33

525 39 75
                                    

Okej, okej, przełomowy fluff, skoro ostatnio tyle angstu się nazbierało. W przyszłym tygodniu będzie następny, a na tydzień świąteczny planuję mini maraton (20-26 grudnia, w tym przestrzale trzy rozdziały). Trzymajcie się ciepło!

~~~

Podróż taksówką minęła w zupełnej ciszy, żaden nie miał pomysłu, co powiedzieć. Greg gapił się na ciemność za oknem, zastanawiając nad sytuacją z Sebem. Z jednej strony bał się, że Moran poczuwszy się opuszczonym, może zrobić coś głupiego, z drugiej jednak zależało mu także na własnym zdrowiu psychicznym. Czuł, że wyrwanie się z pokoju było jedynym słusznym wyjściem, aby jako tako unormować chaos coraz bardziej rozrastający się w jego głowie. Zrobił szybkie podsumowanie ostatnich dwóch tygodni, na które składał się powrót Eurus, o którym nie mógł nikomu powiedzieć, rewelacje Seba, a teraz porwanie Sherlocka i zniknięcie Molly. Przelotnie obrzucił Mycrofta spojrzeniem, zaraz wracając do widoku za szybą. Coś wewnątrz bolało go przez fakt, że mógł zapobiec całej tej stresującej sytuacji, gdyby zwyczajnie sprzedał Jima i wcześniej powiedział Holmesowi, że ucieczka Eurus to wina właśnie Jamesa. Ale zachciało mu się być dobrym przyjacielem.

Nie, to złe stwierdzenie. Dobry przyjaciel nie ucieka, kiedy robi się ciężko. Jednak który, nawet najbardziej oddany przyjaciel, nie zareagowałby emocjonalnie na wieść, że ten drugi kogoś zabił? Westchnął głęboko, powtarzając w głowie, że nie powinien o tym myśleć, bo mielenie w głowie przypuszczenia morderstwa na pewno nie sprawi, że poczuje się lepiej. Ponownie starał się oczyścić umysł, choć na chwilę zapomnieć o Sherlocku, Sebastianie, Jimie i Eurus, jednak wyrzucenie ich z głowy ot tak, wcale nie należało do prostych zadań.

Po drugiej stronie tylnego siedzenia taksówki, oddzielony od licealisty przeszkodą w postaci torby podróżnej, siedział Mycroft, również nie mogąc skupić się na niczym, poza mieleniem w głowie naprzemiennie kryzysu związanego z bratem oraz totalnej paniki, jaka ogarnęła Grega w internacie. Z Sherlockiem nie mógł zrobić zbyt wiele, dopóki Charlie nie odezwie się z jakimiś wskazówkami. Eurus mogła być wszędzie, nawet poza miastem. Holmes wiedział, że policja usiłuje namierzyć telefon Sherlocka, jednocześnie szukając czegoś w miejskim monitoringu, a Charlie miał zadzwonić, gdy tylko na coś trafią, jednak telefon w kieszeni płaszcza wciąż milczał.

Na co Mycroft mógł mieć w obecnej chwili wpływ, to Greg. Będąc szczerym ze sobą, Holmes przyznawał, że sytuacja była lekko przerażająca. Nigdy nie musiał przemawiać do ludzi, których przerastała sytuacja życiowa. Od zawsze uważał, że jeśli ktoś naprawdę ma tego typu problem i nie umie zamknąć go gdzieś w głębi własnego umysłu, powinien się wybrać do specjalisty, który rzeczywiście mu pomoże. Ale była jedenasta w nocy, więc opcje pomocy dla licealistów w bliżej nieokreślonej sytuacji emocjonalnej były, delikatnie mówiąc, ograniczone. Będzie musiał poradzić sobie sam, i właśnie to najbardziej go stresowało.

To nie tak, że Mycroft Holmes nie miał uczuć. Miał, jak każdy człowiek na tej planecie. Po prostu umiał je dobrze ukrywać, nie tylko przed innymi, ale też przed samym sobą. Chciał być politykiem, studiował prawo, musiał umieć przemawiać obiektywnie, bez uczuć. Mimo młodego wieku niektórzy wyżej postawieni urzędnicy już zgłaszali się do niego po pomoc czy poradę. Zdolności analizy, czytania z ludzi jak z otwartych książek i poziom projektów przygotowywanych na studia dziwiły niejednego, dlatego tak szybko zyskiwał renomę. Ale analityczny umysł nie wystarczy, żeby wesprzeć psychicznie przyjaciela (chyba przyjaciela?) w kryzysie. Potrzebował informacji.

Wysiedli z taksówki, Mycroft zapłacił, po czym kierowca odjechał, wyglądając na zmęczonego samym faktem, że o tej godzinie ktokolwiek w ogóle wpadł na pomysł przejechania się taksówką w części miasta pozbawionej popularnych klubów. Greg mocno ściskał w dłoniach rączki swojej torby podróżnej, rozglądając się po ulicy. Holmes postanowił najpierw wprowadzić go do mieszkania, a potem jeszcze raz spróbować wypytać chłopaka o co chodzi. W internacie usłyszał jedynie, że "sytuacja jest poryta". A to było stanowczo za mało, żeby odpuścił.

Roommates || TeenlockWhere stories live. Discover now