Chapter 40

1.6K 119 11
                                    

[Karman's p.o.v]

Miałam nadzieję, że mógł w nocy zasnąć, ale wiedziałam też, że to się nie wydarzy. Poszedł spać bezpośrednio po tym, jak zażył leki, ale czułam się źle, ponieważ wołał się do snu. Był przerażony i nie mógł nic zrobić. Wziął leki i nie mogłam go powstrzymać przed zaśnięciem. 

Nadal nie rozumiem, dlaczego boi się spać, nawet jeśli już mi to wyjaśnił. Powiedział, że się boi, ponieważ nie wie, co się wokół niego dzieje, ale on potrzebuje snu, ponieważ jego ciało jest ciągle wyczerpane. Robi co w jego mocy, żeby ukryć to, że jest zmęczony, ale można powiedzieć, że jest, tylko na niego patrząc.

Zawsze ma ciemne wory pod oczami, a postura jego ciała jest zazwyczaj zgarbiona. Nawiasem mówiąc, nawet kiedy mówi, można powiedzieć, że jest zmęczony, ponieważ jego głos jest wolniejszy, niż zazwyczaj, a czasem połyka słowa.

Było wpół do czwartej nad ranem, kiedy obudził mnie krzyk, pochodzący skądś w domu. Z początku nie myślałam o tym za dużo, po prostu myślałam, że mój umysł płata mi figle.

Po kilku minutach ciszy, zaczęłam się martwić. Usiadłam i zauważyłam, że Harry nie leżał obok mnie, co tylko bardziej mnie niepokoiło. Rozejrzałam się po pokoju, zanim wstałam z łóżka i powoli podeszłam do drzwi, które były otwarte.

— Harry?

W zamian otrzymałam tylko ciszę. Ponownie krzyknęłam jego imię, tym razem usłyszałam swoje imię, ale to było ciche. Poszłam w dół korytarza i sprawdziłam wszystkie pokoje, zanim przeszłam całe pierwsze piętro.

— Harry, gdzie jesteś? — krzyknęłam, słysząc płacz mojego imienia.

Skierowałam się do góry schodami, ponieważ było słychać, jakby to pochodziło z drugiego piętra. Tak szybko, jak dotarłam na szczyt schodów, od razu zobaczyłam otwartą lukę od miejsca, gdzie znajdowało się poddasze, trochę na zewnątrz. Mogłam usłyszeć jego duszący szloch pochodzący stamtąd, sprawiając, że pospieszyłam się tak szybko, jak tylko mogłam. Wstałam, kiedy byłam na poddaszu, ciemnym pokoju, z jedynym światłem pochodzącym od wejścia.

—  Jesteś tu, Harry? — spytałam. — Gdzie jesteś?

Szłam namacając wzdłuż ściany, dopóki nie znalazłam włącznika światła. Włączyłam je i rozejrzałam się po pokoju, dostrzegając trzęsące się ciało w kącie. Wiedziałam, że to był Harry sekundę po tym, jak go zobaczyłam, jego ciało drżało, kiedy wpatrywał się wprost na podłogę przed nim. Jego twarz była czerwona od płaczu i dostrzegłam trochę krwi na jego prawej ręce.

Niepewnie do niego podeszłam i uklękłam przed nim. Jego ręka się trzęsła, podczas gdy trzymał w niej nóż kuchenny, ale z jakiegoś powodu nie byłam przerażona. Moje imię było wycięte na jego ręce, k zaczynało się po środku łokcia, a n kończyło na nadgarstku. 

— Daj mi nóż — powiedziałam. — Nie powinieneś używać noży do takich rzeczy, Harry.

Nie odpowiedział, tylko kontynuował wpatrywanie się w podłogę. Szybko przypomniałam sobie rozmowę z jego babcią, kiedy Harry nie zwracał na nas uwagi. Powiedziała, że jeśli kiedykolwiek będzie się tak zachowywał, albo będzie miał jeden ze swoich odchyłów, mam go traktować jak dziecko.

— Harry, nie baw się nożami. To jest złe — skarciłam go, trzymając otwartą rękę. — Daj mi go, zanim jeszcze bardziej się skrzywdzisz. Teraz.

