Rozdział 4.2

1.3K 96 44
                                    

Piotrek:

Wygrana z KS Płock nieco podbudowuje nasze morale. Każde zwycięstwo cieszy nas tak samo, bez względu na wynik i jakość spotkania. Zwłaszcza że ostatnio bardzo ciężko nam idzie zdobywanie kompletu punktów. Jesteśmy zespołem, który ma na koncie najmniej porażek. Niestety zajmujemy również pozycję lidera w klasyfikacji remisów. Jeden punkt w starciu z Pragą czy Supraślem w pełni nas satysfakcjonuje. Jednak remis przeciwko Ochojec Rybnik jest równie bolesny co przegrana.

Kiedy ktoś patrzy na nas z boku, myśli, że wychodzimy na boisko w roli statystów, aby odbębnić znienawidzony obowiązek. Dostajemy po kilkaset tysięcy miesięcznie, więc nic nie musimy robić. Tak naprawdę nie wiem, co się z nami działo. W naszych głowach wiele z tych spotkań wyglądało zupełnie inaczej. Już widzieliśmy oczami wyobraźni jak piłka wpada do bramki, a tu sędzia pokazuje, że grę wznowi bramkarz drużyny przeciwnej.

Ciągle szukamy tak zwanego złotego środka. Kiedy myślimy, że już prawie go mamy, on znika z pola widzenia i poszukiwania zaczynają się od początku. Niekiedy przypomina to znaną zabawę w kotka i myszkę. Jesteśmy tak blisko celu, aż znowu dopada nas jakaś dziwna niemoc, a marzenie o zdobyciu tytułu mistrza przybiera kształt czegoś nierealnego.

Przyczynę naszej słabej gry upatrywano w częstych roszadach kadrowych. Owszem w zespole pojawiło się kilku nowych zawodników, ale mieliśmy wystarczająco dużo czasu, żeby się zgrać. O ile komunikacja między obrońcami działa bardzo dobrze, o tyle gorzej jest w przypadku pomocników i napastników. Wielokrotnie brakuje im zrozumienia. Prostopadłe podania są za mocne, główki zbyt głębokie, a niekiedy Kacper bądź Daniel nie dostrzegają podania kierowanego do nich. Jeśli chcemy bić się o mistrza, musimy wyeliminować te mankamenty. Grając ze słabszym zespołem nasze ubytki jeszcze aż tak bardzo się nie uwidaczniają. Jeśli jednak przyjdzie nam mierzyć się z taką Pragą czy Kłodnicą Zabrzańską, wyjdą na jaw wszystkie niedociągnięcia.

– I jak tam wywiady? – zagaduje Kamil, kiedy do niego podchodzę.

Oprócz nas jeszcze nikogo nie ma na boisku. Witka siedzi na murawie ze skrzyżowanymi nogami, więc siadam obok niego. Wyprostowuję obie kończyny i wspieram tułów na dłoniach wyciągniętych do tyłu.

– Lepiej nie pytaj, bo zaraz wybuchnę – odparowuję, po czym nagle doznaję olśnienia. – Ale zaraz, skąd wiedziałeś, że to były wywiady?

– To ja podrzuciłem trenerowi ten pomysł – odpowiada spokojnie, a ja o mało do niego nie doskakuję.

Kamil jest znany z takich wybryków, ale miałem nadzieję, że nigdy nie zostanę jego ofiarą. Jednak kiedy zastanawiam się nad tym trochę dłużej, dochodzę do wniosku, że trener sam nie wpadłby na taki pomysł. Prędzej dałby nam karne kółka bądź kilka godzin na siłce.

– Piter, nie spinaj się tak. Wolałeś trzygodzinną sesję na siłowni?

– A idź mi!

– To, co pochwalisz się w końcu jak było? Spotkałeś jakieś psychofanki, przed którymi musiałeś uciekać? – Ironizuje, poruszając znacząco brwiami.

– Nie, ale spotkałem tę dziewczynę, o której rozmawialiśmy. – Zanim zdążę ugryź się w język, te słowa opuszczają moje usta.

Kamil milczy przez chwilę, zapewne licząc, że sam wyjawię więcej szczegółów. Ale ja również nie mam ochoty ponownie tego roztrząsać. Zresztą zbyt wiele nie ma do opowiadania. Po kilkunastu sekundach przeciągającej się ciszy Witka w końcu nie wytrzymuje i pyta:

– I co? Pogadaliście? Lepiej ci?

– Możesz przestać bawić się w mojego psychoterapeutę! – odparowuję wkurzony.

Splątane szczęście - I Tom serii Sfaulowane serca (zakończone)Where stories live. Discover now