Rozdział 22

9.9K 487 49
                                    

Prychnęłam pod nosem, patrząc tępo na drzwi.

- Nie rozumiem po co mnie tu przywiozłeś - fuknęłam na tyle głośno, żeby mógł mnie usłyszeć. Stanęłam na ostatnim schodku, opierając się plecami o poręcz. Rozejrzałam się po domu, poprawiając włosy.

- Wracam do domu - mruknęłam, rzucając koszulkę na ziemię i szybko zbiegłam po schodach. Otworzyłam drzwi, wychodząc na zewnątrz. Podeszłam do furtki, szarpiąc za zimną klamkę. Wywróciłam oczami, kiedy zauważyłam, że jest zamknięta. Odwróciłam się za siebie, zerkając w okno, w którym stał chłopak z cwanym uśmiechem. Wystawiłam w jego stronę środkowy palec, następnie odwracając się i wspinając po bramie. Mam nadzieję, że nie włączy magicznego przycisku, a z ogrodzenia nie wyjdą druty pod napięciem elektrycznym. W sumie nic mnie już nie zdziwi. Zagryzłam wargę, przekładając druga nogę przez żelazne ogrodzenie i zeskoczyłam uważnie na ziemię. Jeśli myślał, że jestem jak jego poprzednie dziewczyny i nie zrobię niczego, co mogłoby sprawić, że złamie sobie paznokieć, jest głupi. Nie odwracając się ponownie w stronę domu, zaczęłam iść przed siebie. Po moich plecach przeszły ciarki, kiedy usłyszałam głośny dźwięk muzyki z mojego telefonu. Sięgnęłam ręką do kieszeni, wyciągając go i następnie odrzucając połączenie. Kiedy znalazłam się w bezpiecznej odległości, z której Janek nie miałby możliwość dostrzeżenia mnie z okna, podeszłam do jednego z ogrodzeń siadając na zimnym murku. Zerknęłam na wyświetlacz telefonu, kiedy usłyszałam dźwięk smsa.

Od: Janek
Jeśli nie masz zamiaru wrócić do mojego domu, radzę Ci uciekać.

Pokręciłam głową, zaciskając telefon w ręce. Podniosłam się z zimnego marmurowego ogrodzenia, otrzepując swoje spodnie. Przejechałam koniuszkiem języka po swojej dolnej wardze, zwilżając ją. Wsunęłam ręce do kieszeni bluzy i szybkim krokiem, skierowałam się w stronę centrum. Nie minęło nawet pięć minut, a już usłyszałam ryk silnika samochodu, zwalniającego obok mojej osoby. Nie zwracając na to uwagi, szłam przed siebie z oczami wpatrzonymi w swoje buty.

- Wsiadaj - kolejny rozkaz, dobiegł do moich uszu.

Stanęłam w miejscu, zaciskając ręce w pieści. Przekręciłam głowę w stronę samochodu, przybierając sztuczny wyraz twarzy. Podbiegłam do drzwi, otwierając je i wsiadając na miejsce pasażera.

- Och, co tylko pan rozkaże - szepnęłam, układając dłoń na jego udzie.

Wyraz jego twarzy, ani trochę się nie zmienił. Przeniósł na mnie wzrok, posyłając zdenerwowane spojrzenie. Nacisnął guzik przy kierownicy, po czym zamki w drzwiach się zamknęły. W szybkim tempie zakręcił samochodem i zaczął jechać w stronę swojego mieszkania.

- Rozumiem, że wracamy do domu waszej wysokości - poprawiłam się na siedzeniu, zakładając kosmyk włosów za ucho. - Oczekuję kolejnych rozkazów, które będę mogła spełnić - zaświergotałam, kładąc dłoń na swoim kolanie.

Można było zauważyć jak chłopak z trudem powstrzymuję się od wybuchnięcia. Wjechał na podjazd i wysiadł z samochodu w szybkim tempie go okrążając. Otworzył drzwi i łapiąc mnie za rękę, pociągnął w stronę wejścia do domu.

- To co teraz? Może szybki numerek, bo widzę że jesteś jakiś spięty - mruknęłam, kiedy on niemal siłą wepchnął mnie do środka jego mieszkania, zamykając za sobą drzwi na klucz.

Jego mięśnie spięły się do granic możliwości, słysząc moje słowa.

- Jeśli zaraz się nie uciszysz, wsadzę ci coś do tych pięknych ust i będziesz się tym dławić całą noc - warknął, pchając mnie w stronę schodów. Widząc, że nie mam zamiaru postawić kolejnego kroku, złapał mnie pod kolanami, zarzucając sobie na plecy. Wydałam z siebie zirytowany jęk.

You saved my lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz