Niektóre błędy są z góry nam pisane.

11.4K 752 32
                                    



                                                                *Damon*

Lekko zdezorientowany pobiegłem na WF. Wszyscy już byli. Szukałem wzrokiem TEJ dziewczyny ale nie mogłem jej znaleźć wśród uczniów obecnych na sali. Rozejrzałem się po trybunach i co? Była tam! Spoglądała na naszą klasę z zaciekawieniem i smutkiem jednocześnie. Czemu ona zawsze ma smutek w tych swoich ślicznych oczach? Stop!  Czy ja powiedziałem ślicznych? Nie...to niemożliwe. WFista krzyknął, że gramy w siatkówkę, drużyny mieszane. Super, jak trafi się w mojej drużynie lalusia co piłki nie dotknie bo "a moje tipsy", to się załamię. Na moje szczęście w mojej drużynie takich nie było. Nadeszła moja kolej na serwowanie, nareszcie. Grupa przeciwnych ją odebrała i zaczęła się walka. Na chwilę straciłem piłkę z wzroku a po chwili usłyszałem przeraźliwy krzyk, który dobiegał z...trybun! Spojrzałem w tamtą stronę i zobaczyłem dziewczynę o smutnych oczach. Trzymała się za lewy nadgarstek. Co się stało? Już miałem do niej biec, gdy usłyszałem czyjś śmiech. Kto normalny śmieje się w takiej chwili? Obróciłem głowę w tamtą stronę i kogo ujrzały moje oczy? Tą dziewczynę która zakłóciła swoim piskiem mój spokój gdy paliłem papierosa.
-Widziałam jak patrzysz na tą zdzirę! Ona mi cię nie odbierze!-krzyczała.
-Ty jesteś chora!-wydarłem się na nią. Jak ktokolwiek mógłby skrzywdzić tą dziewczynę. Ona i tak jest krucha. Kurde stary, co ty gadasz! Pamiętaj masz zakład! Ocknąłem się i ruszyłem w stronę dziewczyny na trybunach.

                                                               *Lika*
Spoglądałam w stronę uczniów ze smutnym uśmiechem. Ty już nigdy nie zagrasz w siatkówkę. Niestety to prawda, nie zrobię tak prostej rzeczy jak odbijanie piłki bo to zawsze jakiś wysiłek, a ja powinnam leżeć na szpitalnym łóżku. Zamyśliłam się i nie zauważyłam piłki lecącej w moją stronę. Poczułam niewyobrażalny ból w lewym nadgarstku i już wiedziałam że szwy puściły. Cholera! Jak boli. Drugą ręką zaczęłam uciskać nadgarstek by zatrzymać krwawienie. Po chwili poczułam czyjąś obecność, ktoś przede mną uklęknął i wciągnął z sykiem powietrze. Super, bo jeszcze potrzebuje kłopotów by ktoś się dowiedział o tym że....nieważne.
Odważyłam się spojrzeć kto przy mnie klęczy. Spojrzałam i....no ja nie mogę czy ON nie może dać mi spokoju? Nic nie mówiłam. Natomiast on zrobił coś, czego po nim bym się nie spodziewała, zwłaszcza po tym, jak potraktował tamtą dziewczynę na przerwie. Myślałam, że zaprowadzi mnie do higienistki ale nie. ON wziął mnie na ręce i zaczął biec. Spojrzałam na niego z pytaniem co-ty-wyczyniasz? w oczach. Chłopak nic nie odpowiedział, jedynie uśmiechnął się tajemniczo i biegł dalej. Czułam się... niekomfortowo? To mało powiedziane, nikt od ponad roku mnie nie dotknął nawet dłoni na powitanie, unikałam ludzi. A teraz obcy chłopak niesie mnie w stylu panny młodej. Mimo to oparłam głowę na jego klatce piersiowej, zamknęłam oczy i poczułam jego zapach mięta i....papierosy? No tak, przecież palił na przerwie. Czemu ludzie płacą by w przyszłości cierpieć? Ja bym dała wszystko by żyć dłużej niż dwa lata...
Nawet  nie wiedziałam gdzie mnie niesie. Szczerze? Nie obchodziło mnie to. Rozejrzałam się dookoła....byliśmy na parkingu. Czekaj...on ma prawko? No tak przecież tylko ja nie mam...
Wsadził mnie do auta, podejrzewam że jego. Zapięłam pasy. Zabawne, pomyślałam. I tak umrę więc po co dbam o swoje bezpieczeństwo? Nagle po drugiej stronie otworzyły się drzwi przez które wsiadł chłopak. Nawet nie wiem jak ma na imię. Ale przecież go nie spytam. Jechaliśmy w ciszy, sięgnęłam zdrową ręką i włączyłam radio. Akurat leciała piosenka The Beatles-Yesterday, która przypominała mi o tym że rodzice mnie opuścili. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać, uświadomił mi to jego głos.
-Ej, nie płacz. Będzie dobrze. Najgorsze kłamstwo XXI wieku, będzie dobrze.
Pokręciłam przecząco głową. Bo, po co kłamać? W mojej sytuacji jedynie cud może mnie uratować. Poczułam że auto się zatrzymuje. Czyli jesteśmy na miejscu. Gdzie on mnie wywiózł? Niech da mi apteczkę muszę opatrzyć nadgarstek. Już nie krwawi ale bluzka mi się do niego przylepiła. Rozejrzałam się dookoła, by sprawdzić czy kojarzę tą dzielnicę. Takiego wała, nie wiem gdzie jestem.
-To mój dom-powiedział stojąc przy moich otwartych drzwiach, chłopak. Podskoczyłam w miejscu, wystraszył mnie. Idiota. Czekał na mnie aż wysiądę. Dżentelmen od siedmiu boleści, widziałam jak potraktowałeś tamtą dziewczynę. Nic nie mówiąc wyszłam z samochodu. Dygnęłam na jedno kolano jak dama i ruszyłam w stronę domu. Chłopak zaśmiał się i ruszył wyprzedzając mnie.

============================================
Mam nadzieję że się podoba, czekam na wasze komentarze.

Dziewczyna o smutnych oczach [Ponad Połowa Rozdziałów Usunięta Z Publikacji]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz