twenty nine

11.5K 730 150
                                    

Perspektywa Camerona:

Susan patrzyła na mnie, a z jej twarzy można było wyczytać wszystkie emocje. Zarówno przebłysk radości jak i zdziwienia, podekscytowania i pewnego rodzaju smutku. Tak bardzo jak pragnąłem, aby to ostatnie zniknęło, tak bardzo nie wiedziałem jak to zrobić. Za każdym razem gdy chciałem coś powiedzieć, nagle wszystkie słowa uciekały mi z głowy i kończyło się jedynie na otworzeniu ust. Nieco zbyt nieprzemyślenie wyciągnąłem przed siebie dłoń. To znaczy, chciałem to zrobić, ale bałem się reakcji dziewczyny.

Ta jednak, ku mojemu zdziwieniu, złapała za nią i pozwoliła się przyciągnąć. To co czułem było dziwne, ale potrzebowałem ją przytulić. Chciałem wdychać jej zapach, móc położyć ręce na jej udach. Ze względu na to, że siedziałem na klapie ubikacji, ona znalazła się na moich kolanach. Nie protestowała kiedy objąłem ja w talii i przytuliłem do swojej klatki piersiowej.

- Jak tylko się nacieszę, zacznę na ciebie krzyczeć - powiadomiła mnie Susan, jednak w jej głosie można było wyczuć, że mówi to pół żartem, pół serio.

- I tak jesteś mniej pyskata niż przez internet - musnąłem ustami czubek jej głowy, nie mogąc się powstrzymać. Dlaczego ja to zrobiłem?

Siedzieliśmy tak, po prostu napawając się swoją obecnością. Dopóki, oczywiście, ktoś nam nie przerwał. I głos rozchodzący się po łazience spowodował, że oboje poderwaliśmy się na równe nogi.

- Cam, kochanie? - Lucy stanęła dokładnie pod trzecią kabiną - Widzę twoje buty, wychodź, bo te napalone małolaty się niecierpliwią.

Widziałem jak Susan się krzywi na jej słowa. Mi również one nie spodobały, bo fanki były dla mnie bardzo ważne, miałem w nich wsparcie, akceptowały moje decyzje. Dlatego mimowolnie pomyślałem, że Lucy jest szmatą. Okej, znowu, dlaczego to zrobiłem? Przecież jest moją dziewczyną, lubą, drugą połówką czy coś w ten deseń.

Ale wróćmy do tego, w jak bardzo beznadziejnej sytuacji byłem. Jak to wygląda? Jestem w toalecie z Susan. W dodatku, w jednej kabinie. I wchodzi moja dziewczyna. Hm, okej, jest tragicznie.

- Lucy kochanie, mam problem... Biegunkę, zaraz przyjdę.

Susan stała na ubikacji, tak aby druga dziewczyna jej nie zauważyła. Trzymała dłoń przyłożoną do ust aby powstrzymać wybuch śmiechu. W oczach błyszczały jej łzy rozbawienia. Zrobiła się czerwona na twarzy, a ja musiałem zagryźć policzki żeby mój głos nie brzmiał inaczej.

- Cameron, wychodź albo ja wejdę - dziewczyna się niecierpliwiła, a znałem ją na tyle aby wiedzieć, że to nic dobrego - Okej, wchodzę.

Przewróciłem oczami, bo drzwi były zamknięte więc niby jak mogła wejść? Susan dusiła się śmiechem, którego nie mogła wypuścić z siebie. Wyglądała na prawdę uroczo, a do tego jej radość sprawiała mi przyjemność. Na tym polega przyjaźń, prawda?

Nie wyobrażacie sobie mojej miny kiedy kabina bez żadnego problemu się otworzyła. W progu stanęła Lucy, patrząca najpierw na mnie, później na moją przyjaciółkę.

Jak mogłem nie zamknąć drzwi na zamek?

__________________

Wstawiam wcześniej, bo potrzebuję się wyspać więc udajmy, że jest 00:01. Okej? Okej.


Noticed // Cameron Dallas // PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz