01.Sprzedana

198K 5.5K 1.7K
                                    

Przeklinam ten dzień, w którym zostałam sprzedana za trzydzieści tysięcy dolarów. Dlaczego tak się stało? Bo w wieku pięciu lat zostałam porwana, a kiedy skończyłam osiemnaście, stałam się żywym towarem. Odkąd zostałam porwana, jestem uczona, by słuchać i robić to, co będzie kazał mi ten potwór, który mnie kupi. Pan. Nie będę go tak nazywać. Dlaczego więc po trzynastu długich latach poniżań i brutalności, nadal mam to coś nazywanego „godnością"? Powodem tego była pewna dziewczyna niby taka nieistotna w mojej historii. Mająca mysi kolor włosów, strachliwa sprzątaczka w siedzibie mafii. Niby taka nieciekawa, ale pozory mylą. To dzięki niej wciąż walczę, szamoczę się w walce o honor, tak rozpaczliwej i nie do wygrania. „To ty jesteś panią swego losu, a nie ten człowiek, który cię kupi" - to jedno zdanie dało mi prawdziwą nadzieję. 

Czemu więc teraz jacyś dranie wpakowali mnie do samochodu, traktując moje życie jak nic niewarte źródło pieniędzy? Szamotałam się i krzyczałam przez łzy. Nic to jednak nie dało. Rozpoznałam wóz. Furgonetka jednego z moich opiekunów, Connora, warczała cicho, śpiewając swą żałobną pieśń. Moje poprzedniczki też odjeżdżały tym smętnym samochodem do swoich właścicieli, jakby chciano nam powiedzieć, że wciąż należymy do nich. Niech sobie tak myślą. Mogą mieć moje ciało, włosy, każdą wylaną łzę, ale nigdy nie dostaną mojej duszy. Nigdy! Zatrzasnęli drzwi i Connor odpalił samochód. Nie mogłam nic zrobić, bo moje ręce krępowały ciasne, metalowe kajdanki, których monotonny brzęk wpędzał mnie w ramiona strachu. Taka bezbronna, bezradna. Mijaliśmy lasy i pola, z każdą sekundą przybliżając mnie do przeznaczenia. Terkotaliśmy się przez wiele godzin, całe szczęście miałam na sobie wygodne ubranie, a nie wyzywającą sukienkę bądź bieliznę jak inne biedaczki. Czemu zostałam „wyróżniona"?Nagle zatrzymaliśmy się. To już tu. Boże. Connor wyciągnął mnie z samochodu. Jak ja bardzo nienawidziłam tego człowieka. Miał około pięćdziesięciu lat, a jego spojrzenie wyrażało tylko wstręt.

 -Mam nadzieję, że nie muszę ci przypominać o manierach? – wycedził.

- Czy to przypadkiem nie jest twoją pracą?

 - Uśmiechnął się krzywo na moją uwagę.

- No ładnie, jeszcze nie jesteśmy na miejscu, a ty już chcesz dostać w tę śliczną buzię.

- Niestety słoneczko, nie masz teraz prawa mnie tknąć, tylko ten frajer, co mnie kupił, ma takie prawo.

Trzask. Czuję piekące uderzenie w policzek.

- Chcesz się jeszcze raz przekonać, jak wygląda kara za nieposłuszeństwo? Lepiej milcz i bądź grzeczna, laluniu.

Nie, diable. Ty jeszcze nie widziałeś nieposłuszeństwa, ale mój „pan" je zobaczy. Dojechaliśmy. Przez szybę widziałam tego człowieka. Mimo przystojnej twarzy i słusznej postury wyglądał odpychająco przez swój paskudny grymas. Czarne włosy miał zaczesane do tyłu, a brązowe, surowe oczy sprawiały, że nawet najodważniejszy skuliłby się ze strachu. Wyglądał na osobę, dla której przemoc jest tylko niewinną rozrywką. Podniesie na mnie rękę i skrzywdzi? „To ty jesteś panią swego losu, a nie ten człowiek, który cię kupi". Nie, ja się tak łatwo nie dam. Mój opiekun pomógł mi wyjść z samochodu i popchnął w stronę tego mężczyzny.

- Oddaję ją w pańskie ręce, zgodnie ze wcześniejszą umową. – Skłonił się w nieco karykaturalnym, służebnym stylu. Czarnowłosy uśmiechnął się bez przekonania.

- Dziękuję, zakup u was jest wart każdej ceny.

Connor przekazał klucz do moich kajdanek „mojemu" właścicielowi.

- A więc, do widzenia, drogi panie. Wkrótce zniknęli.- Wygląda na to, że odjechali.

Ten głos sprawił, że miałam ochotę krzyknąć z przerażenia, ledwo się od tego powstrzymałam. Złapał mnie za rękę jak niesforne dziecko i zaciągnął do wnętrza ogromnej posiadłości. Idąc przez korytarze, miałam okazję podziwiać piękny dom tak wyjątkowo złego człowieka. Marmurowe posadzki były idealnie wyczyszczone, aż mogła w nich zobaczyć swoje odbicie. Kryształowe żyrandole mieniły się lekko w blasku nadchodzącego poranka. Wreszcie zatrzymaliśmy się w jakimś pokoju, wielkiej, błękitnej sypialni. Trwaliśmy tak w ciszy przez parę minut, aż w końcu przemówił.

- Nie chcę, żebyś nazywała mnie panem, masz do mnie mówić Derek. 

Parsknęłam cicho.

- O, jaki ty jesteś łaskawy. Dziękuje ci, o, wielki i szlachetny Dereku. 

Obdarzył mnie surowym spojrzeniem.

- Dopiero cię kupiłem, a ty już utrudniasz mi życie. Szybka jesteś.

- Zacznij się przyzwyczajać, paniczyku. Mnie tak łatwo nie złamiesz.

Złapał mnie za ramiona i cisnął z impetem o ścianę tak mocno, że powietrze momentalnie uciekło z moich płuc, a ramiona momentalnie zbielała z braku dopływu krwi. Widziałam tę furię i nienawiść w jego oczach.

- Czyżby, śliczna? Lepiej nie podskakuj, możesz tylko nabawić się kłopotów.

- Albo co? Myślisz, że boję się takiego nieudacznika jak ty? – Splunęłam mu prosto w twarz. 

Uderzył mnie powodują, że straciła równowagę i upadłam. Bałam się, ale żądza walki parła mnie wciąż do przodu w mojej beznadziei.

- Tylko tyle potrafisz? Dostawałam naprawdę wiele razy. Myślisz, że kolejny zrobi na mnie wrażenie?

Kopnął mnie z całej siły w brzuch. Gdy starałam się skulic, on złapał mnie za włosy tak, bym spoglądała w jego ziejące gniewem ślepia.

- Lepiej, żeby to się nie powtórzyło, zrozumiano? Inaczej zaboli o wiele, wiele bardziej – wysyczał. 

- Masz coś jeszcze do dodania? 

Milczałam. Potrząsnął mną gwałtownie.

- Czy. Masz. Coś. Do. POWIEDZENIA?!

- P-przepraszam – wydukałam ze strachem w głosie.

- Widzisz, jednak potrafisz być grzeczna. Brawo. Lepiej, żeby tak było cały czas. Przyzwyczaj się do tego pokoju, od teraz to jest twój dom. A ty jesteś moja, kochanie.

Puścił mnie i skierował się do wyjścia.„To JA jestem panią swego losu, a nie ten człowiek, który mnie kupił" - pomyślałam, gdy zatrzasnęły się drzwi mojego więzienia. JA.

Korekta Wrath-of-the-human

Kochanie jesteś moja.Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin