154.Rozdział MEGA 6

916 29 9
                                    

Spojrzałem się na niego pytająco, a Robert kontynuował jego wypowiedź.
- Kontaktowaliśmy się z Okoniem, ma nas poinformować jak czegoś się dowie.
- A coś więcej wiemy? - spytał Mazur.
- Szef firmy w której pracował zamordowany dostał list i zdechłego kruka. - powiedziała Nati. W tedy odezwał się Pazio.
- Właśnie dostałem informacje że zniknęły materiały wybuchowe.
Wszyscy spojrzeli się po sobie, a Zarębski aż wstał.
- Ile i gdzie? - spytał.
- Z magazynu na Neapolu, ile jeszcze nie wiadomo.
- Natalia i Stefan. Weźmiecie ATeków i tam pojedziecie. Dawid i Robert macie przegrzebać archiwum i coś w końcu kurwa mać znaleść, to samo Adam. A wy chłopaki, macie być w gotowości.
- Tak jest. - odpowiedzieliśmy chórkiem i wyszliśmy z gabinetu. Udaliśmy się z Olem do naszego pokoju służbowego
- To się stary wkurwił. - powiedziałem siadając za swoim biurkiem.
- Dziwisz mu się? - odezwał się Mazur.
- Nie. - odpowiedziałem krótko i zająłem się wczorajszy raportem.

Po dość długim czasie skończyłem więc poszłem po kawę. Dziś dobrze mi ona zrobi.
Dowiedziałem się że zniknęło dużo ładunku wybuchowego, a miastu grozi atak terrorystyczny. Najgorsze jest to że nie wiedzieliśmy gdzie zaatakują.

Na schodach spotkałem grupke osób. Byli tam Robert, Dawid, Paweł i Aneta. Usłyszałem kawałek ich rozmowy i postanowiłem się wtrącić
- Nie musicie nigdzie wychodzić z tąd. Dziś ja robię kolacje tu na komendzie. - powiedziałem, na co Lasecki:
- To jednak Anetka idź na miasto coś zjeść. - zaczeliśmy się śmiać.
- Przecież nigdzie teraz nie jest bezpiecznie. Ani w galeriach, ani w kinie, centrach handlowych. Gdzie ja mam się podziać?
- To chodźmy coś zamówimy. Pizza, kebab lub coś innego. - powiedziałem. Paweł poszedł z nami. Barcz i Hawryluk gadali jeszcze chwilę.

Perspektywa Natali

Pojechaliśmy na akcje, ale była nie wypałem. W magazynie ani śladu po nich.
- Pusto. Spoźniliśmy się. - powiedziałam.
- Powiem staremu. - Dobosz wyszedł a ja zaczęłam rozglądać się po okolicy.
Niestety w pobliżu też pustka, nawet śladów kół nie ma.

Po kilku minutach wrócił Stefan.
- I co stary powiedział? - spytałam trochę zdenerwowana tą sytuacją.
- Mamy się rozejrzeć, może coś znajdziemy.
- Już to zrobiłam. Nie ma nic. Nawet śladów samochodu nie ma.
- To bedziemy musieli wrócić na komendę. Nic innego nie zrobimy.
Ruszyliśmy w stronę samochodu, usiadłam po stronie pasarzera i kierowaliśmy się w stronę komendy.

Zaczeliśmy rozmawiać o sprawie i szukać miejsca gdzie może zaatakować ten świr. Miejsc było dużo, naprawdę dużo.

Dojeżdżaliśmy do komendę, zaczęliśmy wjeżdżać na parking, ale przed nosem przejechała nam rozpędzona furgonetka.
- Co on kurwa robi?! - wrzasnął Stefan, a po chwili komenda wybuchła.
Zamroczyło mnie, ale po chwili wyczołgałam się z samochodu. Łzy leciały mi po policzkach. Kierowałam się w stronę komendy.
- Natalia, nie idź tam!
Słyszałam za sobą głos kolegi, poczułam że mnie złapał. Trzymał bym tam nie szła.
- Zostaw!
Krzyknęłam i próbowałam się mu wyrwać.
- Zaczekaj!
Nadal mnie trzymał, ale ja musiałam tam dojść. Komenda...
- Jezus Maria!
Płakałam coraz bardziej.
- Czekaj, nie możemy nic zrobić!
Krzyczał i trzymał mnie.
- Jezu...Zostaw mnie. Przecież oni tam są!
Krzyczałam, bo tam byli nasi bliscy, przyjaciele, rodzina...
- Nie możemy tam iść! Nie możemy tam iść! Tam jest niebezpiecznie!
Upadłam na kolana, Stefan był cały czas przy mnie i nie puszczał mnie ze swojego uścisku.
- Błagam NIE!

Gliniarze😍Krystian Górski😘✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz