Punkt widzenia zależy od sytuacji w jakiej się znajdujesz.

12.6K 856 44
                                    

                                                        *Damon*

Gdy tylko rozbrzmiał dzwonek, ta nowa od razu wybiegła z klasy, jakby się paliło. Nawet nie znam jej imienia. Postanowiłem jej poszukać. W końcu mam tylko dwa miesiące. Przeszukałem całą szkołę i co? Nic. Walę to. Idę zajarać. Wyszedłem na zewnątrz, co za skwar. Rozejrzałem się dookoła, cisza i spokój. Niestety tą cudowną chwilę musiał ktoś przerwać. Usłyszałem głośny pisk, o nie....tylko nie ona.
-Misiaczku!-rzuciła się na mnie jakaś tleniona blondi. Kto to jest? A no przecież, dziewczyna z imprezy. Muszę się jej pozbyć.
-Puść mnie, to po pierwsze a po drugie, nie jestem twoim misiaczkiem! -krzyknąłem.
Blondi odskoczyła ode mnie jak oparzona z zaszklonymi oczami. Ja nie mogę czy ja jej obiecywałem związek? Nie! Ja nie bawię się w te bzdety. Miłość nie istnieje. Ludzie są ze sobą z dwóch powodów, pierwszy to zauroczenie a drugi to przyzwyczajenie i tyle.
-A...ale jak to? A to co było na imprezie? Nic nie znaczyło?-krzyczała płacząc.
-To tyko zabawa a teraz nie zawracaj mi głowy i spadaj.
Traciłem już cierpliwość do tej laski.
-Jesteś świnią!-krzyknęła i pobiegła w stronę szkoły.
-Wiem-mruknąłem sam do siebie. Myślałem że nikt tego nie słyszał naszej rozmowy. Myliłem się. Pod wierzbą płaczącą siedziała jakaś dziewczyna. Czekaj, czekaj, ja ją skądś znam... Momentalnie przybiłem sobie z otwartej dłoni w czoło, przecież to ta nowa! Patrzyła na mnie ze smutkiem w oczach. Nastawiałem się bardziej na obrzydzenie lub wstręt, że traktuję tak dziewczyny. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to dla nich przyjemne, no ale ja niczego nie obiecywałem a one nie pytały. Dlaczego więc patrzy na mnie ze smutkiem? Nie rozumiem. Nim się spostrzegłem dziewczyny już nie było.

                                                          *Lika*

Siedziałam pod wierzbą z zamkniętymi oczami, próbując odnaleźć wewnętrzny spokój, ciesząc się promieniami słońca które padały na mą twarz. Gdy zdaje się sobie sprawę z tego, że twoje dni są policzone, cieszysz się najdrobniejszymi rzeczami, bo tak naprawdę te najdrobniejsze rzeczy, cieszą najbardziej. Szkoda, że zdajemy sobie z tego sprawę wtedy gdy umieramy. Moje rozmyślania przerwał czyjś płaczliwy krzyk. Spojrzałam w tamtą stronę robiąc daszek z dłoni nad oczami i kogo ujrzałam? TEGO chłopaka, który patrzył się na mnie na chemii jak tylko otworzyłam drzwi. Kłócił się z jakąś dziewczyną. Pewnie ją wykorzystał a ta liczyła na coś więcej. Nie rozumiem jak można szukać czegoś trwałego w ten sposób. Szkoda, że ci ludzie...ludzie z mojego wieku, nie wiedzą jakie mają szczęście. Mogą robić co chcą, świat stoi przed nimi otworem, ale oni tego nie widzą. Nie muszą się martwić o to czy następny dzień nie będzie tym ostatnim. Mają rodziców a przynajmniej ich nie zostawili. Nie są sami...
Muszę iść, zaraz dzwonek a ja prawie płaczę. Przecież przyszłam tu by się uspokoić ale widocznie się nie udało. Spojrzałam na plan lekcji, teraz WF. Nie ćwiczę. Nauczyciel wie. Ruszyłam w stronę szkoły, cel: sala sportowa. Gdy dotarłam na miejsce, byłam tak zmęczona że chętnie poszłabym spać. Było to chyba widać bo nauczyciel patrzył na mnie jakbym miała zaraz umrzeć. Muszę go zmartwić jeszcze trochę pożyję, choć szczerze nie wiem po co. Nie mam dla kogo bo nie mam nikogo. Idę na trybuny. Nim się na nie wdrapałam wszyscy uczniowie już byli na sali. Gdybym tylko wiedziała co się stanie, nigdy nie usiadłabym na trybunach...

Dziewczyna o smutnych oczach [Ponad Połowa Rozdziałów Usunięta Z Publikacji]Where stories live. Discover now