Ja, dałam mu wolność. On mnie uratował.

7.9K 625 32
                                    

                                                                    *Lika*
* 30 czerwiec*

Po naszym ostatnim spotkaniu i zapewne ostatnim, byłam w gabinecie lekarskim cztery razy z czego dwa na reanimacji serca. Schudłam kolejne siedem kilogramów, przy moim wzroście 168, waga 42kg powoduje wygląd żywego trupa. Moje dotychczasowe spodnie nawet z pomocą paska nie utrzymują się na moich biodrach. Pozostały mi znienawidzone przeze mnie legginsy. Z pociętym lewym nadgarstkiem- tak, złamałam obietnicę daną sąsiadowi- i moim teraźniejszym wyglądem, ludzie zapewne widzą we mnie zapewne dziewczynę, którą trzeba leczyć psychiatrycznie może i mają rację, pomyślałam -nie dość, że anorektyczka to niedoszła samobójczyni. Teraz w sumie mam 23 blizny, dwanaście na lewej ręce a pozostałe na udach. Nie mogę sobie wybaczyć co zrobiłam z Damonem, chłopakiem który był pewny siebie, zawsze uśmiechnięty, teraz jest wrakiem człowiekiem tak jak ja. Nie chciałam tego! Było trzeba trzymać go i Scar na dystans. Po co pozwoliłam zburzyć im mur!? Leżąc na łóżku zaczęłam krzyczeć w poduszkę jednocześnie płacząc.  Nagle zawibrował mój telefon. Chwyciłam go w trzęsące się dłonie, było to powiadomienie że dzisiaj jest 31 sierpień, nasze czwarte spotkanie. To dobiło mnie jeszcze bardziej. Nie patrząc w lustro wstałam z łóżka po raz pierwszy od trzech dni. Przez te 72 godziny nie miałam nic w ustach. Nie odczuwałam głodu z resztą i tak umrę za dwa miesiące. Po co przedłużać to co nieuniknione? Ubrałam się w puchową kurtkę mimo iż na zewnątrz jest 27°C. Ja i moja odporność... Ruszyłam w stronę miejsca, gdzie byśmy się dzisiaj spotkali gdyby nie prawda. Schronisko. Dlaczego to miejsce? Ponieważ te wszystkie zwierzęta także zostały opuszczone gdy z początku mówiono im "na zawsze" lub "obiecuję". Damon mówił, ba! On obiecał że gdy powiem mu prawdę on mimo wszystko nie zrobi dwóch rzeczy: nie zostawi mnie i nie będzie patrzył na mnie z litością. Złamał pierwszą zasadę. Podeszłam do jednej z pracownicy schroniska i spytałam który pies jest tu najdłużej. Wskazała mi jedenastoletniego pitbulla,  mówiąc że jest tu ponad dziewięć lat. Adoptowałam go. "Po co? Przecież umierasz". Owszem, umieram, on też. Oboje umieramy, tylko z innych powodów. On ze starości ja z powodu chorego serca. Wyszłam z czworonogiem ze schroniska, spuszczając go ze smyczy. Zbyt długo był na uwięzi.  Podarowałam mu to, co mogłam mu dać w tej chwili- wolność. Pies biegał to tu, to tam. Zachowywał się jak szczeniak. Cieszyłam się jego szczęściem.  Usiadłam pod jednym z pobliskich drzew mając mroczki przed oczami. Zaczęłam szybko oddychać. To koniec, pomyślałam. Nagle poczułam że mój podopieczny podbiegł do mnie i zaczął skomleć po chwili szczekał naprzemian wyjąc.
Wtedy nie wiedziałam że adoptując go, on uratuje mnie...

                                                                 *Damon*

Dzisiaj spotkalibyśmy się po raz czwarty. Od naszego ostatniego spotkania jestem...niczym.
Siostra nawet dzwoniła do rodziców i powiedziała im co się dzieje. Przyjechali następnego dnia, zobaczyli mnie i pojechali twierdząc że nagle dostali ważne wezwanie. Aż tak źle wyglądam? Spojrzałem w lustro. Nie poznawałem tego mężczyzny w lustrze. Chwyciłem kartkę z adresem dzisiejszego spotkania i ruszyłem w drogę. Pół godziny później stałem przed schroniskiem. Dookoła budynku rosły drzewa. Nagle usłyszałem donośne szczekanie a momentami wycie. Obróciłem się w stronę źródła dźwięku i ujrzałem pitbulla a obok niego dziewczynę. Podbiegłem do niej i zauważyłem że to Lika. Zacząłem nią potrząsać pod czujnym spojrzeniem pitbulla. Szczerze? Bałem się go. Przypomniałem sobie sytuację w kuchni. Położyłem dziewczynę na trawie i nachyliłem się nad nią by sprawdzić czy oddycha. Ledwo wyczułem jej oddech. Wziąłem ją na ręce i pobiegłem z nią w stronę taksówki, która stała niedaleko. Za mną biegł pies. Nie wiem czyj jest ale wsiadł za mną do taxi. Pominę fakt że musiałem płacić za niego więcej niż za mnie i dziewczynę.
-Do najbliższego szpitala, szybko!-krzyknąłem.
Pitbull położył swoją głowę na kolanach dziewczyny i zaczął skomleć. Gdy dotarliśmy na miejsce wyrwano mi z rąk dziewczynę i powieźli ją do jakiejś sali na wózku. Nie wpuszczono mnie tam. Widziałem jak podłączają do czarnowłosej jakieś różne kable i kroplówki. Myślałem że wszystko jest już ok. Tymczasem na komputerze pojawiła się prosta linia a wszyscy lekarze wbiegli do jej pokoju i zaczęli ją reanimować.
-Co się dzieje!?- krzyknąłem nie otrzymując pytania. Tak jakby nikt mnie nie słyszał. Spojrzałem na psa którego o dziwo nikt nie wyrzucił ze szpitala. Pitbull siedział i płakał tak jak ja. Pies płakał...Po chwili z sali wyszedł doktor i spytał mnie kim jestem. Skłamałem że jej chłopakiem.
-No więc, nie jest dobrze. Miała trzecie z rzędu zatrzymanie akcji serca. W jej sytuacji każda godzina to skarb.-powiedział doktor kładąc mi dłoń na ramieniu, po czym poszedł do pokoju lekarskiego. Trzecie z rzędu zatrzymanie akcji serca...Każda godzina to skarb... Gdy pozwolono mi wejść do sali, podszedłem do dziewczyny i ją przytuliłem. Gdy się od siebie odsunęliśmy spytałem:
-Co teraz będzie?
Popatrzyła na mnie swoimi dogłębnie smutnymi oczami i powiedziała
-"Nie bądź niczego pewny bo pewność niepewna"-zacytowała- W mojej sytuacji nie mogę nic planować, zostaje mi żyć nadzieją. To trudne, wiesz?-spytała.
Nie wiem jak to jest mieć ograniczony czas bo nie jestem w choć podobnej sytuacji.
-Mogę cię o coś spytać?
W moim głosie dało się usłyszeć prośbę.
-Możesz mi zadać wszystkie pytania które cię nurtują. Daję Ci tą możliwość bo nie wiem czy potem będę miała możliwość na nie odpowiedzieć.
Gdy to powiedziała poczułem się głupio. Nie dociera do mnie, że czarnowłosej niedługo tutaj nie będzie. Z oczu popłynęły mi łzy.
-Nie płacz-szepnęła-Pamiętasz moje słowa? Bądź jak ryby- uśmiechnęła się wesoło. Co ona widzi wesołego w danej sytuacji? Chyba zauważyła o czym myślę bo powiedziała
-Pogodziłam się z moją sytuacją. Widocznie miałam to pisane w gwiazdach, wiesz?-spytała.
Po chwili dodała-Wiesz czego się nauczyłam dzięki chorobie? Po pierwsze poznałam osoby którym naprawdę na mnie zależy a po drugie nauczyłam się tego, by cieszyć się każdym dniem. Zapamiętaj moje wcześniejsze rady i stosuj się do nich dobrze? Teraz możesz pytać o co chcesz-powiedziała.
Zadałem jej pierwsze pytanie które przyszło mi do głowy a było nim...

Dziewczyna o smutnych oczach [Ponad Połowa Rozdziałów Usunięta Z Publikacji]Where stories live. Discover now