39

483 47 49
                                    

Gdy Mycroft i Greg wrócili ze spaceru, pani Holmes właśnie kończyła sprzątanie kuchni. Uśmiechnęła się tylko do nich, jednak nie zadawała żadnych pytań. W salonie siedział tylko pan Timothy, więc chłopcy szybko domyślili się, że Sherlock i John są na piętrze, bo raczej mało prawdopodobne, aby wyszli teraz na spacer, zwłaszcza, że pogoda zupełnie się popsuła. Razem weszli po schodach, już w połowie słysząc mocno przytłumione, jednak wyraźne odgłosy oznaczające, że rzeczywiście, licealiści siedzieli w pokoju i najwyraźniej coś oglądali. Greg obrócił się, aby stanąć z Mycroftem twarzą w twarz, po czym oparł dłonie na klatce piersiowej starszego.

- Możesz zaczekać na dole? Wiem, że to dziwne, ale chciałbym wejść do nich sam - opuścił głowę, gapiąc się we własne kapcie.

- Jasne, zrobię coś picia. Zejdź, jak skończycie - Holmes uśmiechnął się lekko, jedną ręką delikatne zmuszając Lestrade'a, żeby na niego spojrzał - Pamiętaj, Gregory, nieważne, co powie Sherlock. Jesteś dla mnie ważniejszy, niż jego opinia - szybko pocałował chłopaka w czoło, po czym zszedł z powrotem do salonu.

Greg kilka ostatnich stopni pokonał bardzo powoli. Mimo że miał rozmawiać z ludźmi, których uważał za szczerych przyjaciół, naprawdę się stresował. To nie rozmowa o szkole, Jimie, czy czymkolwiek, o czym zwykle gadali. Tym razem sprawa była poważna, bo kto wie, co mógł pomyśleć młodszy Holmes? O zdradę i wygadanie wszystkiego pani Hudson czy dyrektorowi internatu go nie podejrzewał, ale mimo to mogło zrobić się dziwnie. Greg lubił myśleć, że Sherlock również uważa go za przyjaciela, a przyjaciół nie wykreśla się z życia od tak, bo zaczęli umawiać się z twoim bratem, prawda? Gdzieś w głębi starał się przygotować na niezrozumienie i odrzucenie ze strony zarówno Holmesa, jak i nawet Johna. Nawet samo wyobrażenie bolało. Miał innych znajomych, ale z nikim nie był aż tak związany. Po kłótni z Jimem i nieobecności Sebastiana przez prawie cały miesiąc, zostałby sam.

Gdy stanął przed drzwiami, nie słyszał rozmowy chłopców, a jedynie dialogi z lecącego filmu. Nic niezwykłego, ale może nie powinien im przeszkadzać? Może dobrze się bawią zwyczajnie będąc ze sobą, a jego obecność wprowadzi tylko niepotrzebny spadek nastroju i napięcie? W sumie mógłby pogadać z nimi też jutro rano, albo po południu, albo w ogóle unikać tematu, aż nie wrócą do Londynu i zwyczajnie udawać, że nic się nie dzieje. Mycroft wciąż nie powiedział rodzicom o całej aferze z Eurus, a tamta sprawa była znacznie poważniejsza. Nie, pokręcił głową. To tylko wymówki. Na litość boską, co się może stać? Zanim ponownie dopadłyby go wątpliwości, szybko zapukał. Usłyszał ze środka ciche zaproszenie, więc niepewnie uchylił drzwi.

John i Sherlock siedzieli na łóżku, a na biurku po przeciwnej stronie pokoju leżał laptop. Holmes szybko wstał, aby zatrzymać film, po czym spojrzał na Grega z wyczekiwaniem.

- Cześć, możemy pogadać?

- Zamknij drzwi - mruknął Sherlock, nie trudząc się nawet, żeby wrócić na łóżko. Zamiast tego usiadł na dywanie dokładnie w miejscu, w którym stał.

Greg obrzucił spojrzeniem Watsona, który najpierw prychnął z rozbawieniem przez zachowanie młodszego chłopaka, a następnie złapał kontakt wzrokowy z Gregiem, posyłając przyjacielowi pokrzepiający uśmiech. Lestrade zamknął za sobą drzwi, po czym oparł się o nie plecami, aby nie stać sztywno na środku pokoju, bo przez to czułby się jeszcze gorzej. Holmes przymknął oczy, krzyżując ręce na klatce piersiowej, i czekał. Greg nie wiedział, od czego zacząć. Hej, tak się składa, że serio umawiam się z twoim bratem czy No wiem, wychowawca i podopieczny razem, jak z taniego filmu nawet w głowie brzmiały dziwacznie. Po przeciągających się kilku minutach, Sherlock westchnął głęboko i spojrzał na Grega ze zniecierpliwieniem.

Roommates || TeenlockWhere stories live. Discover now