Rozdział 20.2

496 20 7
                                    

Olga:

Gala rozpoczyna się o godzinie dziewiętnastej, ale już o osiemnastej jestem gotowa. Staję przed lustrem wmontowanym w szafę i oceniam efekt całościowy. Włosy, które zazwyczaj noszę związane w kitkę oraz wyprostowane, dzisiaj opadają falami na odkryte ramiona. Grzywka, która jest zbyt krótka, aby zatknąć ja za ucho i zbyt długa, gdyż wchodzi mi na oczy zostaje spięta ozdobną srebrną wsuwką. Chociaż już czuję ból oraz obrzęk nóg wsuwam na stopy kilkucentymetrowe czarne szpilki ze spiczastymi czubkami.

Tego wieczoru stawiam na nieco mocniejszy i odważniejszy makijaż. Suknia jest na tyle bogata, że rezygnuję z jakiejkolwiek większej biżuterii, poza długimi wiszącymi srebrnymi kolczykami w kształcie łez. Dostałam je od cioci na osiemnaste urodziny i zakładałam tylko na wyjątkowe okazje.

Za dwadzieścia siódma rozlega się pukanie do drzwi. Będąc pewna, że to Piotrek natychmiast idę otworzyć. I to rzeczywiście on. Chociaż w jeszcze lepszym wydaniu niż zwykle. Na widok jego eleganckiej wersji dosłownie odbiera mi mowę. Idealnie dopasowany garnitur podkreśla figurę, a błękitna koszula doskonale komponuje się z barwą tęczówek. Ostatni guzik zostawił rozpięty i zrezygnował z krawata dla nieco bardziej luzackiego stylu.

– Gotowa? – pyta Piotrek głosem, w którym pobrzmiewa zaskakujące zdenerwowanie.

Czyżby i on stresował się tym wieczorem?

Potakuję głową, po czym wracam do pokoju po torebkę. Nie czuję się w pełni przygotowana na to, co ma za chwilę nadejść. Boję się jak diabli, ale wiem, że na wycofanie się jest już za późno.

– Na pewno?

Piotrek w kilku krokach pokonuje dzielącą nas odległość i staje na wprost mnie. Jego spojrzenie dokładnie skanuje moją twarz, jakby chciał znaleźć na niej odpowiedź na zadane przed chwilą pytanie. Nie jestem w stanie dłużej kłamać, ani zgrywać twardej, dlatego przyznaję cicho, że się boję.

– Będę cały czas przy tobie, nie pozwolę, aby stała ci się krzywda – obiecuje.

– Wiem, ale dziennikarze…

Ucisza mnie palec przytknięty do moich ust, a następnie gorące wargi Piotrka. Poruszają się niespiesznie, przynosząc tak błogie ukojenie, że na moment zapominam o strachu. Niestety chwila ta nie trwa zbyt długo. Ledwie Piotrek odsuwa się ode mnie, powracają wcześniejsze wątpliwości.

– Jeśli to dla ciebie za trudne, zrozumiem… – zaczyna Piotrek, ale tym razem to ja mu przerywam.

– Obiecałam, że z tobą pójdę. Chodźmy już.

– Nie chcę, żebyś robiła to dla mnie tylko dla siebie.

– Dla siebie? – powtarzam zdziwiona.

– Tak. To ma być kolejny krok w kierunku zwiększenia twojej pewności siebie. Wystarczająco długo żyłaś w cieniu, a jesteś na to za mądra i za piękna.

Dosłownie wstrzymuję oddech. Piotrek uważa, że jestem mądra i piękna?

– I żebyś nie miała jakichkolwiek wątpliwości, nie mówię tego każdej dziewczynie, aby ją zbajerować – dodaje z szelmowskim uśmiechem.

– Wiem to i doceniam twoją szczerość. – Odwzajemniam się równie szerokim uśmiechem, po czym splatam ze sobą nasze palce. – Chodźmy, bo zaraz się spóźnimy, a wtedy jeszcze bardziej zwrócimy na siebie uwagę.

Zanim wchodzimy na salę Piotrek chce rozpleść nasze ręce, ale nie pozwalam na to, tylko jeszcze bardziej zacieśniam uścisk. Piotrek odwraca się do mnie, pytając spojrzeniem czy jestem pewna. Wiem, że w ten sposób przekraczam kolejną granicę, ale uznaję, że złamałam już tyle zasad, iż jedna więcej nie zrobi różnicy.

Zajmujemy przydzielone wcześniej miejsca. Światło w sali zostaje już przyciemnione, dzięki czemu nasze twarze nie są zbyt widoczne.

