5

1K 83 46
                                    

Sherlock był zadziwiająco pewny siebie, kiedy wprowadzał Johna do niedużej restauracji. Watson natomiast w pewien sposób był zaciekawiony postawą młodszego chłopaka. Na początku Holmes wykazywał w większości spraw doskonałą obojętność. Jednak ostatniego wieczoru uchylił rąbek tajemnicy swojego życia. Blondyna zadziwiła otwartość bruneta, zwłaszcza w tak trudnej kwestii i do tego w kontekście chłopaka, którego zna od trzech dni. Nie wiedzieli o sobie prawie nic, jednak Sherlock zdecydowanie wydawał się Watsonowi interesujący. Niecodziennością sposobu bycia przebijał nawet Jima. Moriarty angażował się w życia innych ludzi, przepadał za plotkami i wydawało się, że życie sprawiało mu sporo frajdy. Holmes natomiast nakładał maskę obojętności, której prawie nie zdejmował. Dlatego John chciał go poznać bliżej. Dowiedzieć się, czemu mimo intrygującej osobowości, ciągle nie miał wokół siebie bliskich przyjaciół.

Usiedli przy stoliku tuż obok okna. Niebo ciągle było szare i ponure, ale przynajmniej przestało padać. Atmosfera w knajpce była przyjemna i ciepła. Drewniane stoliki i dość rodzinny wystrój dobrze działały na mózg. Żółte światło lamp dawało poczucie spokoju. John poczuł wyrzuty sumienia. Nawet widząc połowicznie zrelaksowanego Sherlocka, umysł zatruwały mu nieprzyjemne myśli, wiążące się w tym, że okłamał Mary. Tęsknił za dziewczyną, jednak weekend był bogaty w przeżycia, a obecność Molly na imprezie Bena zminimalizowała nudę i osamotnienie. Zupełnie, jakby blondynka nie była mu potrzebna do pełni szczęścia.

- Sherlock, chłopcze, dobrze cię widzieć! - do stolika podszedł mężczyzna w fartuchu, szeroko uśmiechając się do bruneta.

- To Angelo - przedstawił faceta Holmes - Kiedyś prawie trafił do więzienia, ale robi najlepsze spaghetti, jakie dane mi było zjeść kiedykolwiek.

- Ten dzieciak mnie uratował. Gdyby nie ten jego zmysł spostrzegawczy, pewnie jeszcze bym siedział za morderstwo, zamiast dostać nędzny mandat.

- Niski to on nie był - uśmiechnął się zadziornie Holmes - W każdym razie, to John. Jesteśmy współlokatorami od środy, a on jeszcze ani razu się nie poskarżył.

Wypowiedź bruneta wywołała na twarzy Angelo szeroki uśmiech. Mężczyzna zaproponował każdemu chłopakowi spaghetti i herbatę, dodając, że Holmes zbyt dawno u niego nie był, aby za sprawioną przyjemność odwiedzin musiał płacić za obiad. W efekcie licealiści czekali na jedzenie, które w najmniejszym stopniu nie obciążało ich portfeli i oboje wydawali się z tego bardzo zadowoleni.

- Co planujesz z Molly? - spytał Watson, przerywając ciszę.

- Nie wiem, wszystko zależy od niej. Nie słuchałeś w bibliotece? Mam na koncie kilka przekrętów, jeden więcej nie zrobi różnicy.

- Związkowy też zaliczyłeś? - uśmiechnął się przebiegle, a Sherlock westchnął głęboko.

- Była taka dziewczyna, miała na imię Janine. Jej wuj miał niesamowitą bazę danych na komputerze, a ja potrzebowałem trochę informacji. Zbliżyliśmy się do sobie, włamałem się do systemu, a potem zerwałem z nią kontakt. Nikt się nie dowiedział.

- Czekaj, to było w zeszłym roku? - Sherlock skinął głową zaskoczony - Janine to bliska przyjaciółka mojej Mary. Strasznie męczyły mnie tą sprawą. Kobieca solidarność to kicha, kiedy próbujesz być porządnym facetem, a nagle dziewczyna posądza cię o nie wiadomo co, bo jej kumpela dostała kosza - roześmiał się, a Sherlock nie mógł się powstrzymać od zawtórowania mu.

- Miałeś jakąś prawdziwą dziewczynę? - spytał John, kiedy już się uspokoili.

- Dziewczyny to nie moja działka - odparł, wzruszając ramionami.

- Okej... - John potarł brodę w zastanowieniu - To może chłopaka?

- Nie - rzucił neutralnym tonem - Może źle się wyraziłem. Związki ogólnie raczej mnie nie interesują.

Roommates || TeenlockWhere stories live. Discover now