6

964 77 87
                                    

Sherlocka zjadała irytacja. Nie stres, a bardziej pogarda do całego świata i wszystkich jego żywiołów, które zmusiły go do udawania czyjegoś chłopaka po raz kolejny. Molly naturalnie nie miała pojęcia, że grał tak kiedyś z Janine, a zdanie dziewczyny Watsona, jakiekolwiek by nie było, miał w głębokim poważaniu. To nie tak, że zupełnie nie zależało mu na opinii innych ludzi. Owszem, zgadzał się ze stwierdzeniem Mycrofta, że podporządkowywanie się środowisku tylko ogranicza, ale było kilka osób, których zdanie miało dla bruneta pewną wartość. Molly należała to tego niewielkiego grona. Była pierwszą osobą w liceum, z którą się zetknął i zupełnie szczerze sądził, że to dobrze. Jednocześnie nie znaczyło to, że szatynka wiedziała o nim wszystko. Kłamstwem byłoby powiedzenie, że w słowniku Sherlocka słowo "przyjaciółka" miało normalną definicję. Jim był przyjacielem, Watson miał preferencje. Molly była tylko znajomą z kółka chemicznego. A mimo tego Holmes nie chciał popsuć ich luźnej relacji przez wygłupy Watsona.

Umówili się, że po drugiej lekcji przesiedzą przerwę razem. Mieli lekcje w salach dość blisko siebie, więc jedno z okien po środku drogi było dobrą opcją. Sherlock nie miał najmniejszych trudności z dostrzeżeniem Hooper i w myślach odetchnął z ulgą, kiedy ją zobaczył. Siedziała na parapecie, machając nogami w powietrzu. Miała na sobie jasne jeansy i zwyczajny, błękitny sweterek. Rozpuściła włosy, ale poza tym nie odstawała od zwyczajowego stylu. Przez chwilę Holmes naprawdę martwił się, że dziewczyna w jakiś sposób się zmieni, co wydałoby się podejrzane. Przeklinając w myślach Watsona, podszedł do koleżanki i wskoczył na parapet, siadając obok niej.

- Cześć, Sherlocku - uśmiechnęła się promiennie.

- Cześć, Molly. Jak widzę, Donovan nie zrobiła ci wczoraj rozróby za ten cyrk, który zaplanował dla nas John?

- Obiecała, że nie powie sportowcom - roześmiała się lekko - Stwierdziła, że i tak nie wytrzymam dłużej, niż tydzień - dodała konspiracyjnym tonem, przybliżając się trochę do chłopaka.

Holmes kątem oka zarejestrował, że przy schodach stoi dwóch koszykarzy, dokładając wszelkich starań, aby rzucane w stronę pierwszoklasistów spojrzenia były dyskretne. Z marnym skutkiem, ku rozbawieniu Sherlocka. Czyli jednak ten plan miał potencjał, skoro będzie mógł obserwować nędzne zdolności śledcze sportowców. To z kolei przywiodło mu na myśl fakt, że dosyć dawno nie rozwiązał żadnej porządnej zagadki. Te z magazynów były nudne, a do policyjnych trudno się dostać bez zezwolenia. Mycroft nie pomoże, bo jest zajęty udawaniem wychowawcy, więc siłą rzeczy zapowiadał się kolejny długi tydzień.

Rozmowa z Molly nie była trudna. Przychodziła naturalnie jak oddychanie, nawet biorąc poprawkę na zdolności komunikacyjno-społeczne Holmesa. A raczej ich brak. Pod tym względem akurat coraz bardziej zaczynał przypominać brata. Ludzie go nudzili, dlatego nie szukał znajomych. Był osobą względnie neutralną w szkolnym środowisku. Nie należał do lubianych, ale także nie do ofiar nękania czy wyśmiewania. A to że mieli go za dziwaka nie przeszkadzało, dopóki nie wyśmiewali go otwarcie, zatruwając procesy myślowe. Była Molly, z którą można w miarę normalnie porozmawiać oraz Jim, który zyskał status przyjaciela. Opcjonalnie Moran czy Lestrade, ale oni raczej z dystansem. I taki stan rzeczy młodemu Holmesowi jak najbardziej odpowiadał.

Przez resztę dnia trzymali się planu, ułożonego telefonicznie poprzedniego wieczora. Przerwę obiadową spędzili przy jednym stoliku z Jimem, któremu tego dnia jadaczka się nie zamykała nawet bardziej niż zwykle i dziwnie milczącym Moranem. Dla własnego bezpieczeństwa Sherlock postanowił nie wnikać. Nie mógł jednak nie zauważyć niepewnych spojrzeń Sebastiana w swoją stronę i odrobinę tylko wrogich zerknięć na Molly ze strony Jima. Holmes szybko otaksował Morana spojrzeniem. Chłopak był spięty, niepewny i co jakiś czas rozglądał się wokół, jakby czegoś szukał. W pewnym momencie poderwał się z krzesła i szybkim krokiem odszedł od stolika, zupełnie ignorując potok słów młodszego przyjaciela. Sherlock powstrzymał się od komentarza, ale zarówno on, jak i Molly wyczuli, że szykowała się afera. Mniejsza lub większa, ale kiedy wyjdzie na jaw, może być zabawnie.

Roommates || TeenlockWhere stories live. Discover now