Poza maską

10.8K 790 20
                                    

                                                              *Damon*

Zauważyłem jak dziewczyna wstaje z fotela, ruszyłem w jej ślady. Nieznajoma zamigała coś do Scar a po chwili usłyszałem jak siostra mnie woła. Obróciłem głowę w jej stronę i czekałem na to co ma mi do powiedzenia. Jak się potem domyśliłem, dziewczyna zapewne chciała poznać moje imię. Nieznajoma kiwnęła głową w stronę Scar i ruszyła w stronę korytarza. Już sięgała dłonią za klamkę ale ją zatrzymałem.
-Gdzie ty idziesz? Nawet nie wiesz gdzie jesteś. Jak chcesz trafić do domu? Z resztą jest późno.
Wyrzucałem z siebie wszystkie argumenty jakie przyszły mi do głowy, byle tylko została. Widać, że dziewczyna nie była zadowolona z tego, co powiedziałem. Patrzyłem na jej reakcję, wzruszyła jedynie ramionami po czym znów coś zamigała.
-Mówi, byś ją odwiózł do domu-zwróciła się do mnie Scar.
Po moim trupie i dwóch dniach dla pewności że umarłem. Nigdzie jej nie odwiozę.
-Nie-powiedziałem posyłając jej jeden z moich uśmiechów na które nazbierały się wszystkie dziewczyny. Oczekiwałem od niej podobnej reakcji. Tymczasem ona patrzyła na mnie jak na idiotę. Zdziwiłem się z jej reakcji. Zauważyłem, że dziewczyna się poddała. Bezimienna zamigała coś do Scar. To robi się denerwujące. Może jak zaknebluję jej dłonie, to zacznie normalnie mówić? Nagle moja siostra podbiegła z radosnym piskiem do czarnowłosej i ją przytuliła. Po reakcji mojej siostry domyśliłem się że dziewczyna zostaje u nas na noc. Popatrzyłem na nie i zobaczyłem, że bezimienna nie oddała uścisku Scar. Złapała moją siostrę za ramiona i odsunęła ją od siebie po czym sama zrobiła kilka kroków w tył. Uśmiechnęła się. Poznałem, że był to nieszczery uśmiech. Sam go stosujesz prawie codziennie. Ohh..ten wnerwiajacy głos podswiadomości. Ale co prawda to prawda. Ta dziewczyna coraz bardziej mnie zadziwia. Przyznaj się, jesteście podobni. To nie prawda! Otrząsnąłem się gdy usłyszałem smutny głos mojej siostry, która zwróciła się do dziewczyny.
-Chodź-szepnęła.
Spojrzałem na nią ostatni raz. Doszedłem do wniosku, że zawsze gdy spoglądam na tę dziewczynę, pierwsze co zauważam to ten bezgraniczny smutek w jej zielonych oczach. Potem zniknęła mi z oczu, ponieważ ruszyła na schody. Spuściłem wzrok na własne stopy i rozmyślałem. Słyszałem, że dziewczyny poszły na piętro, czyli bezimienna będzie spała w moim pokoju. Co oznacza że mi pozostaje niewygodna kanapa w salonie. Sam chciałeś by u ciebie nocowała.  Niestety co racja, to racja. Podniosłem głowę w stronę niepokojącego dźwięku, którym okazał się być zmęczony oddech dziewczyny, która stała oparta ręką o ścianę i próbowała unormować świszczący oddech. Miałem już do niej podbiec i spytać czy wszystko w porządku, choć ślepy nie jestem i widzę że tak nie jest. Niestety a dla niej pewnie stety bo z tego co wywnioskowałem nie ma do mnie zaufania, pierwsza była Scar. Dziwne...kto miałby atak duszności na...6 schodku? Muszę to wygooglować. Na razie postanowiłem się zrelaksować. Wziąłem z kuchni piwo i poszłem do salonu pooglądać coś w TV. Nawet nie zauważyłem kiedy zasnąłem.

                                                                 *Lika*

Scarlett pokazała mi pokój w którym będę dziś spała. Był to jak się domyśliłam pokój Damona. Pomalowany był na czarno biało. Na środku stało wielkie łóżko. Ale tym co mnie urzekło, to widok z okna który zapierał dech w piersi...A mianowicie za oknem były krzaki czerwonych herbacianych róż. Uwielbiam te kwiaty.
-Tato,tato! Posadźmy je tutaj!-powiedziałam.
-Dobrze. To ty kopiesz dołek a ja zasypuję, dobrze?
-Dobrze, dobrze.-zaśmiał się.
Miałam wtedy dwa warkocze niczym Pipi. Tylko że ja nie jestem ruda. Poczułam jak mój brzuch burczy. Trzeba coś zjeść. Z tą myślą ruszyłam do kuchni. Czemu oni mieszkają sami? Strzelam na to, że ich rodzice są tymi w stylu: żyję dla pracy. Smutne...Otworzyłam lodówkę, co tu zjeść...wyjęłam mleko i szynkę na kanapki. Zrobiłam sobie kanapkę i kakao. Odkąd weszłam do kuchni zaczęłam nucić piosenkę LP- lost on you. Zapewne robiłabym to dalej gdyby nie pewien osobnik, który za cel postanowił mnie denerwować.
-Ładnie nucisz.-powiedział Damon wyciągając dłoń po moją kanapkę.
Trzepnęłam go w dłoń, bo co jak co, ale jedzenia mu nie oddam. Cofnął dłoń udając że go to zabolało. Chwyciłam za moje jedzenie i usiadłam przy stole. Czułam na sobie jego wzrok. Udawaj, że go tu nie ma i nie marnuje tlenu....spokojnie. Gdy skończyłam posiłek, ruszyłam do salonu zostawiając go samego w kuchni. On milczy....dziwne. Usiadłam na kanapie i rozglądałam się po pomieszczeniu, telewizor, kanapa, kominek, fortepian,zegar stojący...Czekaj, fortepian? Uśmiechnęłam się pod nosem, lubię jak ktoś gra na fortepianie. To mnie uspokaja. Nie spodziewałam się dwóch rzeczy: po pierwsze, że ktoś mnie obserwuje a po drugie że ten ktoś tak dobrze czyta z ludzkiej mimiki twarzy. Chyba że to ja jestem aż tak przewidywalna...

------------------------------------------------------------------------------
Dziękuję wam za głosowania i za to że czytacie. Bardzo się cieszę że wam się podoba. Zapraszam do dalszego czytania :)

Dziewczyna o smutnych oczach [Ponad Połowa Rozdziałów Usunięta Z Publikacji]Where stories live. Discover now