[Harry's p.o.v]
Nie zasnąłem po Karman i naszej małej konwersacji. Leżałem obudzony i wpatrywałem się w okno, dopóki nie nadszedł wczesny ranek i słońce zdecydowało się pojawić. Odwróciłem się na drugą stronę, twarzą do niej. Jej chrapanie było irytujące, ale nie chciałem jej budzić, była ze mną za długo zeszłej nocy.
— Ona wygląda brzydko, nieprawdaż, Harry?
— Zostaw mnie, do cholery, w spokoju — jęknąłem do siebie. — Zostaw mnie w spokoju.
— Nie muszę.
— Tak, musisz, jesteś irytujący i nakłaniasz mnie do bycia wrednym — stwierdziłem. — Nakłaniasz mnie do bycia wrednym dla niej i każdego, z którymi łapię kontakt.
— Sam się nakłaniasz do bycia wrednym, ponieważ jestem tylko pigmentem w twojej wyobraźni.
— Cokolwiek, po prostu odejdź.
— Nigdy nie odejdę, oboje to wiemy. Będę z tobą na zawsze i na wieki-
— Nie, nie będziesz, ponieważ mam zamiar stać się lepszy, mam zamiar stać się lepszy. Będę.
Zachichotał.
— Wątpię w to, nigdy nie bedziesz lepszy.
— Tak, będę. Leki w końcu zadziałają, muszą.
— Nie zadziałają.
— Po prostu zostaw mnie w spokoju, w porządku? Skończyłem z tobą rozmawiać.
— Cóż, ale ja nie skończyłem z tobą rozmawiać. Dlaczego nie możemy porozmawiać o małej, słodkiej Karman, czy powinniśmy?
— Co masz na myśli? — spytałem go. — Co masz na myśli?
— Spójrz na nią, co ona robi?
— Śpi...
— Tak, ale dlaczego by nie wykorzystać szansy i po prostu nie zabić jej teraz? Tak czy owak to się stanie.
— Nie zabiję jej, nie! — krzyknąłem, trochę za głośno.
Odetchnąłem, kiedy przestał do mnie mówić, ale zacząłem panikować, kiedy Karman wymamrotał coś przez sen, zanim ziewnęła i przetarła oczy, siadając i patrząc na mnie.
— Dlaczego krzyczałeś? — spytała. — Jest na to za wcześnie.
— Wiem, przepraszam, że cię obudziłem.
— Dlaczego krzyczałeś? — ponownie spytała.
— Znowu się odezwał — wzruszyłem ramionami. — Znowu się odezwał.
— Głos?
Skinąłem.
—Tak, przepraszam, że cię obudziłem.
— W porządku, już przeprosiłeś — powiedziała. — Co powiedział?
— Nic takiego, tylko mówił mi, jak to nigdy nie stanę się lepszy.
— Nie słuchaj go, Harry. Będziesz lepszy — uśmiechnęła się delikatnie. — Będziesz lepszy, obiecuję.
— Nie składaj obietnic, których nie możesz dotrzymać.
Zanim mogła odpowiedzieć, podwinąłem jej koszulkę do góry i pocierałem rękoma jej piersi, niemalże od razu wywołując jej rumieniec.
— Co ty robisz?
— Tylko chcę, żeby twoje sutki znowu zrobiły się twarde — uśmeichnąłem się — Kocham to, jak twoje ciało reaguje na mój dotyk.
— Cóż, jestem pewna, że jeśli ktokolwiek by je dotykał, zrobiłyby się takie.
—Ale wczoraj zrobiły się twarde, kiedy tylko na mnie patrzyłaś — zarzuciłem. — Zrobiły.
— Przestań, na czym skończyliśmy? Wierzę, że rozmawialiśmy o twojej sytuacji, zamiast o moich sutkach.
— Wybacz, Co jeszcze potrzebujesz powiedzieć? — spytałem ją.
Westchnęła, zanim zaczęła mówić.
— Musisz przestać rozmawiać z tym głosem, Harry. To nie jest dla ciebie zdrowe.
— Nic nie mogę na to poradzić.
— Wiem, że nie możesz, ale potrzebujesz przestać — powiedziała. — Jeśli nie przestaniesz, więcej tu nie zostanę. Już wystarczająco mnie przerażasz, a ten głos to już zbyt wiele.
— Wiesz, że nie bedę cię tu trzymać — powiedziałem jej. — Pamiętasz, że powiedziałem, że możesz wyjść, kiedy tylko zechcesz.
— Może tak zrobię.
Wstała i wyszła z łóżka, podchodząc do drzwi. Otworzyła je i opuściła pokój, sprawiając, że natychmiast się podniosłem i poszedłem za nią. Już otworzyła drzwi, kiedy wszedłem do salonu, ale jeszcze nie wyszła.
— Dokąd myślisz, że pójdziesz?
— Wychodzę — powiedziała. — Mam dość, nie radzę sobie z tym gównem.
— Wychodzisz na zewnątrz ledwie ubrana? Cholera, nawet nie masz stanika ani spodenek, coż, one nawet nie powinny być nazywane spodenkami. W zasadzie masz tylko bieliznę.
— Noszę to bo mogę, nie jesteś moim szefem.
— W porządku, ale pamiętaj co powiedziałem wcześniej, jeśli wyjdziesz, znajdę cię i przyprowadzę tu z powrotem.
— Wątpię, że to zrobisz — splunęła, wychodząc za drzwi.
xxx
Heeej, moje wy robaczki ^^
Wreszcie rozdział z perspektywy Hazzy :))
Kolejna konfrontacja Harry'ego z pieprzniętym głosem w jego głowie...
Czo ta Karman??? ;*
Kolejny rozdział najprędzej w piątek ♥
Wgl, czy widzicie te cholerne spadające gwiazdy??? Bo ja tylko słyszę, jak od czasu do czasu piszczą xD Ja chcę, żeby moje życzenie się spełniło! :D ♥
YOU ARE READING
Maniac (Tłumaczenie PL)
FanfictionMoże to był sposób, w jaki wtargnął do mojego życia bez mojej zgody. Może to był sposób, w jaki mnie przeraził. Może to był sposób, w jaki szorstko mnie traktował. Może to był sposób, w jaki mnie zranił. Może to był sposób, w jaki płakał. Może to by...