Chapter 54

1.5K 108 23
                                    

[Karman's p.o.v]

Było późno w nocy, kiedy usłyszałam otwieranie frontowych drzwi i zatrzaskiwanie parę sekund później. Kiedy otworzyłam oczy, odczekałam kilka minut, zanim usiadłam. Wiedziałam, że to Harry, albo przynajmniej miałam taką nadzieję, ale czekałam, żeby zobaczyć, czy zamierzał przyjść do sypialni.

Po krótkim okresie czasu, zdecydowałam się wyjść z łóżka. Nie słyszałam żadnych odgłosów pochodzących z zewnątrz pokoju, co sprawiło, że zaczęłam się martwić, ponieważ nawet kiedy się tak zachowuje, zawsze przychodzi do łóżka, bez znaczenia, jak się zachowuje.

Podeszłam do szafy i zarzuciłam na siebie jakieś ciuchy, tylko żeby wystarczająco się zakryć, a następnie przeszłam przez pokój do drzwi, otwierając je i wychodząc na korytarz. Rozejrzałam się dookoła, i byłam zaskoczona, kiedy nigdzie go nie zobaczyłam.

Wyszłam z korytarza i poszłam w stronę kuchni, ale zatrzymałam się, kiedy usłyszałam jakieś dźwięki dochodzące z góry. Odwróciłam się w stronę klatki schodowej i tam podeszłam, zanim weszłam po schodach na pierwsze piętro.

Kiedy byłam na górze, zdałam sobie sprawę z tego, że dźwięki dochodziły z góry, ze strychu. Nie zamierzałam kłamać, trochę bałam się wejść na górę, ponieważ ostatnim razem, gdy tam byłam, Harry miał ze sobą nóż, podczas gdy miał jedno z tych swoich zachowań.

Podeszłam do małej drabiny, która była przywiązana do poddasza, i która była już na dole, więc niepewnie się na nią wspięłam. Byłam zaskoczona, że malutkie światło, które było na strychu, było zapalone, pozwalając mi ledwo co widzieć cokolwiek, kiedy tam weszłam.

Moje oczy skanowały pokój, dopóki nie zauważyłam Harry'ego, który siedział w kącie z głową opartą o ścianę. Zauważyłam łzy na jego twarzy, niektóre były zaschnięte, a niektóre nadal spływały po jego policzkach.

— Harry?

Otworzył oczy, ale nie zrobił nic więcej, co sprawiło, że powoli do niego podeszłam i przy nim uklęknęłam. Sięgnęłam i otarłam kciukiem kilka jego łez, zanim na niego spojrzałam, starając się zobaczyć, czy coś sobie zrobił.

Miałam nadzieję, że nie zrobił nic, żeby sobie zaszkodzić, ale zobaczyłam kilka poparzonych śladów na jego rękach, wzdłuż, razem z kilkoma rozcięciami na jego rękach i szyi, a ja wiedziałam, że coś sobie zrobił.

— Harry, czy ty się poparzyłeś?

Spojrzał na mnie, ale nic nie powiedział. Chwyciłam jego ramię, przepraszając go, kiedy niechcący dotknęłam jego śladów, i na nie spojrzałam. Jak myślałam, że były tam dwa lub trzy znamiona, okazało się, że było ich więcej.

— Dlaczego sobie to zrobiłeś? — spytałam go, chwytając rękoma jego twarz i sprawiając, że na mnie spojrzał. — Harry, odpowiedz mi, proszę, zaczynasz mnie przerażać.

— Nie muszę ci odpowiadać — powiedział nagle. — Nie chcę. Po prostu chcę, żebyś zostawiła mnie samego.

— Chcesz, żebym zostawiła cię samego?

— Tak — pokiwał głową. — Tak.

— Przepraszam, ale nie zamierzam — powiedziała, kręcąc głową. — A teraz, porozmawiasz ze mną?

— Zależy o czym chcesz rozmawiać.

— Dlaczego sobie to zrobiłeś? — spytałam, odwołując się do jego rąk. — Harry, wiem, że mówię ci to cały czas, ale nie możesz ciągle ranić się w taki sposób.

— Nic nie mogę na to poradzić.

— Co masz na myśli?

— Karman, czy ty kiedykolwiek zwracasz uwagę na to, co do ciebie mówię? — spytał, przewracając oczami i odwracając ode mnie wzrok. — Po prostu... nie ważne.

— Nie, powiedz, proszę.

— Nie, Karman, już powiedziałem ci, że nie — nagle warknął. — Po prostu zostaw mnie samego, proszę. Po prostu zostaw mnie samego, to wszystko, o co proszę.

— Mogę zabrać cię na dół i cię obmyć? — spytałam niepewnie. — I wtedy zostawię cię samego.

— Naprawdę? — spytał. — Naprawdę.

Przytaknęłam.

— Tak, obiecuję.

Myślał o tym przez minutę, zanim w końcu się zgodził wstać ze mną i zejść na dół. Zaoferowałam, że go poniosę, tak jak to zrobiłam ostatnim razem, ale odrzucił moją ofertę i upierał się przy chodzeniu. Pozwoliłam mu na to, ponieważ nie chciałam się z nim kłócić czy sprawić, że będzie jeszcze bardziej zły, niż już jest.

Zajęło nam kilka minut, żeby zejść na dół, ponieważ musiałam go przekonać do tego, żeby opuścił poddasze. Nie rozumiem, dlaczego tak bardzo lubi tam wchodzić, ale zapytam go innym razem.

Pomogłam mu dojść do łazienki, gdzie kazałam mu usiąść na blacie przy zlewie i ponownie chwyciłam jego ramię, wzdychając, kiedy na nie spojrzałam.

— Harry, powinieneś pójść do szpitala, jesteś naprawdę mocno poparzony – powiedziałam mu. — I wygląda na to, że będziesz potrzebował również szwów.

— Nie pójdę do pieprzonego szpitala — krzyknął, zanim prychnął. — Wszystko będzie dobrze, nie przejmuj się tym.

— Ale jesteś poparzony-

— Cholera, Karman, powiedziałem, że masz się tym nie przejmować — warknął, wyciągając rękę z mojego uchwytu. — I proszę, nie proś mnie, żebym poszedł do cholernego szpitala, bo do niego nie pójdę. On tego nie chce.

— On? — spytała. — Kto tego nie chce?

— On.

Wpatrywałam się w niego przez minutę lub dwie, zanim zdałam sobie sprawę z tego, o kim mówił. Głos, który myślałam, że odszedł, znów pojawił się w jego głowie. Odwróciłam się od niego, kiedy zeskoczył z blatu i bez słowa opuścił łazienkę.

To był ten moment, w którym zdałam sobie sprawę z tego, że z nim nigdy nie będzie lepiej, niezależnie od tego, jak bardzo bym tego chciała.

Teraz to się dopiero zacznie :D

Nie wierzę, że na serio Lou został ojcem... Do dzisiaj byłam pewna, że to się okaże ściemą, no ale cóż, będzie świetnym ojcem ^^ Tylko pozazdrościć temu dziecku ♥

Zachęcam do gwiazdkowania i komentowania rozdziału :D ♥

Maniac (Tłumaczenie PL)Where stories live. Discover now