1Maj- Ciastko.

3K 264 25
                                    

                                                                          *Damon*

Od dzisiaj zacząłem nosić czarną przepaskę na oczach przez co nic nie widziałem. Nie zdążyłem zrobić dwóch kroków a już leżałem na ziemi zbijając kolano. Zauważyłem, że Lika stoi przy drzwiach i się ze mnie śmieje.
-Z czego się śmiejesz?- spytałem wstając powoli.
-Z ciebie- odparła nadal się śmiejąc- już się poddajesz?
-Nie- powiedziałem.
-To chodź mój ty biedaku, czas zrobić śniadanie.
Jak ja mam zrobić śniadanie nic nie widząc? Ruszyłem przed siebie z wystawionymi do przodu rękoma. Odnalazłem po dotyku barierkę schodów i trzymając się niej stawiałem krok za krokiem. Pech chciał, że nie zauważyłem pierwszego schodku z dwunastu i najzwyczajniej na świecie po nich spadłem.
-Niech to szlag!- krzyknąłem.
Czułem ból w plecach, no tak przecież spadłem z samego szczytu schodów. Jestem cały poobijany. Jęcząc i przeklinając przeklęte schody ruszyłem do kuchni tempem godnego osiemdziesięciolatka. Na moje szczęście doszedłem tam bez przeszkód. Usłyszałem jak krzesło szura o podłogę i podchodzi do mnie Lika. Teraz wiem dlaczego poprosiła mnie o używanie perfum. Rozpoznałem ją po perfumach.
-Mocno cię boli?- spytała smutnym głosem.
Odszukałem ją dłońmi i przygarnąłem do siebie przytulając. Cieszyłem się tym, że ją mam i mogę się do niej przytulić.
-Dziękuję, że jesteś- wyszeptałem.
-Wszystko w porządku?- spytała
Pokiwałem tylko głową i powiedziałem
-Oprócz tego, że boli mnie całe ciało, to tak- powiedziałem całując ją w policzek i pytając- to co gotujemy?
Poczułem, że chwyciła mnie za dłoń i wyszeptała
-Wiesz, że w każdej chwili możesz zdjąć przepaskę? Nie chcę byś zrobił sobie krzywdę.
Usłyszałem w jej głosie troskę i poczucie winy.
-Kochanie, wiem o tym ale chcę zrozumieć z czym musisz borykać się na codzień, podczas gdy ja jak ostatni tchórz zwiałem do jedynej ucieczki jaką miałem- pracy. Nie chcę ucieczki. Chcę zrozumieć- powiedziałem.
Poczułem jak dziewczyna się do mnie przytula i mówi
-Ktoś mi kiedyś powiedział, pewne słowa. Jak tam młoda osoba może mówić tak, że nawet najlepszy filozof by nimi nie pogardził- użyła moich słów, które kiedyś do niej powiedziałem. Uśmiechnąłem się szeroko, przypominając sobie nasze wspólne chwile.
-Nie żałuję niczego. Nie żałuję żadnej chwili, którą z tobą zrobiłem. Nie żałuję tego, że wstąpiłem w ten zakład z Vincentem bo wtedy nie poznałbym ciebie. Nie żałuję, że w młodości nauczyłem się tańczyć, ponieważ, gdy tańczyliśmy na pomoście do twojej playlisty obdarzyła mnie najpiękniejszym uśmiechem jaki kiedykolwiek było mi dane zobaczyć. Nie żałuję, że ukradliśmy wózek z marketu, bo nigdy wcześniej nie byłem tak szczęśliwy i beztroski jak wtedy, co z tego, że byliśmy na krawędzi uniknięcia więzienia? Czy to by miało jakiekolwiek znaczenie pięć lat później? Nie. Dziękuję ci za wszystko i za to co będzie. Bądź moim światłem w ciemności Liko, przez ten miesiąc a później będę nim ja- powiedziałem.
-Dobrze, Damonie- powiedziała łamiącym się głosem.
Potem uczyła mnie jak zrobić ciastka, które niestety były tak słodkie przez moją nieuwagę, że nie dało się ich jeść. Nie dziwię się. Lika powiedziała mi że do ciasta z którego wyjdzie dwadzieścia ciastek, wsypałem ponad pół kilo cukru. Próbowaliśmy je ratować ale dodając wanilii zamiast mąki zrobiłem kogel mogel,  który nadawał się tylko do kosza. Uparłem się jednak, że je upiekę. Lika zostawiła mnie samego w kuchni, co nie było dobrym pomysłem. Gdy wybił minutnik, wyjąłem jedno wielkie ciastko, które udekorowałem sam nie wiem czym. Zaniosłem je do salonu w którym przebywała czarnowłosa i z radosnym okrzykiem powiedziałem
-Gotowe.
Gdy mój wypiek trochę ostygł, ułamaliśmy sobie po kawałku i spróbowaliśmy.  Pierwsza odezwała się Lika
-Nawet...Dobre...wiesz tylko...ten. Dobre.- jąkała się.
Nie wytrzymałem i wybuchnąłem śmiechem, że aż mi łzy pociekły. Po chwili do mnie dołączyła czarnowłosa.
-Liko...te ciastko smakuje jak...węgiel- wysapałem pomiędzy łapaniem oddechu.
-Masz rację. Jak węgiel z workiem cukru- dodała.
Po chwili ciszy, położyłem głowę na jej kolanach i wyszeptałem
-A tak się starałem.
To przebiło cieszę powodując kolejny napad śmiechu.

================================
Co sądzicie o tym rozdziale? 

Dziewczyna o smutnych oczach [Ponad Połowa Rozdziałów Usunięta Z Publikacji]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz