Rozdział 22.1 (cena życia)

561 24 13
                                    

Polecam zapuścić sobie piosenkę z mediów. Idealnie oddaje klimat rozdziału. Tłumaczenie piosenki macie pod rozdziałem.

Piotrek:

W końcu, po długiej rozmowie dochodzimy z Olgą do względnego kompromisu. Ona idzie porozmawiać z Mateuszem, a ja czekam na nią przed blokiem. Nadal nie podoba mi się, że jest z nim sam na sam, ale nic więcej i tak bym nie wskórał. Żaden z moich argumentów nie trafiał do Olgi. Ona ciągle ma nadzieję, że Mateusz wcale nie jest takim potworem za jakiego ja go uważam.

Każda mijająca sekunda dłuży mi się w nieskończoność. Co chwilę spoglądam w kierunku drzwi wejściowych, licząc, że w końcu zobaczę wychodzącą z nich Olgę. Znam Stefańskiego na tyle dobrze, aby wiedzieć, że tak łatwo nie odpuści. Zapewne będzie chciał za wszelką cenę zatrzymać Olgę przy sobie. Mateusz potrafi być naprawdę przekonywujący jeśli chce. Po kilku kolejnych minutach zaczynam się jeszcze bardziej niepokoić, bowiem Olga nie wraca stanowczo za długo. Dłuższą chwilę zastanawiam się co robić, aż zatrzymuję  wzrok na komórce wciśniętej do schowka przy skrzyni biegów. Pochwytuję ją w dłoń i wybieram numer Kacpra. Urbań odbiera po drugim sygnale.

– Siema Piter, co jest? – rzuca luźno w ramach powitania.

Nie odpowiadam od razu, bo nie jestem już taki pewien czy rzeczywiście dobrze robię dzwoniąc do niego. Niby w czym miałby mi pomóc? W przemówieniu Mateuszowi do rozsądku, a może miałby zostać moim fałszywym alibi gdybym nie wytrzymał i zrobił coś Mateuszowi?

– Potrzebuję twojej pomocy – oznajmiam poważnie, na przekór wcześniejszym myślom.

Mam nadzieję, że Urbań nie zapyta o jaką pomoc dokładnie chodzi, bo nie umiałbym odpowiedzieć na to pytanie. 

– Mów co się dzieje – prosi, a kiedy zbyt długo układam w głowie sensowną odpowiedź, dopytuje zaniepokojony: – Wpakowałeś się w jakieś kłopoty?

– Nie – zaprzeczam natychmiast, aby choć trochę go uspokoić.

Po drugiej stronie rozlega się coś w stylu „uff, to dobrze”. Wiem jednak, że uczucie ulgi nie na długo się w nim zadomowi gdy usłyszy na co się zgodziłem.

– To znaczy jestem przed blokiem Mateusza. Olga dobrą chwilę temu poszła do niego, aby z nim zerwać.

Tym razem po drugiej stronie zapada głucha cisza.

– Halo, Urbań, jesteś tam?

Odrywam komórkę od ucha i sprawdzam czy Kacper tak po prostu się nie rozłączył, uznając, że za głupotę nie należy mi się żadna pomoc. Połączenie nie zostaje jednak zerwane gdyż nadal na ekranie widnieje zdjęcie Urbania. Ponownie przykładam telefon do ucha. Zaczynam wystukiwać nieznany rytm na kierownicy i w zniecierpliwieniu czekam na reakcję Kacpra. Doczekuję się jej dopiero po dłuższej chwili.

– Jestem, tylko zastanawiam się jak mogłeś być takim idiotą, żeby puścić ją samą. Ten człowiek ma coś z głową, nie wiadomo co mu odwali, a jak ją skrzywdzi?! – wybucha.

Jest równie wściekły jak wtedy, gdy na hotelowym korytarzu kazał mi przeprosić Olgę.

– Chciałem z nią iść, ale się uparła.

– To trzeba było jej nie słuchać. Ona nie poznała prawdziwego oblicza Mateusza. A ty wiesz, że jeśli upozorował samobójstwo Kai, jest zdolny do wszystkiego.

– Kacper, nie pomagasz! – wykrzykuję zirytowany.

Sam jestem na siebie wściekły, że tak łatwo uległem Oldze, ale nie jest to czas na jakieś moralizujące gadki Urbania. Jak już będzie po wszystkim wysłucham jego kazania, jednak teraz musimy działać. Bo im dłużej siedzę bezczynnie tym więcej czarnych scenariuszy pojawia się w mojej głowie.

Splątane szczęście - I Tom serii Sfaulowane serca (zakończone)Where stories live. Discover now