50.Rozdział Mega 2

Start from the beginning
                                    

Perspektywa Krystiana

- Chyba nie myślisz że spełnią twoje żądania? - spytałem, choć bardziej oznajmiłem.
- Chyba Cię lubią, bo zgodzili się na wszystko.
- Z kąd będziesz wiedzieć czy masz nadajnik czy nie?
- Nie zadawaj tyle pytań, bo jeszcze przez przypadek zarobisz kulkę. Jasne!?
- Jasne. Mogę zobaczyć co z ochroniarzem?
- Tam ten już go opatrzył, ty nie jesteś tam potrzebny!
- Ok, nie drzyj się! - i dostałem w pysk z pięści.
- Powiedziałem japa na kłutke! Jeszcze raz się odezwiesz nie pytany, a naprawdę zarobisz kulkę.
Postanowiłem się już nie odzywać, ale małymi kroczkami, jak nie patrzyli podchodziłem do postrzelonego ochroniarza.
W końcu byłem na tyle blisko by spytać się w jakim jest stanie.
- Co z nim? - żuciłem krótko.
- Może się wykrwawić. Potrzebny lekarz.
- Spróbuje z nimi ponegocjować.
- Uważaj na siebie, są nie obliczalni. Tak wogóle Piotr Strzelecki.
- Krystian Górski.
- Policjant tak?
- Tak, a ty?
- Jestem ratownikiem w karetce.
Oddaliłem się trochę by nie zauważyli i zacząłem rozmowę.
- Wiem że miałem się nie odzywać, ale On potrzebuje lekarza inaczej umrze!
- Skąd wiesz?!
- To widać. Pokażcie odrobine dobrej woli i Go wypóśćcie. - chyba rozważali taką możliwość, bo po chwili się zgodzili. Wzięli telefon i skontaktowali się z policją.
- Znajcie moją dobrą stronę. Wypuszczę zakładnika. - i się rozłączył.
- Ktoś musi z nim wyjść, sam nie da rady. - powiedział Piotrek.
- Zgoda.
- Może tamta para; kobieta jest w ciąży i nie może się denerwować. - Oznajmił Strzelecki.
- Miała być jedna osoba!
- Wykażesz chęć do współpracy, to może skrócą wam wyrok. - powiedziałem. - Z resztą po co Ci tyle zakładników?
- Mogą za wiele usłyszeć, a jak będzie po wszystkim to pogorszą twoją sytuację. - nie poddawał się Piotrek.
- Was wszystkich! - dodałem.
- Może mają rację? - cichym głosem spytał najniższy.
- Zgoda. Wasza trójka, wyjazd z tąd. - mężczyzna podszedł do ochroniarza i pomógł mu wstać po czym wyszli.
- Zadowolony? - spytał się mnie, pod chodząc jednocześnie.
- Tak. - po chwili dodał mi na ucho
- To dobrze, bo to ostatni dzień twojego życia psie.

Perspektywa Olgierda

Wypuścili trzech zakładników, jak się domyślałem to zasługa Krystka.
- Adam, jak sytuacja wewnątrz? - spytałem.
- Na razie dobrze. Zdaje się że Krystian namówił tego gościa by…
- Co Krystian?!
- Natalia spokojnie. - zacząłem.
- Gdzie On jest?
- W środku.
- Co?
- Spokojnie, nic mu nie jest. Pokaże Ci - pokazałem jej ekran gdzie było widać Górskiego całego i zdrowego. - Widzisz? Nic mu nie jest. Dzięki nie mu wyszło troje zakładników nie jeden.
- A jak się ma ogólnie sytuacja? Jakie żądania? - spytał Robert.
- Standardowe. Samochód i żadnego ogona. - w tym czasie zadzwonił telefon z banku.
- Czas się skończył, gdzie samochód?
- Daj nam jeszcze pięć minut. - powiedział Zarębski.
- Nie. Była umowa; samochód, a nie zabije waszego kolegi.
- Tylko pięć minut.
- Sami Go skazaliście. - usłyszeliśmy strzał. Odrazu wszyscy podbiegliśmy by zobaczyć to na monitorze.

Perspektywa Krystiana

Słyszałem ich całą rozmowę, był zdenerwowany
- Sami Go skazaliście. - zamknąłem oczy, wiedziałem co zrobi.
Strzelił.
Ale nie poczułem bólu, ani nic co temu towarzyszy. Spojrzałem, a przede mną leżał...
- Piotrek! - krzyknąłem. - Czemuś to zrobił? Życie Ci nie miłe? - zdjąłem swoją koszulę, zostawiając podkoszulkę i przyłożyłem mu do rany.
- Krystian?
- Tylko się nie żegnaj! - powiedziałem.
- Znajdź Martynę Kubicką i powiedz jej że ją kocham.
- Sam jej to powiesz!
Zadzwonił telefon bankowy i jeden z nich odebrał
- Mówiłem, ze mną nie ma żartów! ... To dobrze że widzicie. ... Za minute podstawcie samochód albo zastrzele kolejną osobę.59, 58, 57, 56, 55… - w końcu skończył odliczać i znów celował we mnie. - Koniec czasu. ... Ok. Pamiętaj, żadnego ogona, rozumiemy się!? ... Wychodzimy. - rozłączył się - A ty z nami! - powiedział do mnie. Podszedł i kazał mi wstać.
- Krystian?
- Spoko, nic mi nie będzie Piotrek. Znajdę twoją Martynę, ok?
- Do zobaczenia przyjacielu.
- Cześć. - pożegnałem się, po czym wstałem. Jeden z nich pchnął mnie do przodu, trzymają mnie na muszce.
Wysiedliśmy na zewnątrz, a tam widziałem moich przyjaciół i Natalię. Zarębski krzyknął:
- Nie było mowy o zakładniku!
- Myślisz że ryzykował był własnym życiem? To tylko zabezpieczenie. - odpowiedział mu. Postanowiłem się wtrącić
- Spoko szefie. Będzie dobrze. - na co porywacz cicho do mojego ucha wyszeptał:
- I tak dzisiaj zginiesz. Masz okazję się pożegnać.
- Dzięki. - postanowiłem to zrobić, na wszelki wypadek... - Olo? Cieszę się że to ty byłeś moim partnerem.
- Nie żegnaj się idioto! - odpowiedział Olgierd.
- Miło mi się z wami pracowało. - kontynuowałem. - Natalia? Kocham Cię.
- Jakie romantyczne, a teraz wsiadaj. - kazał usiąść mi za kółkiem. Cały czas do mnie mierzył.

Perspektywa Olgierda

On się żegnał; chwilę wcześniej widziałem jak ten najwyższy coś szepcze mu do ucha.
- Ja też Cię kocham. - odpowiedziała; po chwili dodała patrząc na nas - On się z nami pożegnał. - zaczęła płakać, a ja ją przytuliłem.
- Wszystko będzie dobrze Natalia. Musi być.
W tedy widzieliśmy jak odjeżdżają.

Gliniarze😍Krystian Górski😘✔️Where stories live. Discover now