Galę otwiera kilkunastominutowy występ Sławka Uniatowskiego. Po krótkim koncercie następuje oficjalne rozpoczęcie gali. Głos zabiera prezes Związku Piłkarskiego, który nie kryje dumy z faktu, że w ciągu ostatnich lat w Polsce urodziło się wiele gwiazd światowej piłki. Wymienia kilku zawodników, wśród których znajduje się i nazwisko Piotrka. Następnie na scenie pojawia się prowadzący galę Łukasz Antkowicz. Jest on znanym dziennikarzem sportowym specjalizującym się w tematyce footballu. Chociaż widzę go w roli konferansjera po raz pierwszy muszę przyznać, że poczyna sobie naprawdę dobrze. Czuje się swobodnie na scenie, nie szczędzi zabawnych anegdot. Sala co rusz wybucha śmiechem i nawet ze mnie zaczyna schodzić napięcie. Dłoń Piotrka cały czas jest spleciona z moją i obie leżą na moim kolanie, wypalając tamto miejsce.

Kategoria za kategorią przewijają się niebywale szybko, kolejne nagrody zostają wręczone, a raz po raz na scenie pojawia się jakiś artysta z krótkim występem. Zazwyczaj jest to odśpiewanie jednego, dwóch utworów.

– I pora na dwie ostatnie kategorie! – Rozlega się głos Łukasza. – Najlepszy środkowy obrońca oraz piłkarz z przyszłością. Poznajmy nominowanych w pierwszej kategorii.

Na dużym ekranie wyświetlają krótkie filmiki prezentujące sylwetki kandydatów, wśród których znajduje się również Piotrek. Na widok jego roześmianej twarzy mimowolnie się uśmiecham, a lektor zaczyna mówić.

– Piotr Socha, środkowy obrońca reprezentujący na co dzień barwy Sparty Posnania. Bezkompromisowy, czasami szaleńczy, ale zawsze czujny i w pełni skoncentrowany. Z nim w składzie Sparta straciła zaledwie pięć goli w lidze. Jego atutem jest szybkość reakcji i znakomita gra w powietrzu.

Po prezentacji Piotrka wyświetlają jeszcze jeden filmik, po czym na scenę wchodzi zapowiedziany chwilę temu Filip Bobryk. Za czasów moich rodziców był on filarem ofensywy Pragi Warszawskiej oraz reprezentacji Polski.
Mężczyzna powoli podchodzi do mównicy. Wita wszystkich zebranych, a następnie drżącą dłonią otwiera kopertę. Dla zwiększenia napięcia robi długą przerwę, po czym woła:

– Najlepszym środkowym obrońcą został wybrany. – Kolejna przerwa. – Piotr Socha.

W tle rozbrzmiewa utwór „Simply The Best” Tiny Turner, a Piotrek powoli podnosi się z krzesełka.

– Gratuluję. – Wyszeptuję do niego, zanim rusza w kierunku sceny.

Piotrek uśmiecha się łagodnie, po czym jego wargi stykają się z moim policzkiem. Ten gest jest tak niespodziewany, że lekko się spinam, a prawy policzek zaczyna płonąć żywym ogniem. I pali mnie jeszcze przez dłuższą chwilę. Piotrek odbiera statuetkę, wymienia uścisk dłoni z panem Filipem, a następnie podchodzi do mównicy. Stawia statuetkę obok mikrofonu i zaczyna mówić.

– Dobry wieczór państwu! Bardzo dziękuję za tę nagrodę. Każde takie wyróżnienie jest dla mnie ogromną radością, ale i motywacją do dalszej pracy. – Rzuca krótkie spojrzenie na statuetkę, a jego usta rozciągają się w delikatnym uśmiechu. – Na ten sukces złożyło się wiele czynników i osób, moi menadżerowie, trenerzy personalni, trener Benitez, rodzina. Ci wszyscy dołożyli małą cegiełkę do tej nagrody i z tego miejsca chciałbym im za to bardzo podziękować. Bez nich nie byłoby mnie tutaj. Jeśli o kimś zapomniałem, ogarniam was wszystkich zbiorczym dziękuję. Życzę udanego wieczoru.

Wpatruję się w Piotrka przez całą przemowę i nie spuszczam z niego wzroku nawet kiedy schodzi ze sceny i zmierza do mnie. Jego skromność oraz pokora są niebywałe, ale to właśnie dzięki nim zaszedł tak daleko.

Prowadzący zapowiada ostatnią kategorię, lecz jego słowa dochodzą do mnie z lekkim opóźnieniem, bo całą uwagę skupiam na uśmiechniętej twarzy Piotrka.
Piotrek nie zostaje wybrany piłkarzem z przyszłością, co trochę mnie zaskakuje, ale i tak uważam, że zdobycie choć jednej statuetki jest sukcesem.
.

***
Wyjątkowo dzisiaj macie jeszcze jeden rozdział. Jest to ostatni taki przejściowy rozdział, więc nie będę was aż tak długo trzymać w niepewności.
Z aplikacji nie mogę zadedykować rozdziału, więc napiszę tutaj, że rozdział dedykuję Polwar
Pozdrawiam,  do next!

Splątane szczęście - I Tom serii Sfaulowane serca (zakończone)Where stories live. Discover now