thirty seven

11.2K 789 157
                                    

Przyjaciele tak czy inaczej skończyli razem w łóżku. Jednakże nie w ten sposób, w jaki sobie wyobrażacie. Po prostu Susan udostępniła chłopakowi prawą stronę swojego łóżka, a on przyjął ją z wdzięcznością. Wiedział, że mimo gadania, zaprzeczania, sprzeciwów i tak nie pozwoli mu spać na podłodze. Dlatego właśnie, dopiero o czwartej nad ranem, po kilku walkach, ułożyli się do spania.

- Jeśli będziesz chrapał to cię uduszę, przysięgam - dziewczyna mruknęła cicho, powoli oddalając się do krainy snów.

- Nie musisz mówić takich rzeczy żeby się do mnie przytulić.

Blondynka się zarumieniła, mimo, że wcale nie miała na myśli obściskiwania się z Cameronem. Jednak, ku jej zdziwieniu, perspektywa spania w jego ramionach była kusząca. No hej, jeszcze tydzień temu był tylko i wyłącznie jej idolem. Kimś nieosiągalnym, odległym. Samo spotkanie było jak błogosławieństwo prosto z nieba, Susan nigdy nie myślała, że mogłaby być z nim tak blisko. A teraz ten sławny, przystojny, utalentowany i przede wszystkim dobry Cameron Dallas leży w jej łóżku. I w dodatku proponuje siebie jako poduszkę. Kim byłaby ta dziewczyna jeśli by odmówiła?

Sobą. Nie chciała aby jej tok myślenia wkroczył na złą ścieżkę. Przyjaźń na odległość już była dla niej ciężka, jeśli jeszcze zakochałaby się w tym sławnym idolu tysięcy nastolatek... Nie mogła.

- Jasne, a później, tak jak w każdym filmie obudzę się z Charlesem wbijającym się w udo? - Susan spojrzała na towarzysza z kpiną na twarzy - Nie, dziękuję.

Cameron za to był rozbawiony. Przez ten czas, który z nią spędził zdążył wyłapać niektóre szczegóły z jej zachowania. Kiedy chciała coś powiedzieć, ale ostatecznie rezygnowała, to przegryzała policzek od środka. A jeśli z jej ust wyrwały się nieprzemyślane słowa to policzki pokrywały się szkarłatnym rumieńcem. Oprócz tego chłopak zdążył pokochać to jak powstrzymuje uśmiech, a i tak później się śmieje. To jak przewraca oczami na jego sprośne żarty, jak marszczy nosek czekając na odpowiedź.

Teraz, mimo obojętnego tonu i tak dostrzegł, że jest zawstydzona. I to było tak kurewsko urocze.

- Nie poznałaś się jeszcze z Charlesem twarzą w twarz, kto by pomyślał, że zapamiętasz jego imię? - Dallas założył ręce za głowę i przyglądał się Susan z cwaniackim uśmieszkiem.

Jednak tym razem nie wyglądała na zmieszaną. Zero rumieńca czy przegryzania policzków. Ku jego zdziwieniu, dziewczyna podniosła się do pozycji siedzącej, po czym, bez skrępowania zdjęła z nich kołdrę. Następnym jej czynem było przerzucenie nogi przez biodra Camerona i zajęcie miejsca... Na nim. Oczy chłopaka były większe niż pięciozłotówki, krew napłynęła mu do poszczególnych partii ciała. Susan oparła dłonie na jego umięśnionym brzuchu, jadąc nimi to w górę, to w dół. Nie miała pojęcia jak bardzo to na niego działa, Dallas powstrzymywał się od jęku. Sam był zdziwiony swoją reakcją, przecież tak na prawdę jeszcze do niczego nie doszło. Oprócz tego, że ich narządy płciowe oddzielały jedynie jego bokserki, jej bielizna i spodenki.

- Susan... - zaczął, bo wiedział, że jeśli nie przerwie teraz, to się nie powstrzyma.

Jednak w momencie kiedy twarz dziewczyny zbliżyła się do jego, wszystkie słowa utknęły w gardle. Nie był w stanie nic z siebie wydusić. Czując usta Susan w okolicach swojego ucha, zamknął oczy, oddając się drobnym pieszczotom. Ale kiedy ona zabrała głos, wszystko prysło.

- Nigdy nie będę chciała poznać Charlesa, oficjalnie zostałeś zamknięty we friendzone, napaleńcu.

_____________________

PrzepraszamPrzepraszaPrzepraszam, wracam do dodawania rozdziałów codziennie.

Noticed // Cameron Dallas // PLDove le storie prendono vita. Scoprilo ora