Rozdział 49

3.9K 278 58
                                    

- Dwa dni później -

Perspektywa Janka:

- Dwa dni. Dwa pieprzone dni, rozumiesz? - Uniosłem głos, zaciskając ręce w pięści. - Zdajesz sobie sprawę z tego, co oni mogli z nią zrobić?

- Są przebiegli.

- No i co w związku z tym? Ona nie była gotowa na taki wysiłek psychiczny, to ją zniszczy - pokręciłem zrezygnowany głowa.

- Do kogo ty masz pretensje? To ty ją w to wpakowałeś - ręka bruneta uderzyła w moje ramie.

- Myślisz, że to planowałem? - roześmiałem się głośno, podnosząc z kanapy.

- Nie od dzisiaj wiesz jak działa twój interes.

Schowałem głowę w dłonie, mocno gryząc się w język. Powstrzymywałem się przed wybuchnięciem, wiedząc, że jeśli nie Bartek, zostanę z tym kompletnie sam.

- Zrobiłem już setki rzeczy, które ode mnie chcieli. Dałem im tą pieprzoną siatkę odbiorców, ale to nie wystarcza - przeszedłem kilka kroków do przodu, by zaraz wrócić na poprzednie miejsce.

- I co dalej?

- Zgłoszę zaginięcie na policję.

- Popieprzyło Cię? - głośne wrzaśnięcie chłopaka, rozeszło się po pomieszczeniu. Patrzył na mnie zaszokowany, kręcąc z niedowierzaniem głowa.

- A na co mam czekać? Aż zostanę całkowicie spłukany, a oni zrobią jej wodę z mózgu? - zmarszczyłem brwi w jedną linię.

- Chcesz sam siebie zdemaskować? - mruknął rozbawiony, klaszcząc w ręce.

- Ona jest niewinna.

- Pójdziesz siedzieć.

- Pieprze to - warknąłem, kopiąc nogą w ścianę.

Usiadłem na stoliku, mocno zaciskając szczękę. Pierwszy raz w życiu jestem tak bardzo bezsilny. Nie mam pojęcia, co mogę jeszcze zrobić. Siedzę w tym wszystkim tyle lat, a zupełnie nie wiem jak się odnaleźć. Zabawne prawda? Czuje się jak naiwniak, który na każdym kroku daje się wyruchać, a oni mają z tego kurewską satysfakcję. Zresztą, kto by nie miał?

- Halo? - mruknąłem cicho do słuchawki telefonu.

- Janek, powiesz mi w końcu, o co w tym wszystkim chodzi? Gdzie jest Ania? Nie ma jej już dwa dni - zmartwiony głos Olgi, rozszedł się po drugiej stronie słuchawki.

Zgarbiłem się jeszcze bardziej, wlepiając wzrok w czubki swoich butów.

- Nie wiem - sapnąłem krótko, przejeżdżając ręką po swojej brodzie.

- Jak to nie wiesz? Janek o co chodzi? - ton jej głosu stał się bardziej stanowczy.

Jeszcze tego brakuje, żeby ona wydzwaniała co 10 minut, panikując i krzycząc na mnie przez moją głupotę.

- Halo? Kurwa Janek! - pisnęła głośno, przez co musiałem odsunąć telefon od ucha.

- Słuchaj Olga. To jest długa historia, nie mam czasu, żeby Ci teraz wszystko opowiadać, ale... po prostu nie jest dobrze - westchnąłem, kiedy kolejny raz oblała mnie fala poczucia winy.

- Powiedz, że żyje - wyszeptała.

- Nawet kurwa nie myśl, że mogłoby być inaczej - roześmiałem się nerwowo.

- Dzwoniłeś na policję?

- Jeszcze nie.

- Więc na co czekasz?

You saved my lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz