[Harry's p.o.v]
Kiedy wróciliśmy do domu, szybko zaparkowałem samochód i wysiadłem. Ona działała mi na nerwy. Wiedziałem, że była irytująca, ale doprowadzała mnie do szału. Nie przestawała marudzić, nawet mimo tego, że miała taśmę na ustach i nie przestawała kopać w tył mojego siedzenia.
Sprawiała, że byłem zły, ale nic o tym nie mówiłem. Wiedziała, co działo się ze mną, kiedy gwałtownie otwarłem odrzwi, podniosłem ją i przerzuciłem sobie przez ramię. Wiła się i waliła pięściami w moje plecy, kiedy szedłem do domu.
Odwróciłem się, żeby zamknąć drzwi, ale coś przykuło moją uwagę i sprawiło, że moje oczy się nieco poszerzyły. Jeden z sąsiadów własnie parkował swój samochód po drugiej stronie ulicy i patrzył się bezpośrednio w naszą stronę. Jak mogłem być tak głupi i nie upewniłem się, czy nikt nie patrzy.
- Niczego nie widziałeś - powiedziałem do niego.
Osoba szybko przytaknęła i ruszyła do domu trzaskając drzwiami. Przygryzłem wargę i miałem nadzieję, że osoba nie zadzwoni po gliny na mnie, ponieważ to nie skończyłoby się dobrze. Zamknąłem frontowe drzwi i zablokowałem je, zanim zaniosłem ją do salonu.
- Zostań tutaj - powiedziałem do niej, stawiając ją na stopy. - Jeśli się ruszysz, zrobię ci krzywdę.
Nic nie powiedziała ani się nie poruszyła, tylko tam stała z jedną ręką zakrywającą jej usta, podczas gdy jej ciało trzęsło się ze strachu. Powinna się trząść. Powinna się mnie bać.
- Słyszałaś, co powiedziałem? - zapytałem, zabierając taśmę z jej ust.
- Słyszałam cię - wyszeptała.
- Co powiedziałem?
- Mam tutaj zostać i nie ruszać się albo zrobisz mi krzywdę.
- To prawda, maleńka - wymamrotałem. - Bo pamiętasz, co zrobiłaś ostatnim razem, kiedy kazałem ci się nie ruszać? Doprowadziłaś do tego, że zraniłem cię w mały palec. Nie spodobało ci się to, prawda? Nie chcesz, żeby to się stało ponownie, więc radze ci zostać tutaj.
Przytaknęła i milczała, kiedy zaczęła nerwowo obgryzać paznokcie. Zachichotałem na nią, zanim opuściłem pokój i poszedłem do kuchni, gdzie chwyciłem jedno z drewnianych krzeseł, ale zatrzymałem się, kiedy ponownie usłyszałem głos.
- Już popełniłeś błąd.
- Co?
- Powiedziałem, że już popełniłeś błąd - powtórzył. - Nie uważałeś i pozwoliłeś, żeby ktoś cię zobaczył. Prawdopodobnie już dzwonią po gliny na ciebie. Nie byłbym zaskoczony, gdyby policja już tutaj była.
- Policji tutaj nie ma, ponieważ ten koleś jest zbyt dużym mięczakiem, żeby zadzwonić po kogoś.
- Skąd to wiesz?
Wzruszyłem ramionami.
- Nie widziałeś jego miny i tego, jak drżał? Jeśli wie, co jest dla niego dobre, będzie trzymać gębę na kłódkę.
- Nie znasz tej osoby, Harry. Co byś zrobił, jeśli zadzwoniłby na policję?
- Uciekłbym - powiedziałem. - uciekłbym z tego domu i biegłbym, dopóki oni by mnie złapali i zabrali z powrotem do szpitala. To jest część gry, nieprawdaż?
- Tak - głos odpowiedział. - To jest część gry, ale czy ty naprawdę chcesz wrócić do azylu?
- Ta, czemu miałbym nie chcieć?
- Ponieważ nie byłbyś zdolny zobaczyć ponownie Karman.
- Dlaczego nie? - zapytałem. - Zawsze tu wrócę, za każdym razem.
- Wielokrotnie uciekłeś, wiesz jak wściekli i zirytowani są tobą ludzie w azylu? Olewasz ich i sprawiasz, że dają luz swoim pacjentom. Będą stawiać na większe bezpieczeństwo wokół ciebie i upewnią się, że już więcej razy nie wyjdziesz.
- Ja bym się jeszcze wydostał.
- Nie jestem tego takie pewien. Rozmawiają o przeniesieniu cię do innego szpitala, to jest daleko stąd, z lepszymi celami i zabezpieczeniami i to jest pośrodku niczego, więc jeśli uciekniesz, przyzwyczaisz się bardzo daleko.
- Skąd to wiesz?
- Podsłuchiwałem ich rozmowę pewnej nocy, podczas gdy spałeś. Było bardzo wielu doktorów w pokoju, bylem zaskoczony, że się nie obudziłeś. Rozmawiali godzinami, bo są zmęczeni kwaterowaniem ciebie. Chcą cię wysłać następnym razem, kiedy cię znajdą i przyprowadzą z powrotem. Wtedy więcej nie zobaczysz zobaczysz kochanej małej Karman.
- Ja bym jeszcze znalazł sposób, żeby ją znaleźć.
- Może, ale co jeśli ona nie chciała, żebyś znalazł ją ponownie?
- Dlaczego by nie miała?
- Ponieważ jesteś psychopatą, Harry. Nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo ona jest przerażona? Jesteś w błędzie, jeśli myślisz, że ona mogłaby chcieć, żebyś ją znalazł. Ty nigdy nie myślisz racjonalnie.
- Ona nie może być aż tak przerażona., mimo wszystko jest dużą dziewczynką.
- Jest przerażona a ciebie to nie obchodzi. Gdzie ona teraz jest? Bo ja myślę, że jest w salonie, całkiem sama, trzęsąc się, ponieważ strasznie się boi. Co byś zrobił, gdyby właśnie wybiegała za drzwi?
- Nie może - powiedziałem. - jej kostki są razem sklejone.
Czekałem na odpowiedź, ale jej nie otrzymałem. Wzruszyłem ramionami i podniosłem krzesło jeszcze raz, zanim wróciłem do salonu. Nie byłem zaskoczony, kiedy zobaczyłem ją nadal stojącą tam, gdzie jej powiedziałem. Podszedłem do niej bliżej, postawiłem za nią krzesło i zabrałem taśmę z kanapy, którą przyniosłem z samochodu.
- Usiądź - powiedziałem do niej. - Za tobą jest krzesło.
Powoli, ale niepewnie usiadła, zanim przykleiłem ją do krzesła. To nie był najlepszy sposób, żeby ją tutaj trzymać, ale to była jedyna rzecz, którą mogłem użyć w tym momencie. Jej oczy się nieznacznie rozszerzyły, ale nic nie zrobiła, dopóki nie usiadłem na kanapie na przeciwko niej.
- Myślałam, że będziemy rozmawiać. Mówiłeś, że będziemy, kiedy wrócimy do domu.
- Powiedziałem tak, ale nie współpracowałaś ze mną wcześniej zbyt dobrze - westchnąłem. - Nie będziemy rozmawiać, tylko siedzieć tutaj i być trochę cicho.
CZYTASZ
Maniac (Tłumaczenie PL)
FanfictionMoże to był sposób, w jaki wtargnął do mojego życia bez mojej zgody. Może to był sposób, w jaki mnie przeraził. Może to był sposób, w jaki szorstko mnie traktował. Może to był sposób, w jaki mnie zranił. Może to był sposób, w jaki płakał. Może to by...