Nie burz mojego muru

10.9K 847 33
                                    

                                                             *Damon*
Patrzyłem zdezorientowany jak moja siostra płacze w ramionach nieznajomej. Ciekawiła mnie ta krucha istotka siedząca na fotelu w moim salonie. W tej chwili zacząłem żałować że nie znam migowego. Z moich rozmyślań wyrwał mnie cichy szept, myślałem że się przesłyszałem ale zauważyłem że moja siostra też to usłyszała.
-Nie płacz-szepnęła dziewczyna.
Spojrzeliśmy na nieznajomą zszokowani. No, bo ona mówi! Dziwnie to brzmi pomyślałem.
Po chwili dziewczyna spytała coś mojej siostry na migi.
-Ty mówisz!- krzyknąłem razem z siostrą.
Nieznajoma zaczęła się śmiać. To był taki piękny dźwięk. Po raz pierwszy słyszałem jak się śmieje. Pamiętaj Damon masz zakład do wygrania! Moja siostra znów zaczęła płakać. Nie nadążam. Płaczą, śmieją się i znów płaczą. Postanowiłem spytać Scar, dlaczego płacze.
-Czemu płaczesz?
-Nie mów mu, proszę-szepnęła dziewczyna proszącym głosem.
-Ok-zgodziła się moja siostra.
Oczekiwałem że mi powiedzą zwłaszcza po tym, jak ją uratowałem na trybunach. Zabrałem ją z tamtąd by nie widzieli jej nadgarstku który wyglądał jakby był...pocięty? Czy ona....nie, niemożliwe. Jak ja mam wygrać ten zakład skoro nic o niej nie wiem!? Nawet imienia jej nie znam.
                                                         *Lika*

Na moje szczęście Scar nic mu nie powiedziała. W sumie żałuję że jej powiedziałam, bo przeze mnie płakała. Nie chcę by się do mnie przywiązała, nie chcę żadnych przyjaźni. Muszę z tąd jak najszybciej wyjść. Nie chcę burzyć mojego muru, który tak długo budowałam. I tak za dużo już widzieli. Wstałam z fotela i dosłownie chwilę potem, obok mnie pojawił się brat Scar. Muszę w końcu się dowiedzieć jak ma na imię.
-Jak on się nazywa-zamigałam
Dziewczyna wybuchła śmiechem i ocierając łzy odpowiedziała
-Nie wiesz?
Pokręciłam przecząco głową. Gdybym wiedziała to bym nie pytała, pomyślałam.
-Damon-powiedziała głośno.
Chłopak automatycznie obrócił głowę w jej stronę, zdezorientowany. Kiwnęłam głową w celu podziękowania i ruszyłam w stronę drzwi z zamiarem wrócenia do domu. Nie znam tej okolicy ale może trafię. "Szukajcie a znajdziecie". Już, już chwytałam za klamkę, gdy odezwał się właściciel tego denerwującego mnie głosu. Jaki właściciel taki głos.
-A gdzie młoda dama się wybiera?-drwił-Nie wiesz gdzie jesteś. Z resztą jest już późno. Dzisiaj śpisz tutaj.
No chyba ci coś dolega chłopczyku. Ja z nim w jednym budynku? Nic z tego. Do jednego się z nim zgodzę, jest późno, nawet nie zauważyłam jak ten czas szybko zleciał. Co się dziwić? Dawno nie spędzałam czasu z ludźmi poza szkołą, w sumie w szkole też jestem sama. Sama wśród ludzi...
-Niech zawiezie mnie do domu-zamigałam do Scar.
-Mówi byś ją odwiózł do domu-przetłumaczyła Scarlett.
-Nie-powiedział z głupim uśmieszkiem na który zapewne leciała większość dziewczyn. Na mnie to nie działa. Szczerze? Ten uśmiech odzwierciedlał jego głupotę. Nie chciał mnie zawieźć do domu? Ok. Nie będę się kłócić. Z głupotą nie wygrasz. Zapewne liczy że wygra swój zakład. Skąd wiem o zakładzie? Słyszałam w szkole jak gadał o tym z kumplami. Smutne, że traktuje mnie jako przeszkodę do osiągnięcia celu. Nie powiem mu że o tym wiem. Będę grać w jego grę. Tylko na moich zasadach. Pokażę mu, jak cieszyć się życiem.
-Gdzie miałabym spać?-zamigałam.
Scar podbiegła do mnie z radosnym piskiem i wzięła mnie w objęcia. Nie podzielałam jej szczęścia. Ostatnim razem przytulali mnie rodzice gdy mnie opuszczali. Nie przytulałam się od tamtej pory. Odsunęłam ją od siebie i zrobiłam kilka kroków w tył, posyłając sztuczny uśmiech. Ze zdenerwowania zaczęłam strzelać palcami.
-Chodź-szepnęła smutna dziewczyna.
Zrobiło mi się jej żal. Nie chcę nikogo ranić ani teraz ani później gdy będę umierać...
Zawieranie znajomości w moim przypadku nie ma sensu. Ruszyłam za dziewczyną, spojrzałam w górę i ujrzałam mój koszmar-schody. Za jakie grzechy ja się pytam? Dobra Lika, dasz radę to tylko...1...5...8...12 stopni. No dobra wspinaczkę czas zacząć. Ruszyłam przed siebie i nim się spojrzałam byłam w połowie drogi. Niestety moje chore serce dało o sobie znać. Za duży wysiłek. "Proszę unikać niepotrzebnych wysiłków bo to może skrócić pani czas..."-przypomniały mi się słowa mojego lekarza. Nie mam zamiaru się oszczędzać, chcę wykorzystać mój policzony czas tak, jakbym była normalną nastolatką. Skończyło się tak że, stałam oparta ręką o ścianę i oddychałam jak lokomotywa z wiersza Jana Brzechwy. Po chwili poczułam ciepłą dłoń dziewczyny na moim ramieniu i ujrzałam jej zmartwioną twarz naprzeciw mnie.
-Wszystko ok?-spytała mnie zaniepokojona.
Proszę nie przywiązuj się do mnie, nie chcę byś cierpiała. Proszę.
-Tak, zaraz mi przejdzie-uśmiechnęłam się smutno.

---------------------------------------------------------------------------------------------
Zauważyłam że coraz więcej osób czyta moją powieść. Cieszę się z tego ogromnie. Dziękuję wam :) Czekam na wasze polubienia i komentarze oraz zapraszam do dalszego czytania.
                                      

Dziewczyna o smutnych oczach [Ponad Połowa Rozdziałów Usunięta Z Publikacji]Onde histórias criam vida. Descubra agora