Rozdział 8

9.2K 616 95
                                    

Perspektywa Ani:

Kiedy burza minęła poczułam ulgę. Moje ciało przestało drżeć, a oddech się uspokoił. Poczułam, że ręce Janka dotykają moich pleców w miły sposób. Było mi przyjemnie, przez co odchyliłam głowę do tyłu. W pewnym momencie usłyszałam cichy jęk z ust chłopaka, na co moje ręce lekko zadrżały na jego plecach. Uniosłam delikatnie głowę do góry, by spojrzeć na jego twarz. Nasze spojrzenia spotkały się, przez co od razu poczułam jak fala gorąca oblewa moje ciało. Dotarło do mnie, że nie powinnam się tak do niego lepić i chociaż trochę się powstrzymać. Zagryzłam wargę, wypuszczając z objęć chłopaka. Jego ręką zaraz wylądowała na moim podbródku, robiąc to co zawsze.

- Nie zmienisz tego we mnie, zawsze to robiłam i będę robić - zaśmiałam się, odsuwając kawałek od chłopaka, by powstała między nami jakaś przestrzeń.

Przekręcił głowę w moją stronę.

- W takim razie często będziesz musiała obserwować to zjawisko - złapał mnie za rękę, następnie kierując ją w stronę swojego krocza.

Moje oczy musiały wyglądać jak pięciozłotówki, kiedy moja dłoń mogła wyczuć delikatne wybrzuszenie pod kołdrą. Zabrałam od niego rękę jak oparzona, i szybko schowałam się cała pod kołdrę. Moja twarz zrobiła się czerwona. Czułam się tak bardzo zażenowana. On naprawdę nie ma wyczucia. Przed chwilą było tak miło, a teraz robi takie rzeczy. Dobrze wie, że nie jestem na takie sytuacje gotowa. Kolejny raz jego śmiech dobiegł do moich uszu, tylko tym razem chyba uznał, że jest to bardzo zabawne i jego głos roznosił się po całym domu. Wywróciłam oczami pod kołdrą, po czym odkryłam się patrząc na niego zirytowana.

- No zajebisty żart, uśmiałam się - dźgnęłam go z łokcia w bok, po czym odwróciłam się tyłem do niego, zatapiając głowę w poduszki. - Myślałam, że potrafisz panować nad emocjami - mruknęłam nie odwracając się w jego stronę.

Usłyszałam jego chichot za plecami.

- Gdybyś była na moim miejscu, tez byś nad nimi nie panowała - wzruszył ramionami.

Westchnęłam głośno wypuszczając powietrze z ust. Zaczęła dopadać mnie senność, bo w końcu to był długi, ciężki dzień i wiele się wydarzyło. Przymknęłam oczy czując jak moje myśli nie są już w stanie tworzyć spójnych faktów, bo odlatywałam w krainę snów.

Perspektywa Jasia:

Otworzyłem powoli oczy, mrużąc je przez promienie słoneczne, które wpadały do pokoju. Kolejny ładny, letni dzień. Przetarłem dłońmi twarz, przyzwyczajając się do światła dziennego. Miałem zamiar wstać, kiedy poczułem delikatny opór. Spojrzałem w dół i widok, jaki zastałem trochę mnie zaskoczył. Ręka Ani opleciona była wokół mojego torsu, a głowa była przytulona do mojego boku. Mimo że zrobiła to pewnie przez sen to i tak sprawiło, że początek dnia stał się jeszcze lepszy. Zachichotałem widząc jak dziewczyna spokojnie śpi. Delikatnie odkleiłem ją od siebie i schodząc po cichu z łózka, okryłem ją kołdrą. Przeciągnąłem się na stojąco, ziewając. Wyszedłem z pokoju dziewczyny, idąc prosto do swojego. Podszedłem do szafy, by wyciągnąć z niej czystą bieliznę i dresy. Wziąłem orzeźwiający prysznic, po czym skierowałem się do kuchni. Nalałem wody w szklankę, następnie upijając z niej kilka sporych łyków. Sięgnąłem po telefon, który włożyłem wcześniej do kieszeni dresów. Wybrałem numer Filipa, mojego dobrego kolegi.

- Siema stary, co dzisiaj robisz? - mruknąłem do słuchawki, jednocześnie podchodząc do okna.

- Cześć, myślałem o wypadzie do Angel Clubu - usłyszałem zaspany głos kumpla po drugiej stronie, przez co automatycznie spojrzałem na zegarek. Dziesiąta rano? Zmarszczyłem brwi, kręcąc głową. Nigdy nie wstawałem tak wcześnie.

You saved my lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz