Rozdział 21

7.3K 443 23
                                    

Chyba zaczynam zdawać sobie sprawę z tego, jak czas szybko leci. Wstajesz i nim zdążysz się obejrzeć znowu znajdujesz się w łóżku. Nienawidzę tej pieprzonej rutyny.

Wyciągnęłam się na łóżku, następnie się z niego podnosząc. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godziną dziesiątą. Olga była na uczelni, co oznaczało, że jestem sama w domu. Podeszłam do lusterka i związałam swoje włosy w luźny kucyk na czubku głowy. Skierowałam się do kuchni z zamiarem zrobienia sobie czegoś do jedzenia, ale kiedy otworzyłam lodówkę nie mogłam liczyć na nic innego jak na jedno jajko. Westchnęłam, wracając do pokoju i podchodząc do szafy. Wyciągnęłam czarne rurki i bordową bluzę, którą szybko na siebie włożyłam. Podeszłam do szafki z butami, wyciągając białe trampki i kurtkę. Wsunęłam je na nogi, następnie sięgnęłam po pieniądze ze swojego portfela i klucze. Wyszłam z domu, zamykając go za sobą. Skierowałam się do najbliższego supermarketu, który swoją drogą i tak był całkiem daleko. Na dworze nieprzyjemnie wiało, przez co moje oczy od razu się zaszkliły. Uroki jesieni. Wsunęłam ręce do kieszeni kurtki, idąc wąskim chodnikiem. Patrzyłam na ludzi, którzy mimo że pogoda była straszna wydawali się być szczęśliwi. Podziwiam ich.

Pchnęłam drzwi prowadzące do sklepu. Po moim ciele przeszły ciarki, kiedy uderzyło we mnie ciepłe powietrze. Zaczęłam chodzić po różnych alejkach, wrzucając do koszyka najpotrzebniejsze produkty. Po jakimś czasie podeszłam do kasy, wyciągając wszystko na taśmę, a następnie schowałam produkty do siatek uprzednio za nie płacąc.

- Dziękuje, zapraszam ponownie - kasjerka wydawała się być umierającą podczas swojej pracy. Zresztą nie ma co się dziwić, tez bym zapewne tak wyglądała. Wzięłam do ręki torby, które nie należały do najlżejszych i otworzyłam drzwi nogą, co musiało wyglądać dosyć dziwnie. Kiedy usłyszałam trąbienie samochodu, odruchowo odwróciłam się do tyłu i ujrzałam dobrze mi znane czarne bmw.

- Wsiadaj, podwiozę cię do domu - Janek kiwnął do mnie głową.

Spojrzałam na niego, zagryzając wargę. Przełknęłam ślinę, odwracając się i kierując w stronę jego samochodu. Od ostatnich dni wiele ze sobą nie rozmawialiśmy.


Retrospekcja:

- Chcę tylko przyjaźni - westchnęłam, puszczając jego dłoń.

Jego mięśnie się napięły, co mogłam od razu wyczuć po jego klatce piersiowej.

- A co jeśli ja nie chce? - odparł na co spojrzałam na niego unosząc brwi. - Nie wierzę w przyjaźń damsko-męską - mruknął, a jego dłonie zacisnęły się w pięści.

- To dlaczego wcześniej się na nią zgodziłeś? - zsunęłam się z niego, poprawiając pogniecioną bluzkę.

- Miałem inny wybór? - rozmawialiśmy ze sobą samymi pytaniami.

Wywróciłam oczami, podnosząc się z łózka.

- To jest tylko skutek twoich działań - podniosłam z podłogi jego koszulkę i rzuciłam nią w jego stronę.

- Co chcesz przez to powiedzieć? - spojrzał na mnie, wkładając ją na siebie.

Popatrzyłam na niego chwilę, przygryzając wewnętrzną stronę policzka.

- Za dużo razy straciłeś szansę, którą ci dawałam - przełknęłam ślinę, odchodząc trochę dalej, przez co nie mogliśmy już siebie dostrzec w ciemności.

- A ty niby jesteś bez winy? - fuknął w moją stronę, dzięki czemu na mojej twarzy pojawił się grymas.

- Tego nie powiedziałam - odparłam, opierając się o stolik.

You saved my lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz