23

851 60 138
                                    

Ostrzegam, gone pretty wild (+ to najdłuższy rozdział, jaki do tej pory się tu pojawił).

Ale to nie ja! To Mycroft!

~~~

O nie, to nie miał być spokojny dzień. Powód był następujący - Mycroft Holmes miał plan. Plan prosty, ale za to jak złowieszczy jednocześnie. Oczywiście panią Hudson zapewnił, że jedyne do czego dąży, to sprawdzenie Lestrade'a. Założył, że wychowawczyni pomyślała o kolejnym przepytywaniu do zbliżającego się sprawdzianu, choć tajemniczy uśmiech goszczący na twarzy praktykanta mógł częściowo odwieść ją od tej myśli. Holmes postanowił jednak skrupulatnie ignorować ten fakt. Pani Hudson ruszyła na dyżur stołówkowy, z góry informując go, że po obiedzie uda się bezpośrednio na ploteczki do portierni, bo tak czy inaczej o piątej kończyła zmianę. O tej godzinie żaden dzieciak nie powinien próbować dostać się do pokoju, zwłaszcza, że znakomita większość zbierała się do wyjazdu na weekend.

W piątki obiady wydawane były na wcześniejsze zapisy, spora część licealistów wyjeżdżała zaraz po szkole. Na piętrze było ciszej, co jakiś czas słyszał jedynie hałas wywołany kółkami walizki ciągniętej przez spieszącego się na autobus czy pociąg dzieciaka. Nastawił wodę na herbatę, zamknął drzwi do pokoju, przekręcając kluczyk w zamku. Jeśli stanie się coś naprawdę złego, będą się dobijać, ale prawdopodobieństwo tego typu zdarzenia prawie nie istniało. Przeskanował wzrokiem listę wychowanków, pozostających na weekend w internacie. Z pozostałych pięter były to pojedyncze osoby, może ze dwie na kondygnację. Z ich piętra zostawali Watson i Sherlock, co stało się już tradycją (do tego przecież mieli jutro jechać razem do Sherrinford), oraz Lestrade. Gregory wciąż kategorycznie odmawiał nawet próby powrotu do domu, a Holmes właściwie nawet go rozumiał i nie próbował wysłać go na siłę.

Nastawił wodę na herbatę, wyciągnął z szafy ulubiony kubek Grega, na który awansował granatowy kubek w czerwone kropki, oraz swoją biało złotą filiżankę. Bez bólu przyznawał, że to najlepsza filiżanka, jaką posiadał. Leżała w dłoni wprost idealnie, a herbata z niej smakowała jakoś lepiej niż z jakiejkolwiek zajmującej półki w jego mieszkaniu. Czekając, aż woda się zagotuje, przygotował się na sesję, po czym zalał herbatę. Postawił naczynia na stoliku, usiadł w fotelu i wbił wzrok w porcelanę. Minął lekko ponad tydzień od pamiętnej środy, kiedy Lestrade realizował swój "plan". Mycroft niejednokrotnie wracał myślami do rozmowy z tamtego dnia, czasem zupełnie mimowolnie, czasem kiedy zwyczajnie się nudził albo miał do zrobienia coś, co pragnął odwlec w czasie najbardziej, jak to możliwe. Spojrzał na zegarek, zostało tylko kilka minut. W piątki Greg zawsze przychodził wcześniej, bo kończył lekcje znacznie szybciej, niż w pozostałe dni.

Ostatnie spotkanie nie było takie samo, jak te przed filiżanką. Mycroft był pewny, że Lestrade też to dostrzega, albo nawet może robić to specjalnie, co było jednak nieco mniej prawdopodobne. Sprawa mogła wydawać się trochę skomplikowana. Na początku rozmawiali, owszem, jednak później Greg zwyczajnie odrabiał lekcje. Lub może bardziej - trochę nieudolnie udawał, że obchodzą go zadania domowe. W praktyce skanował Mycrofta wzrokiem, a Holmes to czuł. Czuł i nawet zwrócił uwagę na głos, spojrzenie Grega uciekło w bok, ale po kilkunastu minutach wróciło. Z niewyjaśnionego powodu starszy czuł ciarki na plecach pod wpływem wzroku licealisty. Dlatego w ten piątek Holmes postanowił zaryzykować wszystko i sprawdzić, do jakiego momentu Greg może zgrywać pewnego siebie.

Pamiętał doskonale, że Lestrade ostatnio zgubił skupienie i dumę, kiedy Holmes dołączył do jego małej gry. Tym razem Mycroft rozpoczynał partię, ciekaw, czy Gregory będzie w stanie wykonać w niej jakikolwiek ruch. Prawdę powiedziawszy, dzieciak już dawno mógł się poskarżyć pani Hudson, choćby półprawdą, tym samym kończąc sesje na dobre. Z zadaniami mógł pomagać mu ktokolwiek, porozmawiać zawsze mógłby z przyjaciółmi czy nawet z samą opiekunką grupy, jednak z jakiegoś powodu nie zrobił tego. Trwał w rutynie przychodzenia do pokoju wychowawców trzy dni w tygodniu, siedzenia z Mycroftem w tej niewielkiej przestrzeni, z książkami i kubkiem herbaty. Ta rutyna całkiem się Holmesowi podobała, ale ciągle nie dał rady złamać Grega w żaden sposób. Tym razem miał na to realną szansę, a przynajmniej tak mu się wydawało.

Roommates || TeenlockWhere stories live. Discover now