46

2.6K 177 52
                                    

Y/n i Jungkook zachowywali się jak zakochani, jednak nikt z nich nie wspomniał nigdy o związku. Niemniej y/n była naprawdę szczęśliwa ze sposobu, w jaki Kook ją traktował. 

Mimo wszystko w jej umyśle wciąż były pewne wątpliwości. Fakt, że inne dziewczyny wpatrywały się w Jungkooka sprawiał, że była zazdrosna jak cholera, jednak próbowała się kontrolować.

Chciała, żeby Jungkook znów zaprosił ją na randkę, chociaż ostatnim razem wzięła to za żart. 

Od niedzieli próbowała się z nim skontaktować, jednak bezskutecznie. Czuła się, jakby zaczął jej unikać. We wtorek, gdy przyszła do pracy, również nie zastała go w swoim biurze. To wszystko sprawiło, że zaczęła się martwić.

Y/n's POV

Nie wiedziałam, czy zrobiłam coś złego. Naprawdę za nim tęskniłam, ale chyba mnie unikał.

Mnóstwo myśli przelatywało mi przez głowę, gdy ciągnęłam ołówek po stole, rysując na nim niewidoczne linie.

— Szef mówi, że chce cię zobaczyć. – nagle w moim biurze pojawiła się sekretarka ze zmarszczonymi brwiami.

— Jasne, już idę. – odpowiedziałam, a ona ostatni raz zmierzyła mnie wzrokiem i szybko odeszła. – Co tu się, do cholery, stało? – mruknęłam do siebie. Zawsze używał telefonu, nigdy jeszcze nie wysłał po mnie swojej sekretarki.

Zrobiłam coś nie tak?

Z wahaniem podeszłam do jego gabinetu. Z jednej strony nie mogłam się doczekać, by go zobaczyć, ale z drugiej trochę się obawiałam.

Weszłam do pomieszczenia, ale okazało się puste.

— Jungkook? Jungkook? – zawołałam, ale nie otrzymałam odpowiedzi. Zaczęłam się rozglądać, po czym podeszłam do okna i wyjrzałam za szybę. Stałam tak chwilę, czekając na niego, aż w pewnej chwili westchnęłam i odwróciłam się, a widok przede mną zaparł mi dech w piersiach.

Wyglądał, jakby wyszedł z cholernej reklamy.

Dosłownie pożerał mnie wzrokiem, jakbym nie miała już dość ataków serca.

Zbliżył się do zszokowanej mnie i podał mi kwiaty, które miał w ręce.

— Będziesz moją dziewczyną? – zapytał, jednak zignorowałam róże, jak i jego pytanie, ponieważ byłam zbyt zaskoczona, by zrobić cokolwiek.

Po chwili jednak się ocknęłam i marszcząc brwi, odłożyłam kwiaty na stół.

— Ty chory... Czy ty... Ty w ogóle wiesz, jak martwiłam się o ciebie przez cały ten czas?!

— Kochanie, nie taki miałem zamiar. Przepraszam. – zbliżył się do mnie, jednak skrzyżowałam ręce i się odsunęłam. — Przepraszam. – objął mnie od tyłu w pasie, sprawiając, że moje serce znacznie przyspieszyło, gdy poczułam jego twardą klatkę piersiową na moich plecach. – Przepraszam. –  pocałował mnie w policzek, po czym uniósł róże na wysokość mojej twarzy. – Brzoskwiniowe, twoje ulubione.

Moje ramiona wciąż były skrzyżowane, a on machał mi kwiatami przed oczami, opierając głowę na moim ramieniu. Zapach róż był naprawdę ładny, a jego słodkość...  Nie mogłam się dłużej opierać.

— Dobra, dobra. – wzięłam od niego te kwiaty. – Nie mogę się wiecznie wściekać, szefie. Więc na czym skończyliśmy? – złapałam jego dłoń i spojrzałam mu w oczy. – Oh, chciałeś, żebym była twoją dziewczyną, prawda? – owinęłam jego rękę wokół siebie.

— Tak. Więc? Oficjalnie jesteśmy razem.

— Cóż, co jeśli chcę, aby to było trochę trudniejsze? – odwróciłam się, kładąc dłonie na jego barkach, podczas, gdy jego ręce wciąż były na mojej talii.

— A nie było już wystarczająco? – odparł, na co się zaśmiałam. – Poza tym, wtedy nie zdradzę ci niespodzianki, którą dla ciebie przygotowałem.

— Oh, uwielbiam niespodzianki! Co to? – zapytałam z entuzjazmem, jak małe dziecko, któremu obiecano lizaka.

— Csi, – położył palec wskazujący na moich ustach. – nie musisz wszystkiego wiedzieć. Więc co powiesz? Dziewczyna? Chłopak?

— Tak, będę twoim chłopakiem.

— Bardzo śmieszne. – dźgnął mnie lekko w policzek.

— Ej, to boli. – udałam oburzenie, kładąc dłoń na twarzy. – Dobra, dobra, będę twoją dziewczyną. – uśmiechnęłam się, a on przytulił mnie z wielką radością i pocałował w twarz. Także nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu. – Czemu jesteś taki szczęśliwy? Myślałeś, że się nie zgodzę?

— Jesteś dość nieprzewidywalna, musiałem przygotować się na najgorsze. – wyznał, na co uderzyłam go w ramię.

Jungkook's POV

— Człowieku, powiedziała tak!

— Co się stało z jedzeniem suk na śniadanie i ostrym pieprzeniem?

— Zamknij się, głupku.

Tae zaśmiał się przez telefon.

— Więc co teraz zrobisz?

— Co masz na myśli?

— Powiedziałeś jej, że ją kochasz?

— Cóż, jeszcze nie, ale niedługo to zrobię.

— Pospiesz się, zanim ktoś ci ją zabierze.

— Nawet tak nie żartuj. – powiedziałem, a w słuchawce usłyszałem śmiech.

Tae razem z Keshą i ich dzieckiem wybrali się na wycieczkę. Naprawdę cieszyłem się, że wszystko między nimi się ułożyło.

— Pozdrów ode mnie Keshę.

~*^*~

— Wow. – odezwała się, gdy zdjąłem jej opaskę z oczu.

— Podoba ci się? – zapytałem, odnosząc się do nowego Porsche, które jej kupiłem. Widziałem, jak raz się nad takim zachwycała. Właściwie to dlatego nie było mnie kilka dni.

— Czy mi się podoba? – zmarszczyła brwi. – Oczywiście, że tak. – przytuliła mnie, a jej oczy zaszkliły się ze szczęścia.

Następnie podeszła do auta, dotykając go z każdej strony, położyła się na masce i zaczęła robić niewidoczne aniołki, krzycząc jednocześnie, po czym weszła do środka. Zrobiła taką scenę, że wszyscy pracownicy przyglądali nam się z okien.

— Hej, uspokój się. To tylko samochód, a nie drugie życie. – pokręciłem z rozbawieniem głową.

— Co? Tylko samochód? To jest lepsze niż drugie życie. – wysiadła z samochodu i złapała mnie za rękę.

— I kocham cię. – powiedziałem prawie szeptem, patrząc jej w oczy, po czym pocałowałem ją w czoło. Jej oczy rozszerzyły się.

— Złamałeś czwartą klauzulę naszej umowy. Teraz biorę twoją chatę. – uśmiechnęła się szeroko, mocno mnie przytulając. 







last nightWhere stories live. Discover now