Nie spojrzał na mnie, ale powoli upuścił nóż. Szybko go chwyciłam i rzuciłam nim przez pokój, tylko w wypadku, gdyby zdecydował się chwycić go ponownie i zrobić z nim Bóg wie co. Przykucnęłam obok niego, zanim chwyciłam jego twarz w dłonie.

— Harry, spójrz na mnie.

Nie zrobił tego, tylko utrzymywał wzrok w podłodze. Próbowałam ponownie do niego mówić, tak jak powiedziała mi jego babcia, co robić, kiedy taki jest.

— Spójrz na mnie — powiedziałam delikatnie. — Pamiętasz mnie, Karman? To mówię ja. Nie chcesz wrócić do łóżka? Nie musimy, jeśli nie chcesz, możemy rozmawiać, przytulać się, a nawet mogę ci dać kolejnego buziaka, jeśli chcesz. No dalej, otrząśnij się z tego.

Kiedy ani nie drgnął, miałam się podnieść, ale chwycił moją rękę, jego palce zagrzebały się w mojej skórze, ale nic nie powiedziałam, ponieważ nie myślał racjonalnie i wydał z siebie dźwięk protestu. Pociągnął mnie w dół, delikatnie, dopóki przy nim nie usiadłam.

Było koło dwudziestu minut później, kiedy wydobył się z niego głośny szloch, zanim obrócił się bokiem i owinął swoje ramiona dookoła mnie, przyciągając mnie do swojej klatki piersiowej. Pozwolił mi się odsunąć, pozwalając mi na przestrzeń, aby wytrzeć jego łzy.

— Mogę wreszcie dostać mojego buziaka? — spytał, pociągając nosem. — Mogę wreszcie dostać swojego buziaka?

Skinęłam, obdarzając go małym muśnięciem ust.

— Udało się, cieszę się, że jesteś z powrotem ze mną.

— Dlaczego ściągasz bluzkę? — spytał, kiedy przeciągnęłam ją przez głowę.

— Mam zamiar owinąć nią twoją rękę, Harry, ty krwawisz.

— Nie masz stanika — zachichotał, jak małe dziecko.

— Co? — zmarszczyłam brwi, patrząc w dół i tak, jak powiedział, zakładałam go* — Och, um... to jest niezręczne.

— Twoje sutki są twarde — zauważył, uśmiechając się głupawo. — Twoje sutki są twarde.

— Dzięki, że mnie o tym poinformowałeś — przewróciłam oczami.

— Proszę — uśmiechnął się delikatnie, biorąc starą koszulkę z pudła i mi ją wręczając. — Włóż ją.

Z wdzięcznością wzięłam koszulkę i założyłam ją tak szybko, jak to było możliwe, próbując ukryć moje zażenowanie, ale przynajmniej już nie płakał. Owinęłam jego rękę swoją koszulką, zanim odwróciłam się do niego, wzdychając. 

— Dlaczego wyciąłeś sobie moje imię na ręce? Będziesz miał bliznę.

— Nie wiem, naprawdę — wzruszył ramionami. — Ale przynajmniej jest to twoje imię, zamiast czegoś innego. Nawet nie wiedziałem, że to zrobiłem.

— To przez te leki, prawda? 

— Co?

— Masz jeden ze swoich odchyłów, przez branie leków. Mam rację?

Skinął.

— Taa, tak myślę, w końcu zadziała, nie możemy się jeszcze poddać.

— W porządku, po prostu mam nadzieję, że będzie z tobą lepiej — westchnęłam. — Chcesz wrócić do łóżka? Jestem zmęczona.

— Nie.

 — Co musisz mieć, aby zejść na dół? — spytałam?

— Tylko chcę, żebyś powiedziała mi, że mnie kochasz.

xxx

*myślę, że autorka miała tu na myśli, że ona spojrzała w dół, niedowierzając, że nie mam na sobie stanika, bo była pewna, że go zakładała... xD to zdanie jest ogólnie bez sensu :P Takie ni w dupę ni w oko :D

I znów uroczy Hazz ^_^ Mam to gdzieś, że jest psychopatą, on jest cholernie słodki ;* 

Może dzisiaj jeszcze jeden rozdział??? :D Zobaczymy :3

Maniac (Tłumaczenie PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz