27. Dorothy i lęk wysokości

3K 410 44
                                    

Obudził mnie czyjś głos krzyczący moje imię.

Nie miałam pojęcia, jak długo spałam, bo kiedy się obudziłam, w wieży nadal – albo już – było ciemno. Rozejrzałam się dookoła siebie, podnosząc głowę znad materaca, nikogo jednak nie dostrzegłam. Nadal byłam w wieży sama i nadal, co zauważyłam, gdy już ogarnęłam wzrokiem całe pomieszczenie, nikt nie przyniósł mi nic do jedzenia. Odruchowo chwyciłam się za żołądek, w którym burczało z głodu. Ile to już nic nie jadłam, dobę? Pewnie coś koło tego. Może jednak miałam rację i Czarownica z Zachodu naprawdę planowała mnie zagłodzić?

– Dorothy! – Po chwili znowu usłyszałam ten cokolwiek znajomy głos. – Podejdź do okna!

– Jack? – Ożywiłam się i zerwałam z łóżka, chwilowo zapominając o głodzie. Skoro Jack tu był, wszystko musiało być w porządku! Chwyciłam dłońmi pręty krat w oknie i spojrzałam przed siebie, zastanawiając się równocześnie, jak to możliwe, że odzywał się do mnie z poziomu dziesiątego piętra. A potem go zobaczyłam i zrozumiałam. – Czyś ty całkiem zwariował?!

Jack siedział na grzbiecie latającej małpy zaopatrzonej w coś w rodzaju zrobionej głównie ze sznura uprzęży, której końce trzymał, najwyraźniej kierując zwierzęciem. Latająca małpa raczej nie była zadowolona, ale wykonywała jego rozkazy, co kazało mi przypuszczać, że na początku ich znajomości Jack nie był dla niej najłagodniejszy. Nie utrzymywali się w miejscu, tylko raczej unosili i opadali, gdy małpa machała skrzydłami.

Ten widok był co najmniej niepokojący, zwłaszcza że latające małpy od początku nie przypadły mi do gustu. Może to przez te czerwone oczy, a może przez pełne ostrych zębów pyski, ale jakoś... obawiałam się ich trochę.

– Spokojnie, nauczyłem ją posłuszeństwa. – Jack machnął lekceważąco ręką, a ja mimo wszystko szczerze się ucieszyłam na widok jego nieco zbyt pewnego siebie uśmiechu. – Przepraszam, że to tyle trwało, złotko, ale uznałem, że lepiej wpaść po ciebie po zmierzchu, kiedy mniej osób będzie mogło nas zobaczyć. Przydałoby się coś do przecięcia krat, moment...

– Nie trzeba – przerwałam mu pospiesznie. – Kraty to atrapa, otwierają się razem z oknem. Ale samo okno jest zamknięte na głucho.

– A, to prostsza sprawa. W końcu okno to tylko zawiasy, nic więcej. – Wzruszył ramionami, po czym sięgnął do swojej torby i wyjął z niej kawał grubego sznura. Polecił mi jeden z końców przymocować mocno do jednego z prętów, po czym kazał się odsunąć. Gdy posłusznie to zrobiłam, zmusił latającą małpę do szybkiego lotu przed siebie, aż lina się naprężyła, a następnie rozległ się zgrzyt i krata wraz z ramą okienną poleciała za nimi.

Och, jak to dobrze, że Jack nie spisał mnie na straty i po mnie wrócił! Wygramoliłam się przez dziurę w wieży, czekając, aż z powrotem podleci, ale zawahałam się, gdy już będąc tuż przy mnie, wyciągnął w moją stronę rękę.

– Na co czekasz, Dorothy? – syknął, widząc moje wahanie. – Musimy stąd uciekać, bo zaraz wszyscy się zorientują, że zwiałaś!

– Ona mnie zrzuci – odparłam niepewnie, głową wskazując latającą małpę. Jack prychnął lekceważąco i w tamtej właśnie chwili pomyślałam sobie, że pasowaliby do siebie z Czarownicą z Zachodu. Obydwoje zdawali się mieć do mnie równie lekceważący stosunek.

– Nie zrzuci cię – zapewnił z pewnością siebie, która przekonałaby i mnie, gdybym go tak dobrze nie znała. Ale znałam i wiedziałam, że Jack zawsze był pewny siebie, nawet jeśli plan był poroniony i absolutnie nie miał szans powodzenia. – Przestań wydziwiać i wsiadaj, nie będę czekał w nieskończoność...!

W końcu chwyciłam jego dłoń, zamknęłam oczy i pozwoliłam się posadzić na małpie przed nim, chociaż w tym celu Jack musiał praktycznie unieść mnie w powietrze. To był dużo bardziej niepewny środek transportu niż konie, dlatego otworzyłam oczy natychmiast, gdy tylko się zachwiałam, po czym rękami chwyciłam odruchowo małpie futro, a plecami oparłam się o klatkę piersiową Jacka. Mógł sobie myśleć, co tylko chciał, ja stanowczo nie zamierzałam spaść!

Związana przeznaczeniem | Romans paranormalny | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now