Chapter 52

1.3K 125 30
                                    

[Karman's p.o.v]

Od razu jak otworzyłam oczy, zobaczyłam, że jestem na fotelu pasażera w samochodzie. Wstrzymałam oddech, kiedy zorientowałam się, że nie mogę ruszać rękoma. Spojrzałam w dół i zobaczyłam, że lina była zawiązana dookoła mojego ciała od pasa w górę oraz moje kostki były razem związane.

— Dobrze widzieć, że w końcu się obudziłaś.

Odwróciłam głowę w lewo i spojrzałam na Harry'ego. Wiał wory pod oczami i płakał, ale nie zwracałam na to najmniejszej uwagi.

— Dlaczego, do diabła, jestem związana?

— Ponieważ wiedziałem, że nie chciałaś wrócić ze mną do domu, bo powiedziałaś, że nie zamierzasz — powiedział. — Więc moim jedynym wyborem było związanie cię. Cóż, mogłem cię pozbawić przytomności, ale nie chciałem tego, więc to dlatego jesteś związana.

— Nie chciałam z tobą wracać.

Westchnął.

— Wiem, że nie chciałaś.

— W takim razie dlaczego jestem z tobą w samochodzie? Nie słuchasz niczego, co do ciebie mówię?

— Nie chciałem wracać bez ciebie — powiedział cicho. — Nie chciałem wracać bez ciebie.

— Chciałabym, żebyś mnie tam zostawił. Chciałabym nigdy cię nie spotkać. Chciałabym, żebyś zginął zamiast mojej rodziny. Nawet nigdy już nie będę się tobą przejmować, wcześniej też mnie nie obchodziłeś.

Nie miałam na myśli tego, co powiedziałam, ale czego można ode mnie oczekiwać, że powiem? Właśnie dowiedziałam się, że zabił moją rodzinę i nie zamierzam być dla niego miła.

Widziałam, jak jego głowa odrobinę drgnęła, kiedy jego brwi się zmarszczyły, zanim przegryzł swoją wargę i potrząsnął głową. Zaczął mówić do siebie, ale nie mogłam ogarnąć co mówił.

Był cicho przez kilka minut, zanim znowu się odezwał.

— Płakałaś przez sen ostatniej nocy.

— I?

— Byłem na dole na kanapie, ponieważ nie mogłem spać i koło czwartej nad ranem, zaczęłaś płakać. Prawie szlochałaś i wiem, że mi nie uwierzysz, ale boli mnie słyszeć cię w takim stanie. Krzyczałaś i wrzeszczałaś moje imię, ale nie wiedziałem z jakiego powodu krzyczałaś.

— Poszedłem na górę kilka minut później — kontynuował. — I wszedłem do twojego pokoju i się z tobą położyłem. Nie chcę, żebyś pomyślała o tym w zły sposób, Karman.

— Dlaczego położyłeś się ze mną w łóżku? — spytałam.

— Ponieważ czułem się źle — odpowiedział. — Chciałem cię pocieszyć bez budzenia cię.

— W takim razie w jaki sposób mnie pocieszyłeś?

— Trzymałem cię, a ty przestałaś płakać i w końcu wróciłaś do spania. Nie zamierzałem ci o tym mówić, ale... Nie wiem.

Tylko skinęłam i odwróciłam od niego spojrzenie. Usłyszałam, jak wziął drżący oddech, ale nic nie powiedziałam, ani nic nie zrobiłam. Spojrzałam przez okno i zauważyłam, że byliśmy w jego sąsiedztwie. Nie byłam zbyt zaskoczona, ponieważ wiedziałam, że zamierzał zabrać mnie tu z powrotem tak, czy inaczej.

— Która godzina? — spytałam, po kilku minutach ciszy.

— Koło trzeciej — wzruszył ramionami. — Powinniśmy wrócić do mojego domu za jakieś dziesięć minut.

Miał rację, wróciliśmy do jego domu dziesięć minut później. Tak szybko jak zaparkował, zgasił silnik i wysiadł. Podszedł powoli w moją stronę i otworzył moje drzwi i mnie podniósł. Dostrzegłam, że trzymał coś jeszcze, ale nie pozwolił mi tego zobaczyć.

Rozglądał się dookoła przez kilka sekund, zanim podszedł ze mną do domu i wszedł do środka, zatrzaskując i zakluczając za nami frontowe drzwi.

— Chcesz, żebym cię rozwiązał? — spytał, sadzając mnie na kanapie w salonie. — Chcesz?

— Jeszcze pytasz?

— Chcesz, żebym cię rozwiązał? — spytał ponownie.

Skinęłam, a on wyjął swój scyzoryk i zaczął rozcinać liny. Zaraz po tym jak skończył, spróbował dotknąć czerwonych śladów na moich ramionach, gdzie liny były zbyt ciasne, ale strzepnęłam jego dłonie.

— Chcesz, żebym przyniósł trochę kremu do twoich rąk? — spytał.

— Nie.

— Karman, proszę, próbuję ci tylko pomóc.

— Nie chcę twojej pomocy, Harry — przewróciłam oczami. — Mogę pójść do swojego pokoju?

Naszego pokoju — poprawił mnie. — Ale nie, nie możesz.

— Dlaczego nie?

— Ponieważ pójdziemy na trochę do lasu.

— Do lasu?

Skinął.

— Tak.

— Nie zamierzam pójść z tobą do cholernego lasu-

— Karman, tak, zrobisz to. Nie daję ci opcji.

Westchnęłam.

— Dobra, a możesz mi przynajmniej powiedzieć, dlaczego idziemy do lasu?

— Nie.

Hej kochani :) Chciałabym, żebyście przeczytali tę notkę, to dla mnie bardzo ważne... Chodzi o to, że cieszę się, że jest tak duże zainteresowanie tym tłumaczeniem i czekacie na kolejne rozdziały, ale proszę was, nie pytajcie o kolejne, kiedy takowe się pojawiają, bo czuję się cholernie winna temu, że nie zawsze mam czas czy chęci tłumaczyć ani pisać... Robię to dla przyjemności, żeby podszkolić język, żeby mieć jakąś pasję, którą jest dla mnie właśnie tłumaczenie, ale również chcę się podzielić z wami historią, która mnie urzekła, a nie każdy ma na tyle wysokie umiejętności językowe, aby przeczytać to w języku angielskim, już nie wspominając, że Maniac nie widnieje już a Wattpadzie w angielskiej - oryginalnej - wersji językowej, więc to tym bardziej motywuje mnie do tego, żeby wstawiać rozdziały jak najczęściej, ale czasami po prostu nie mogę :) Proszę was skarby, cholernie mocno doceniam to, że ze mną jesteście, ale kolejny rozdział pojawi się, kiedy go po prostu przetłumaczę :) ZWŁASZCZA, ŻE MANIAC ZBLIŻA SIĘ DO KOŃCA! :D Jeśli przeczytaliście to co tutaj napisałam, napiszcie w komentarzu o.O! :D ♥♥♥

Kocham was bardzo bardzo mocno i do następnego!!! :D ♥♥♥

Maniac (Tłumaczenie PL)Where stories live. Discover now