Chapter 14

2.9K 160 37
                                    

[Karman' s p.o.v]

- Nadal zamierzasz mi pomóc, czy nie? - zapytał ostrożnie Harry. - Wciąż ze mną jesteś?

- Taa... tak myślę.

- Wstrzymaj oszołomienie - powiedział. - W porządku?

- Zaczyna brakować mi cukru, potrzebuję coś wrzucić albo coś.

- Dam ci coś - powiedział mi. - Tylko poczekaj chwilę. Nawet jeśli niekoniecznie mnie obchodzisz, nie potrzebuję, żebyś mi tu zemdlała. Teraz idę położyć ciało w bagażniku i chcę, żebyś poszła do garażu i znalazła pustą baniak od benzyny.

- Do czego to potrzebujesz?

- Teraz to nie ma znaczenia, po prostu idź po to i przyjdź do mnie na zewnątrz.

Skinęłam głową, kiedy podniósł koc i wyszedł przez frontowe drzwi, ostrożnie, upewniając się, że nikt go nie zobaczy. Stawiałam ostrożnie kroki do drzwi, które łączyły dom z garażem. Otwarłam drzwi i weszłam do garażu, natychmiast rozglądając się dookoła małego pomieszczenia.

Dostrzegłam jeden z baniaków mojego taty i go chwyciłam, zanim wróciłam do domu. Poszłam prosto do drzwi frontowych, gdzie wyszłam na zewnątrz i upewniłam się, że drzwi zostały zablokowane, zanim poszłam do samochodu.

Harry był już w środku, czekając na mnie na miejscu kierowcy. Otwarłam drzwi od strony pasażera i weszłam, rzucając baniak na tylne siedzenie, zanim zamknęłam drzwi. Żadne z nas nie mówiło, ale mogłam czuć jego oczy na mnie, kiedy gapiłam się przez okno.

- Widzę, że zmieniłaś swoje spodnie.

- Co?

- Zmieniłaś spodnie.

- Taa, wiem - westchnęłam. - Jeśli próbujesz być zabawny, przestań. To nie jest najlepszy czas na żarty.

- Nie próbuję być zabawny, tylko próbuję rozładować napięcie - powiedział, odpalając samochód. - Po prostu nie będę nic więcej mówił.

Nie odpowiedziałam, tylko kontynuowałam patrzenie się przez okno. Westchnął, kiedy wycofał się z pojazdu i wyjechał na drogę. Było cicho, z wyjątkiem cichego buczenia silnika i w sumie szczerze mówiąc, to było niezręczne. Pozwoliłam głowie ponownie opaść na szybę i zamknęłam oczy, ale otwarłam je, kiedy usłyszałam jego rozmowę.

- Nie idź spać.

- Dlaczego nie mogę?

- Ponieważ nie chcę - wzruszył ramionami. - I masz mi pomóc pozbyć się ciała faceta i psa.

- Zabiłeś psa? - z trudem złapałam powietrze. - Dlaczego nawet jego zabiłeś? Prawdopodobnie on ci nawet nic nie zrobił.

Skinął głową.

- Tak, zrobiłem to. Skąd możesz wiedzieć, że nic mi nie zrobił? Nie było cię tam. Zabiłem go dlatego, że na mnie warczał i pokazał mi zęby, więc mógł mnie ugryźć i po tym, jak zabiłem faceta, kto mógłby pilnować i karmić go?

- Wiesz, że masz naprawdę nasrane w głowie.

- Wiem.

- Wiesz?

- Taa - westchnął. - To ten cholerny głos, który sprawia, że mam problemy z głową.

- Co masz na myśli? - zapytałam.

- On mówi mi, co mam robić i kończę robiąc to. Nawet jeśli nie chcę zrobić czegoś, co on chce, żebym zrobił, on sprawia, że to robię. To jest naprawdę paskudne. Nic nie mogę na to poradzić, on nie odejdzie. Nie chciałem zabić tego gościa, nie chciałem. Głos to zrobił, nie ja. Psa zabiłem sam przez to, że działał mi na nerwy.

Maniac (Tłumaczenie PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz