii… Wzięłam kluczyki od samochodu i zaczęłam szybko ubierać bluzę oraz pierwsze z brzegu buty. Wiem, że jestem cała zdenerwowana i może nie powinnam prowadzić, wiem, że wyglądam jak potwór, ale w zaistniałej sytuacji jest to naprawdę bardzo nieważne. Próbuje otworzyć drzwi. Nie udaje mi się, co z nimi nie tak! Ciągnę je i nie chcą się otworzyć.

- Amber, spokojnie. – powiedział Matt zbliżając się do mnie.

- Otwórz to kurwa!– krzyknęłam z płaczem.

- Co się stało, Amber uspokój się! – zaczął podnosić głos.

- Muszę jechać, puść mnie! – przytulił mnie – Otwórz te cholerne drzwi, ja muszę jechać. – powiedziałam już nie powstrzymując łez . Wtuliłam się w niego i zapewne przemoczyłam całą koszulkę. Podniosłam głowę i ujrzałam chłopaków zakłopotanych całą sytuacją. Odsunęłam się i wytarłam łzy rękawem bluzy.

- A teraz na spokojnie. Co się stało?

- Matt oni…. są w szpitalu, mieli wypadek. – znowu wpadłam w płacz.

- Co?! Kto? – zapytał zdezorientowany.

- Rodzice z Mią, dzwoniła do mnie lekarka i po-wie-działa, że są w cięż-kim sta-nie. – jąkałam się.

- Jedziemy! – krzyknął i zaczął zbierać swoje rzeczy.

- Popierdoliło was chyba, w takim stanie nigdzie was nie puszczamy. – odezwał się Kevin.

- Nie masz nic do gadania, to nie twoja rodzina leży w szpitalu i możliwe, że walczy o życie. – powiedział wkurzony Matt.

- Może i nie, ale wy, moja rodzina też możecie mieć wypadek w takim stanie. Ja jadę z wami. Wychodzimy. – popchnął nas za drzwi i wydarł mi kluczyki z ręki.

- My też. – odezwali się pozostali, niestety nie było na tyle miejsca w samochodzie.

- To ja poczekam i poinformuje pozostałych. – odezwał się Pither. Potem udaliśmy się do szpitala.

Jesteśmy na miejscu, akurat jak zawsze miałam pecha nawet w najgorszej sytuacji. Matt z Kevinem siedzieli z przodu, a ja pośrodku Nicka i Brada. Nie ukrywają swojego nie lubienia się nawzajem, a ja byłam pośrodku nich. Mało nie wypalili się wzrokiem. Każdy chciał mnie pocieszyć, przytulać, trzymać za rękę. Jak jeden to drugi też. W końcu nie wytrzymałam i ochrzaniłam ich całą złością, którą miałam w sobie. Uspokoili się, ale potem nie przejmując się moim zachowaniem zaczęli od nowa, tłumacząc że to przez presję.

Wysiadłam z tego samochodu najszybciej jak umiałam i popędziłam w stronę recepcji, czy jak to się nazywa.

- Amber, ochłoń proszę. – powiedział Brad i przytulił mnie. Nie wyrywałam się, on ma rację. Wolałabym, aby był to Nick, jednak on stoi i przypatruję się nam z rękami w kieszeniach. Jednak Brad ma w sobie coś, co mnie przeciąga, on jest inny, nie jest typowym bad boyem, za którego go uważałam.

- Dziękuję. - złapałam go za dłoń i powiedziałam prosto w oczy. Jeszcze raz go lekko przytuliłam i bardziej spokojna podeszłam do starszej pani w recepcji.

- Przepraszam, jestem Amber Thompson. Przywieziono tu moich rodziców wraz z siostrą. – odezwałam się.

- Tak słonko, są. Twój tata chyba jest na sali operacyjnej, ale więcej informacji udzieli ci pani Kate. – odpowiedziała miła staruszka.

Nie patrząc gdzie się podziali pozostali, poszłam poszukać pani Kate, szukam raczej starszej lekarki, bo takie powinny pracować w szpitalu, prawda?

- O, Matt- zauważyłam go w towarzystwie wysokiej, młodej blondynki. Przy nim stoją Nick i Kevin. Ta głupia, tak głupia, chociaż jej nie znam, ślini się na widok chłopaków. Na widok Nicka! Ja na to nie pozwolę.

