Zaopiekujesz się nim?

7.5K 620 15
                                    

                                                                    *Lika*

Gdy się obudziłam, zauważyłam że jestem w szpitalu. Chyba mnie reanimowano, co oznacza że mój czas się kurczy. Lekarz mi powiedział że po każdej reanimacji mój czas się kurczy. Z moich wyników wywnioskował, że został mi miesiąc maksymalnie półtora. Nie płakałam czym zdziwiłam lekarza. Potem przyszedł Damon. Co on tu robi? Myślałam że nie chce się ze mną widzieć a po drugie, skąd on wie że tutaj jestem? Usiadł obok mnie i zaczęliśmy rozmawiać. Po rozważeniu wszelkich "za" i "przeciw" postanowiłam pozwolić mu zadać pytania które go dręczą a na koniec go o coś poprosić. Jego pierwszym pytaniem było
-Gdzie są twoi rodzice?
Był to dla mnie trochę bolesny temat ale udało mi się odpowiedzieć bez zająknięcia
-Pamiętasz gdy ci kiedyś powiedziałam byś nie zrobił żadnej z dwóch rzeczy które ci wymieniłam a ty obiecałeś?-kiwnął twierdząco głową- Moi rodzice zrobili pierwszą z tych rzeczy, opuścili mnie.
Chcąc zmienić temat spytałam- Twoje następne pytanie?
Zauważył że nie chcę dłużej o tym rozmawiać. Pomyślał chwilę po czym spytał
-Czyj to pies?- zapytał jakby...zdenerwowany?
-Chodzi ci o tego pitbulla za drzwiami który patrzy się na ciebie jak na mięso?-spytałam że śmiechem.
Pokiwał głową twierdząco.
-Możesz go wpuścić, proszę?-spytałam.
Chłopak wstał z krzesła i otworzył niepewnie drzwi. Mój podopieczny wskoczył na łóżko i zaczął lizać mnie po twarzy merdając ogonem.  Śmiałam się wesoło.
-Uspokój się już,proszę. Leżeć.- o dziwo pies się mnie posłuchał. Położył się obok mnie. Damon patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami. Rozśmieszył mnie jeszcze bardziej. Poklepałam łóżko po mojej wolnej stronie łóżka. Chłopak popatrzył na mnie jakbym namawiała go na samobójstwo. Zapewne miało to związek z tym że obok mnie leżał mój piesek. Po chwili namawiania położył się niepewnie obok mnie. Przytuliłam go i spytałam
-Zrobisz coś dla mnie?
Spojrzał na mnie swoimi czarnymi jak noc tęczówkami i patrzył wyczekująco na to bym dokończyła zdanie.
-Zaopiekujesz się moją bestyjką? -Mówiąc to spojrzałam znacząco na psa.
-Żartujesz, prawda? Przecież on patrzy na mnie jak na smaczny kąsek!- powiedział.
-Proszę, siedział zamknięty w schronisku przez ponad dziewięć lat ze swojego jedenastoletniego życia. Daj mu dożyć jego ostatnich dni, ciesząc się wolnością. Proszę.
Po moich długich namowach zgodził się.
-Dlaczego wybrałaś chore róże spośród pięknych zdrowych?- spytał zamyślony.
-Mówił ci ktoś kiedyś, że ci najbardziej poturbowani przez los mają więcej do zaoferowania niż ci, którzy dostawali wszystko na tak zwanej tacy?- spytałam
Patrzył prosto w moje oczy i powiedział
-Skąd znasz teksty którymi nie pogardziłby żaden filozof?- spytał.
-Życie jest świetnym nauczycielem, wiesz? A teraz pomóż mi z tąd zwiać.
Popatrzył na mnie jakbym się z choinki urwała.
-W twoim przypadku nie ma żartów i nie, nie pomogę ci w misji podczas której pchasz się na szybszą śmierć. Tego nie zrobię, przepraszam.
Super. Odpięłam wszystkie kable od mojego ciała, obudziłam psa i ruszyłam w stronę wyjścia ze szpitala. Damon spojrzał na mnie i spytał
-Co ty robisz?
-No co? Nie chciałeś mi pomóc, to teraz się nie wtrącaj.-fuknęłam zła.

                                                                       *Damon*

Zadziwiała mnie odpowiedziami na moje pytania. Było mi jej żal, gdy dowiedziałem się o jej rodzicach. Sam wiem, jak to jest wychowywać się bez rodziców. Ja i Lika jesteśmy sierotami z rodzicami którzy żyją dla pracy. Nagle dziewczyna poprosiła mnie o to bym pomógł jej uciec że szpitala. Czy ona w ogóle myśli? W jej stanie powinna leżeć w szpitalnym łóżku. Nim się spostrzegłem dziewczyna wstała z łóżka i wraz z pitbullem udała się w stronę drzwi.
-Co ty robisz- spytałem lekko zdenerwowany jej dziecinnym zachowaniem.
- No co? Nie chciałeś mi pomóc, to teraz się nie wtrącaj.-fuknęłam zła.
Chciałem się odezwać gdy czarnowłosa obróciła się w moją stronę i powiedziała zła
-Nie odzywaj się bo cię psem poszczuję- wysyczała przez zęby.
Tu mnie miała. Więcej się nie odezwałem tylko posłusznie szedłem za Liką. Nawet nie zauważyłem jak i kiedy znaleźliśmy się pod moim domem.
-Odprowadziłam cię pod twój dom, tak jak zrobiłeś to kiedyś ty.-powiedziała po czym poszła przed siebie, przez ramię wołając- Opiekuj się pitbullem, do zobaczenia!
Spojrzałem na psa który patrzył na mnie wilkiem.
-Też cię nie lubię. Robię to dla Liki- powiedziałem do psa ruszając w stronę domu.

Dziewczyna o smutnych oczach [Ponad Połowa Rozdziałów Usunięta Z Publikacji]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz