sixty two

7.5K 588 78
                                    

Polecam puścić piosenkę.

_________________________

- Witaj, Susan.

Jeśli dziewczyna wcześniej była przerażona, to teraz umierała ze strachu. Jej kolana zmiękły i cudem jeszcze nie upadła. Gdzie podziała się jej upartość, złość i żal do Camerona? Zapewne uciekły razem z mózgiem, bo bo blondynka pragnęła, jak nigdy niczego, przytulić chłopaka. Znajdował się w odległości zaledwie pół metra, przez co doskonale czuła jego mocną wodę kolońską. Tą samą, której używał zawsze. Tą samą, która była jej uzależnieniem już od pierwszego spotkania.

- Nie przywitasz się? - nonszalancki uśmiech ozdobił wargi Dallasa, ale to tylko pozory.

Próbował tym ukryć swoją niepewność. Nie wiedział jak zachowa się jego była dziewczyna, jak zareaguje na jego bliskość, co powie albo zrobi. Jeśli ktoś zapytałby go jak się czuje - wzruszyłby ramionami z obojętnością. Ale jego oczy wyrażały wszystko, z czego nie zdawał sobie sprawy.

Jednak, nie spodziewał się powitania, które zaserwowała mu Susan.

- Witaj Cameron - uśmiechnęła się, jakby spotkała starego znajomego na ulicy, zupełnie naturalnie.

Ale zaraz po tym uniosła dłoń i uderzyła Camerona w policzek. Ten sam, który uprzednio odwiedziła ręka Lucy. Jednak cios Susan był mocniejszy i przede wszystkim zabolał go mocniej. Ale nie fizycznie, lecz psychicznie. Okej, nie był głupi, nie oczekiwał, że rzuci się w jego ramiona z wyznaniem miłości. Jednakże byłoby to miłe, nie przeczył.

- Auć.

- Jak zawsze błyszczysz intelektem i odpowiedziami na poziomie, nic się nie zmieniło - głos blondynki był oschły, nieco ironiczny - Skończyłeś już odstawiać szopkę i mogę wracać do Grounders?

Ani Cameron, ani Susan, nie zwracali uwagi na to, w jakim położeniu się znajdują. Kamery, mnóstwo kamer, fanki, prowadząca program i inni ludzie. Zapewne o tym wystąpieniu będzie głośno... Przez najbliższe sto lat.

- Skoro tak bardzo ci się śpieszy to po co w ogóle przyjeżdżałaś?

- Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie, wiesz, że tego nienawidzę - blondynka przewróciła oczami ze złością - Postanowiłam pozwiedzać, nie twój interes.

- Dlatego, że wysłałem ci bilet.

- To był tylko dodatek do wyjazdu, który planowałam od jakiegoś czasu.

- Kłamiesz - tym razem na jego ustach zagościł inny uśmiech, ale Susan nie potrafiła go odszyfrować.

- A ty się przeceniasz, bo ja nie łżę - Susan wzruszyła ramionami, ale to, co działo się w jej mózgu to była istna burza.

- Za każdym razem kiedy naginasz prawdę to marszczysz tak uroczo nos więc się nie wyplątasz.

- Ty zaś nie robisz nic uroczo. Jeśli skończyłeś to wybacz, mam jeszcze mnóstwo do zrobienia.

I po tych słowach dziewczyna podniosła z parkietu swoją torebkę, która również była mokra od coli. Obrzuciła Camerona spojrzeniem, szczególną uwagę zwracając na czerwony odcisk zdobiący jego policzek. I wtedy, zalało ją potworne poczucie winy.

___________________________________

Kocham jak nazywacie te końcówki Polsatem, zawsze chce mi się śmiać.

Nie dziwcie się Susan - postawcie się w jej sytuacji.

Noticed // Cameron Dallas // PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz