Rozdział 9.5

634 43 18
                                    

Olga:

Kiedy sędzia gwiżdże po raz ostatni stadion dosłownie wybucha głośnym okrzykiem. Niebieskie szaliki idą w górę, a wraz z nimi dziękujemy, dziękujemy skandowane przez kilka tysięcy kibiców. Po chwili wahania dołączam się do tego okrzyku. Na moich ustach gości szeroki uśmiech, a w oczach lśnią łzy wzruszenia. My naprawdę jesteśmy jedną wielką spartańską rodziną. Kilkanaście sekund później podziękowania zostają zamienione na najsłynniejszą pieśń Sparty.

Barwy niebieskie, nasze klubowe,
to jak barwy narodowe.
Ja za Spartę Posnania
i w ogień wskoczę.

Jedenastu wojowników na murawie się melduje.
Już za chwilę przeciwnikom wszelkie szyki porachują.
Mamy siebie i w tym siła.
Nic nas dzisiaj nie zatrzyma.
Znamy słodki smak zwycięstwa
i porażki gorzki smak.
Wiele razy upadliśmy,
aby wstać i dalej gnać.

Barwy niebieskie, nasze klubowe,
to jak barwy narodowe.
Ja za Spartę Posnania
i w ogień wskoczę.

Chcieli nas złamać już nie raz,
wmówić, że nie mamy szans.
Ale my będziemy walczyć,
póki toczy się gra.
Sparta, Sparta gola!!!
Unosi się głośny krzyk
Wszyscy za jednego,
jeden za wszystkich.

Piłkarze podchodzą pod trybuny i wspólnie z nami dokańczają śpiewanie hymnu. Następnie oklaskami dziękują nam za doping. Chociaż chcę jeszcze przez chwilę dzielić tę radość, muszę zejść na murawę i przygotować się do wywiadów.

Wyjście z trybun nie zajmuje mi zbyt dużo czasu, ponieważ większość kibiców zostaje jeszcze na swoich miejscach, aby fetować z zawodnikami awans do mistrzostw.

Kiedy schodzę na murawę, czuję coś niesamowitego. Gdy unoszę głowę, widzę kilka tysięcy kibiców wykrzykujących: Sparta mistrz, Sparta mistrz!!!, a wzruszenie ponownie ściska mnie za gardło.

- Kto leci do Hiszpanii?! - woła Kamil.

- Sparta Posnania! - odkrzykuje chór.

- Kto zdobędzie mistrza?! - Tym razem pyta Piotrek.

- Sparta Posnania!

Mimowolnie uśmiecham się na ten widok. Takie chwile obrazują piękno sportu, nie tylko piłki nożnej, ale wszystkich dyscyplin.

Kiedy podchodzę do Wiktora i Olka, stoi już przy nich Maciek Grabowski.

- Jeśli jesteście gotowi, możemy zaczynać? - wołam w ramach powitania.

- Dobrze, stańcie przed kamerą, żebym mógł ustawić odpowiedni kadr - prosi standardowo Wiktor.

Odbieram od Olka mikrofon, po czym staję naprzeciwko Maćka. Mężczyzna nie jest tak wysoki, jak Piotrek i Kamil, ale mimo tego znacznie mnie przewyższa.

- Dobra, jak uniosę kciuk możesz zacząć.

Kiwam delikatnie głową na znak zrozumienia. Po kilku sekundach prawa dłoń Wiktora idzie w górę, a ja rozpoczynam wywiad.

- Na początek, gratuluję wygranej. Awans po ciężkiej walce, na pewno smakuje jeszcze lepiej?

- Najważniejsze, że awansowaliśmy, nieważne w jakim stylu, czy w jakich okolicznościach, liczy się tylko to, że w przyszłym roku polecimy do Hiszpanii - odpowiada dość wymijająco.

- Dzisiejszy mecz można by określić jednym słowem: rollercoaster? - pytam, mając nadzieję, że tym razem odpowiedź Maćka będzie bardziej rozbudowana.

Splątane szczęście - I Tom serii Sfaulowane serca (zakończone)Where stories live. Discover now