41

2.7K 193 66
                                    

Pogładziłem powoli i delikatnie jej włosy, gdy jej twarz była schowana w mojej piersi.

Po prostu chciałem ją trzymać, dopóki nie poczuje się lepiej. Nie chciałem, żeby wyrządziła sobie krzywdę.

Była na to zbyt cenna.

Wkrótce usłyszałem jej cichy oddech. Musiała zasnąć. Podniosłem ją lekko i położyłem na łóżku, po czym przykryłem ją kocem.


Minęły dwa dni, a ona jedynie płakała i starała się mnie unikać. Chciałem tylko, by poczuła się lepiej.

Kilkukrotnie próbowała sobie coś zrobić, ale ją powstrzymywałem. Wychodziłem z pokoju tylko wtedy, kiedy spała.


— Y/n? Y/n? – nie mogłem jej nigdzie znaleźć. Wyszedłem tylko po jedzenie.

Gdzie ona, do diabła, jest? 

Szukałem jej wszędzie, ale to na nic.

Co jeśli coś sobie zrobi? Nie mogłem na to pozwolić. Po prostu nie mogłem. Moje serce nie byłoby w stanie tego znieść.

Sprawdziłem nawet łazienkę, ale tam też jej nie było.

Może poszła na dach, żeby skoczyć? 

Natychmiast przypomniałem sobie ją zapłakaną.

Wybiegłem na zewnątrz, szukając jej. Po chwili znalazłem ją na korytarzu.

— Y/n! – krzyknąłem jej imię, po czym podbiegłem do niej, mocno ją przytulając.

— Próbujesz mnie zabić? Po co to? – powiedziała, uwalniając się z uścisku.

— Gdzie byłaś?

— Chciałam tylko się przejść. Dlaczego tak się przejmujesz?

— Próbowałaś się skrzywdzić? Szłaś na dach? Powiedz mi. – delikatnie złapałem ją za ramiona.

— Prędzej ty zabijesz mnie tym dręczeniem albo udusisz, przytulając.

— Odpowiedz mi, y/n.

— Dobrze, dobrze. Tak, szłam na dach. 

Mocniej złapałem jej ramię.

— To nie tak, jak-

— Znów chciałaś się zabić, tak?

— Dlaczego jesteś taki przewrażliwiony?

— Odpowiedz mi.

— Jeśli mi wybaczysz, muszę odpocząć. Pamiętaj, jestem pacjentem. – uśmiechnęła się lekko, próbując mnie wyminąć, ale trzymałem ją za rękę.

—Myślisz, że to zabawne? To nie są cholerne żarty.

— Ale...

— Nigdy mnie tak nie przestraszyłaś. Czy ty wiesz, co myślałem, szukając ciebie? Myślisz, że bycie żywym to żart? Nie mogę stracić kolejnej osoby, którą kocham. Po prostu nie mogę.

Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, przyciągnąłem ją do siebie i jeszcze raz mocno przytuliłem.

Y/n's POV

Cieszyłam się, że Jungkook mnie pocieszał. Jest aniołem i cieszyłam się, że mnie uratował.


Obudziłam się i nigdzie go nie znalazłam, ale zauważyłam jego telefon, więc musiał być blisko.

Moja głowa wciąż była zamglona tymi wszystkimi myślami, ale chciałam się ich pozbyć.

Stwierdziłam więc, że pójdę na dach się przewietrzyć. 

Chciałam po prostu zająć mózg czymś innym. Mówiąc szczerze, samobójstwo było dość kuszące, ale pomyślałam o Jungkooku i nie byłam w stanie tego zrobić.

Wracając, wzięłam dla niego jego ulubiony napój, ale po drodze zauważyłam go. Wyglądał na naprawdę zmartwionego, gdy przyspieszył i przytulił mnie.

Wiedziałam, że strasznie było myśleć, że się zabiję, ale dlaczego on był tak paranoiczny i posuwał się tak daleko?

Kropla łez spłynęła po moim policzku, kiedy przytulił mnie, mówiąc, że nie może stracić kolejnej osoby, którą kocha.

On naprawdę mnie kocha? Mnie?

Dlaczego? Nie jestem tego warta...



— Masz. – wyciągnęłam rękę, podając mu kupiony sok.

— Nic tańszego się nie dało? – zaśmiał się.

— Nie, a teraz bierz to albo sama go wypiję. – próbowałam otworzyć butelkę, ale zabrał mi ją.

— Jest tani, ale go kupiłaś, więc wezmę. – powiedział i pokręciłam głową.

Kiedy go otworzył, potrząsnęłam lekko butelką i sok prawie się na niego wylał.

— Hej.

— Co? Nic nie zrobiłam. – powiedziałam, patrząc w inną stronę.

Naprawdę chciałam się z nim pobawić.

Próbował pić, ale znów to zrobiłam.

Za trzecim razem złapał mnie za rękę.

Zamarłam na chwilę, gdy wstał i przybliżył się do mnie z uśmieszkiem na twarzy.

— Co robisz? – zapytałam, próbując uniknąć kontaktu wzrokowego.

— To, co powinienem zrobić już jakiś czas temu.

Jego twarz znalazła się bardzo blisko mojej i zamknęłam oczy.

— Znalazłem.

Spojrzałam na niego i zobaczyłam, że trzyma telefon.

Co się właśnie stało?

— Chwila. Myślałaś, że cię pocałuję?

— Co? Oczywiście, że nie. Nie bądź śmieszny.

— Więc dlaczego zamknęłaś oczy?

— Bo jestem śpiąca. Jesteś totalnie nudny. Cholera, nudzisz mnie na śmierć jednym z tych- – zanim skończyłam, przerwał mi pocałunkiem.

— Jakie to było, jak na nudnego faceta?

Ten pocałunek mnie zaskoczył, ale starałam się to ukryć.

— Hej, nieźle. Prawie się zakochałam. – powiedziałam, próbując zatuszować moje bijące serce. Pewnie i tak je usłyszał.

— Jesteś pewna, że mnie jeszcze nie kochasz? 

— Chyba w twoich snach. – zaśmiałam się.

Ale on mnie lekko uszczypnął.

Potem zaczął mnie tykać. Zaczepialiśmy się jeszcze przez chwilę, a potem mnie nakarmił.

Sposób, w jaki mnie traktował, pokazywał, że nie jest tym, za kogo go uważałam. W moich oczach nie był już kretynem, ale miłą i łagodną duszą.

Patrzyłam tylko, jak się uśmiecha, gdy wszystko jakby zwolniło. Chciałam jedynie zatrzymać czas, żeby już zawsze móc patrzeć na jego uśmiech.



last nightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz