Rozdział 37

4.6K 316 150
                                    


Perspektywa Ani:

Mój telefon wydał z siebie głośny dźwięk, kiedy stanęłam pod dachem małego przystanku. Dobrze wiedziałam kto dzwoni, dlatego nie miałam najmniejszego zamiaru odebrać. Pociągnęłam za rączkę przy walizce, wsadzając ją do środka. Obróciłam się za siebie, zerkając czy jest tutaj ławka, następnie kierując się w jej stronę. Przeniosłam wzrok na ekran telefonu, na którym pojawiła się wiadomość.

Od Jaś:

Porozmawiaj ze mną, bo mam Ci do powiedzenia coś, co pewnie zapamiętasz do końca życia, kochanie.

Przełknęłam nerwowo ślinę, czytając kilka razy wiadomość.

Do Jaś:

Jestem na przystanku.

Zapamiętam, ale chyba nie jako dobre wspomnienie.

Moja głowa zwróciła się w stronę głosów dochodzących, zza zakrętu. Rozpoznałam kilka postur, kiedy moim oczom ukazało się kilku chłopaków. Szybko odwróciłam głowę, by nie przyciągnąć na siebie uwagi. Dobrze pamiętałam, że są to koledzy Jasia, z którymi byliśmy na imprezie w lesie.

- Oo, Ania, wyjeżdżasz gdzieś? - przymknęłam oczy, krzywiąc się. Tak bardzo prosiłam Boga w duszy, by być teraz niezauważona. Oblizałam wargi, przekręcając się w ich stronę.

- Tak - mruknęłam bez zbędnych emocji, mając nadzieję, że pójdą dalej.

Nie to, że jestem jakąś dzikuską i nie lubię przebywać z ludźmi, ale zważając na fakt, że to do nich Jasiek mówił o swoich planach w stosunku do mnie, jakoś mnie nie przekonywał. Wszyscy jego znajomi mnie nie przekonują. Każdy udaje swojego przyjaciela, a tak naprawdę kopią pod sobą dołki.

- Sama? - kolejne pytanie wydostało się z ust chłopaka. Kompletnie nie mogę przypomnieć sobie ich imion, ale chyba ta informacja nie będzie mi potrzebna.

- Tak sama - sapnęłam poirytowana, wbijając wzrok w swoje buty.

Nie miałam ochoty na rozmowę z kolejnymi cwaniakami, którzy myślą, że mogą układać moje życie.

- Coś mi się tutaj nie podoba - cmoknął jeden z nich, przechodząc bliżej i siadając obok mnie. Zacisnęłam mocno zęby, powstrzymując się od wybuchnięcia. Nie wiem czy to poszarpane nerwy, czy raczej fakt zbliżającego się okresu sprawia, że jak nigdy dotąd nie potrafiłam komuś nagadać, tak teraz mam ochotę, podejść i mu nawrzucać. Albo jedno i drugie nachodzi na siebie i tworzą mieszankę wybuchową.

Stuknęłam nerwowo nogą, kiedy miejsce po mojej drugiej stronie także zostało zajęte. Ułożyłam z ust dzióbek, próbując nie zwracać na nich uwagi.

- Powiedział Ci? - z rozmyśleń wyrwał mnie głos chłopaka siedzącego po mojej lewej stronie. Ściągnęłam brwi w jedną linie, nie mając pojęcia o czym on mówi.

- Jaki wy tutaj macie do cholery cel? - wypaliłam, podnosząc się z miejsca i przechodząc w stronę swojej walizki. Odwróciłam się w ich stronę, skanując wszystkich wzrokiem. Nie mam pojęcia, dlaczego każdy z jego znajomych jest ogromnym idiotą, jednocześnie będąc naprawdę oszałamiająco przystojnym. Kompletny paradoks.

- Siema chłopaki - zdyszany głos Jaśka dobiegł do moich uszu, kiedy wyminął mnie podchodząc do nich bliżej.

Pokręciłam głową, wyciągając rączkę walizki, odchodząc kilka metrów dalej.

- Powiedziałeś jej o wszystkim, dlatego wyjeżdża? - usłyszałam pytanie, które ponownie sprawiło, że ściągnęłam brwi.

- Co mi miałeś powiedzieć? - sapnęłam zaintrygowana, zerkając w jego stronę.

You saved my lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz