Chapter 53

1.5K 118 37
                                    

[Karman's p.o.v]

Zanim się zorientowałam, Harry zabrał mnie na zewnątrz, nawet jeśli tego nie chciałam. Nie wiedziałam, co planował zrobić, ale trochę się bałam. Nie tylko trochę, to kłamstwo, bardzo.

Splątał swoje palce z moimi, myślałam, że to dlatego, że nie chciał, żebym od niego uciekła, ale stwierdził, że po prostu chciał potrzymać moją dłoń. Jego głos był taki przybity, kiedy to mówił i nawet jeśli nienawidziłam go w tym momencie, pozwoliłam mu trzymać mnie za rękę.

— Czy teraz powiesz mi, dlaczego idziemy do lasu?

— Nie — potrząsnął delikatnie głową. — Jeszcze nie, zobaczysz, jak już tam będziemy.

— Dobra, a co masz w torbie? — spytałam, patrząc na plecak na jego plecach.

On tylko wzruszył ramionami na moje pytanie i mnie zignorował. Widziałam, jak kładł jakieś rzeczy do torby, ale mimo to nie mogłam zobaczyć co dokładnie tam wkładał. Powiedział, że nie chce, abym wtykała nos w nieswoje sprawy.

Kiedy w końcu weszliśmy do lasu, złapałam mocniej jego dłoń, sprawiając, że dziwnie na mnie spojrzał.

— Coś nie tak? — spytał. — Coś nie tak?

— Boję się chodzić po lesie. Nie chcę tutaj być, czy możemy wrócić z powrotem do domu? Proszę.

— Jest dobrze, księżniczko — powiedział do mnie delikatnie. — Nic ci nie będzie, ani nic złego się nie stanie.

— Nic złego się nie stanie? — krzyknęłam, w połowie śmiejąc się nerwowo. — Czuję się, jakbyś zamierzał mnie tu zamordować, albo coś.

— Karman — westchnął delikatnie, odwracając się, żeby na mnie spojrzeć. — Nie zamierzam cię zabić. Cóż, jeszcze nie.

— Wiem, że zamierzasz mnie zabić, powiedziałeś mi to już wcześniej wiele razy. Wolałabym, żebyś po prostu zabił mnie teraz i miał to z głowy.

Zatrzymał się na kilka minut i po prostu się we mnie wpatrywał, zanim potrząsnął głową i ponownie zaczął iść. Trochę mnie wystraszył, ponieważ myślałam, że może myślał o tym, żeby zabić mnie właśnie teraz. Wiem, że to powiedziałam, ale nie miałam tego na myśli. Nie chcę, żeby mnie zabił, ale wiem, że ostatecznie zamierza to zrobić.

Myśl o tym, że mnie zabija nie przestawała zaprzątać mojej głowy, kiedy szliśmy przez, teraz, ciemny las, światło księżyca, będące jedynym źródłem światła, pozwalało nam widzieć. To jest idealne miejsce, żeby mnie zabił, jeśli zamierzał to zrobić. Mam na myśli, nie ma tu nikogo, kto mógłby cokolwiek widzieć lub słyszeć.

— Jak długo jeszcze, zanim dojdziemy tam, gdzie mnie zabierasz?

— Jakieś pięć minut — wzruszył ramionami. — Pięć minut.

— Bolą mnie stopy.

— Pozwolisz mi cię ponieść? — spytał.

— Nie.

— Czemu nie?

— Właśnie dowiedziałam się, że zabiłeś moją rodzinę, nie chcę, żebyś mnie niósł.

— Karman, maleńka, proszę — prosił. — Tylko pozwól mi cię ponieść, proszę. Mówiłem ci, że nie lubię widzieć, kiedy cierpisz, nawet jeśli to są tylko twoje stopy. Proszę, pozwól mi cię ponieść i się zamknę.

— Powiedziałeś, że będziemy tam za pięć minut, prawda?

— Tak — skinął. — Prawda.

Maniac (Tłumaczenie PL)Where stories live. Discover now