Rozdział 6.4

1K 75 32
                                    

Piotrek:

Jeszcze chwila, a wszystko bym spieprzył. Miałem ją pchnąć w ramiona Mateusza, nie swoje. Ucieszyłem się, kiedy zadzwonił mój telefon, gdyż en dźwięk uchronił mnie przed być może największym błędem w życiu. Dla wielu ludzi pocałunek nic nie znaczy. Całujesz kogoś, po czym wracasz do normalności, tak jakby nic się nie stało. Jednak w naszym przypadku nie byłoby mowy o zapomnieniu. Wiem, że gdybym ją pocałował, skomplikowałbym jeszcze bardziej tę pogmatwaną sytuację.

– Słyszałem od Miłosza, że spotkałeś się z Olgą? – zagaduje Kacper, siadając obok mnie na kanapie.

Spotkaliśmy się w mieszkaniu Tim’iego na takim męskim wieczorze przed wyjazdem do Gdyni. Oczywiście wszystko zostaje zorganizowane potajemnie. Gdyby trener dowiedział się o imprezie nie byłby zadowolony i z pewnością nie odpuściłby nam długiego kazania na temat naszego nieodpowiedzialnego zachowania. Od meczu z Catanią wiele zależy. Jeśli go wygramy, będziemy mieli pewien awans do przyszłorocznych Klubowych Mistrzostw Świata. Remis nie zamyka nam jeszcze drogi, ale wszystko rozstrzygnie się w ostatnim meczu z Gandawą. Tam będziemy musieli zdobyć trzy punkty, bez względu na różnicę bramek. Nawet jeden zero nam wystarczy. Z kolei przegrana pogrzebie nasze marzenie o awansie. Tak mało brakuje, abyśmy zagrali na tych Mistrzostwach, ale równie niewiele może sprawić, że obejrzymy tę imprezę z trybun bądź przed ekranami telewizorów.

– Tak. Im dłużej to odwlekałem, tym było gorzej. Nie chciałem jej przepraszać przez telefon, więc zaproponowałem spotkanie.

– I zgodziła się ot tak? – Kacper wygląda na zszokowanego.

Nie dziwi mnie ta reakcja, bo ja również sądziłem, że Olga odprawi mnie z kwitkiem. Po tym, jak ją potraktowałem, miała do tego prawo.

– Nie. Musiałem się trochę naprosić – milkę na krótką chwilę, a kiedy Kacper nic nie odpowiada, dodaję: – Wiesz, nawet poczułem się trochę lepiej, kiedy ją przeprosiłem.

– Cieszę się, że w końcu zmądrzałeś. Miłosz mówił mi o waszym planie. Jesteś pewien?

– Czego? – pytam skonfundowany.

– Tego, że chcesz aż tak narażać Olgę. Mateusz jest zdolny do wszystkiego.

– Wiem, ale jak inaczej mam zdobyć dowody przeciwko niemu? Jest za mądry i zbyt przebiegły, aby się samemu podłożyć.

– A nie byłoby lepiej, gdybyś zapomniał o wszystkim i odciągnął Olgę od niego?

– Kacper, ta opcja nie wchodzi w grę! – oponuję natychmiast. – Kaja...

– Kai tu nie ma, jednak znając ją, kazałaby ci odpuścić – ucina twardo.

Już szykuję się do kolejnego protestu, ale wtem rozlegają się dźwięki znanego hitu zespołu Akcent „Przez twe oczy zielone”.

– Co tam się dzieje? – zagaduję zmierzającego do nas Kamila.

– Majo dorwał się do laptopa Grabiego – wyjaśnia a na ustach błąka mu się uśmieszek.

Obaj wiemy, co to oznacza.

– Za jakie grzechy, ja się pytam?! – wołam teatralnie.

– Bądź wyrozumiały dla kolegi. W domu ma zakaz słuchania disco polo. Klaudia trzyma go krótko. Zwłaszcza teraz. – Witek staje w obronie Michała, ale i jego głos nie brzmi ani trochę poważnie.

Kilka sekund później zjawia się przy nas uśmiechnięty Majo. Podryguje w rytm piosenki, śpiewając wspólnie z wokalistą.
„Przez Twe oczy, twe oczy zielone oszalałem. Gwiazdy chyba Twym oczom oddały cały blask...”

– Michał, proszę! – jęczę, jednak Majo nie zważając na mój protest, zaczyna śpiewać jeszcze głośniej.

Kręcę głową w wyrazie bezradności, a Michał nakręca się coraz bardziej.

– No dalej panowie, co jest? Śpiewamy!