- Dzień dobry pani.- wpycham się, by być najbliżej lekarki. Co z moimi rodzicami? – pytam.

- Pani rodzice są w ciężkim, ale przyzwoitym stanie. – jak można powiedzieć przyzwoitym ….

- Dobrze, a Mia? – zapytałam

- Pani – jak mnie denerwuje zwrot pani – siostra walczy o życie. – powiedziała to, a ja poleciałam do tyłu, złapał mnie Nick. Jego silne ramiona są takie ciepłe, przeszedł mnie dreszcz – z jej chorobą daje to jeszcze większe zagrożenie.

- Z jaką chorobą? – tym razem Matt przemówił.

- No, białaczka, choroba pańskiej siostry. – powiedziała bez żadnych emocji, a ja całkiem opadłam w ramiona przystojniaka o czekoladowych oczach.

Obudziłam się nie wiedząc gdzie. Biała sala z łóżkami. Obok mnie siedzi Brad z Nickiem. Jestem w szpitalu. Próbuję się podnieść, lecz nie mam siły.

- Amber, jak ja się martwiłem. – odezwał się wyraźnie przestraszony Nick. Uniosłam lekko kąciki ust. On się martwił... 

- Nic mi nie jest, co z resztą? – oprzytomniałam.

- Tata złamał rękę, dlatego miał składane kości, czy jakoś tak, a mama wstrząs mózgu. – powiedział Nick.

- A Mia... ? – ściszyłam głos.

- Ona jest w ciężkim stanie, zostało jej parę miesięcy, te parę miesięcy zdecyduje co dalej. – powiedział ze smutkiem w oczach, a mnie zamurowało. To na pewno sen, dlaczego nikt mi nie powiedział… Położyłam się i wgapiałam w sufit parę minut. Łzy leciały, nie mogłam zaakceptować, że moja kochana siostrzyczka odejdzie… 
Tak nie może być... 

- Kochanie, przepraszam. – do sali wjechała mama. 

- Dlaczego mamo? – powiedziałam nie ukrywając lecących kropli.

- Słoneczko, wiemy od jakiegoś czasu, na początku załatwialiśmy leczenie za granicą, to dlatego pisaliśmy, że delegacja. Niestety tamtejsi lekarze mówili, że w naszym stanie ma najlepszą opiekę. Wróciliśmy i zajmowaliśmy się nią. Leki zażywała, ale nie zdawała sobie sprawy dlaczego. Ona jest za mała, wiemy. Ja też bardzo mocno to przeżywałam. Zdałam sobie sprawę, że to ty byłaś dla niej jak matka, a nie ja...– teraz ona także płacze.

- Mamo, może nie byłaś najlepsza, ale byłaś i oddałabyś za nas wszystko, to się liczy. My bardzo was kochamy i także oddalibyśmy za was życie. To niczyja wina, że – głos mi się urwał – ona może umrzeć. Musimy się nią zająć.

- Dziękuję, to naprawdę wiele dla mnie znaczy. Kocham cię.

- Ja ciebie też. –odpowiedziałam i złapałyśmy się za ręce.

- To może my już wyjdziemy, Jess z Pitherem czekają w kawiarni jakbyś czegoś potrzebowała. – Powiedział Nick.

- Dziękuję. – szepnęłam i popatrzyłam się na nich.

- Nie ma za co. – odpowiedzieli równocześnie, popatrzyli się na mnie z uczuciem, a potem na siebie złowrogo. To nie zapowiada się najlepiej….

Kingsiaz ❤️
-> Rozdział poprawiony przez pretty_girl_519
Dziękuję!

Continuar a ler

Também vai Gostar

90K 4.7K 26
Biedronka i Lidl Czy są to wrogowie, których już nie da się pogodzić? Czy też wręcz przeciwnie? Czy silne uczucie którym jest wzajemna nienawiść...
531K 18K 44
Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Za wszelkie błędy z góry przepraszam. Teksty w większości nie są moje. Książka nie ma na celu nikogo urazić.
202K 5.4K 34
„ - Dlaczego to zrobiłaś kruszynko...? - jego łza spłynęła po policzku. - Co... co...zrobiłam Nate ? - zapytałam z szeroko otwartymi oczami. Przetar...
298K 5.9K 130
Witam w mojej pokręconej historii Hailie Monet i Adriena Santana. Wszystko dzieje się po 16 rozdziale diamentu. Nowe życie 22-letniej Hailie, pełne m...