Gdyby ktoś spojrzał na Michała w tym momencie, pomyślałby, że jest po kilku głębszych. Majo jednak bywa taki na co dzień, uśmiechnięty, pełen pozytywnej energii. Wielokrotnie podśmiewujemy się z niego, że w jego małżeństwie to Klaudia nosi spodnie, ale odkąd okazało się, że zostanie ojcem, nieco zmieniła się ta hierarchia. Michał najchętniej zamknąłby swoją żonę na dziewięć miesięcy w mieszkaniu i wypuścił, dopiero kiedy urodzi. To również stanowi temat naszych żartów. Chociaż niekiedy przewrażliwienie Michała nie jest niczym śmiesznym.

– Ja nie śpiewam, bo ostatnio Laura mi powiedziała, że mam coś zrobić dla muzyki i przestać śpiewać. – Wymiguje się od razu Kacper, po czym spogląda na mnie.

Ten wzrok w połączeniu z głupim uśmieszkiem nie wróży niczego dobrego.

– Ale Piotrek jest zaprawionym wokalistą.
Na te słowa wszyscy wybuchają głośnym śmiechem.

– Tak, dzięki niemu też już znam większość kibicowskich przyśpiewek na pamięć – dorzuca Kamil, z trudem opanowując śmiech.

– No co, jedni śpiewają sobie pod prysznicem Eda Sheerana...

– A inni spartańskie przyśpiewki – dopowiada Urbań.

Utwór w głośnikach zmienia się na mniej znany, ale Michał i tak zna słowa piosenki. Ponownie zaczyna śpiewać, a raczej wydzierać się wraz z wokalistą.

Serce to nie sługa...

Po tym jednym zdaniu moje myśli odpływają gdzieś daleko. Rozum wie że nie jestem odpowiednim mężczyzną dla Olgi. Dotychczas raniłem każdą z moich byłych. Monika od początku była tą drugą. Zawsze stawiałem piłkę wyżej od niej. Do kina nie, bo trening, na kolację nie, bo jestem zmęczony. Dopiero po czasie zdałem sobie sprawę, że to było zwykłe zauroczenie. Monika podobała się wielu facetom, więc kiedy do mnie podeszła i zaproponowała randkę, zgodziłem się niemal do razu. Jak każdy chłopak w tamtym wieku patrzyłem bardziej na wygląd aniżeli wnętrze dziewczyny. Niestety bardzo szybko poznałem podstawową wadę Moniki. Zawsze musiała być w centrum uwagi. Nie pozwalała mi się spotykać ze znajomymi, stwierdzając, że dla nich mam czas, a dla niej nie. Po kilku tygodniach ciągłej walki zakończyłem ten związek.

Bogatszy o pewne doświadczenia zacząłem przywiązywać większą uwagę do charakteru dziewczyny. I w końcu poznałem Kaję. Kochałem ją, tego jestem pewien. Czuję, że nadal noszę ją głęboko w sercu. Kaja wspierała mnie we wszystkim. Nie była wielką fanką piłki nożnej, jednak szanowała moją pasję. Przychodziła na mecze. Chwaliła po udanych występach, a kiedy coś mi nie wyszło, po prostu siadała i wspólnie milczeliśmy. Tak naprawdę nie wiem, co się stało i w którym momencie posypał się nasz związek. W oczach wielu ludzi uchodziliśmy za parę idealną, ale może byliśmy za idealni?

Jednak głos serca jest równie głośny. Serce przyjmuje racjonalne argumenty rozumu. Wie, co jest lepsze, ale nie daje się zwieść. Mogę sobie wmawiać, że nic nie czuję do Olgi, w myśl zasady, że kilkukrotne powtórzenie kłamstwa staje się prawdą. Niestety w przypadku uczuć to się nie sprawdza. Zdaję sobie sprawę, że to, co czuję, jest złe. Ćma leci do światła, chociaż po chwili spala się od niego. Ja podobnie jak ten mały owad chcę być blisko Olgi, nawet jeśli miałoby to doprowadzić do mojej zguby.

Walka między sercem a rozumem toczy się wewnątrz mnie nieustannie. Po tym, co czułem do Kai, nie wierzyłem, że jeszcze kiedykolwiek się zakocham. Dlatego jestem pewien, że zauroczyłem się w Oldze. A zauroczenie jest jak przeziębienie. Wystarczy wziąć jakieś leki na odporność i ci przechodzi. Ja również muszę uodpornić się na Olgę, a najlepszym lekarstwem będą jeszcze cięższe treningi. Jeśli skupię się na pracy, na pewno przestanę o niej myśleć.




Splątane szczęście - I Tom serii Sfaulowane serca (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz