Rozdział 18

7.3K 484 130
                                    

Perspektywa Ani:

Nad ranem, kiedy trochę się uspokoiłam, zaczęłam pakować swoje rzeczy. Nie mam zamiaru odwlekać mojej wyprowadzki. Chcę całkowicie zerwać kontakt z Jankiem, bo to idzie w złą stronę. Stargałam walizkę na dół, nie patrząc na to czy obudzę chłopaka. Nie obchodziło mnie to. Założyłam buty i bez jakiegokolwiek pożegnania wyszłam z domu zostawiając klucze na półce w korytarzu. Skierowałam się w stronę centrum. Jedynym wyjściem jest odwiedzenie Moniki i sprawdzenie czy jej siostrzenica nadal poszukuje współlokatorki. Ciągnęłam za sobą walizkę, która głośno stukała kołami o chodnik. Kiedy dotarłam do baru, westchnęłam nerwowo, rozglądając się na boki. Pchnęłam delikatnie drzwi, wchodząc do pomieszczenia. Monika siedziała za ladą, intensywnie przyglądając się jakiejś kartce. Dopiero dochodziła siódma, ale dobrze wiedziałam, że o tej godzinie zaczyna robotę papierkową. Zostawiłam walizkę obok jednego ze stolików, następnie kierując się do lady. Głowa kobiety uniosła się do góry, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.

- Cześć, jak ja Cię dawno nie widziałam - podniosła się z krzesełka, zerkając na mnie. Uśmiechnęłam się do niej blado, opierając się o blat.

- Cześć Monika - rozejrzałam się po pustym barze. Zagryzłam wnętrze swoje policzka, nie wiedząc jak się zachować.

- Co Cię tu sprowadza, o tak wczesnej porze? - zmarszczyła brwi, orientując się że zazwyczaj nie składam jej wizyt o siódmej rano. Przekręciłam głowę spoglądając na nią.

- Kiedyś mi mówiłaś, że twoja siostrzenica szuka współlokatorki. Czy to jest nadal aktualne? -odgarnęłam włosy do tyłu, patrząc z nadzieją na kobietę.

- Tak, a znasz kogoś chętnego? - posłała mi pytające spojrzenie, schylając się pod ladę, spod której wyciągnęła butelkę wody.

- Ja jestem chętna - zaśmiałam się cicho. Monika słysząc moje słowa wyprostowała się, patrząc na mnie spod byka.

- Wyprowadzasz się z domu? - ponownie usiadła na krześle, nie spuszczając ze mnie wzroku. Zapomniałam, że ona nie ma pojęcia o mojej przeprowadzce do Jasia.

- Tak jakby - zaśmiałam się nerwowo. Stukałam paznokciami w blat, podbierając głowę na drugiej ręce. Monika popatrzyła na mnie przez chwilę, następnie zapisując coś na kartce papieru.

- Masz, zadzwoń do niej i porozmawiaj - uśmiechnęła się puszczając do mnie oczko.

*Cztery miesiące później*

Leżałam na kanapie z przymkniętymi oczami. Właściwie to spędziłam na niej cztery godziny, nie robiąc kompletnie nic. Zaczynałam powoli w nią wrastać, ale wszystko zepsuła mi Olga trzaskając drzwiami, przez co się ocknęłam.

- Ups, przeciąg - zaśmiała się, zdejmując buty. Mieszkam z nią od tego samego dnia, kiedy byłam u Moniki. Jest naprawdę świetną dziewczyną i dobrze się z nią dogaduję.

- Żyjesz dziewczyno? - zaśmiała się, podchodząc do kanapy i siadając obok moich nóg. Wydałam z siebie ciche stęknięcie, wyciągając się na sofie.

- Mhm - kiwnęłam głową, ziewając.

- Zdecydowanie potrzebujesz chłopaka - pokręciła głową, kładąc nogi na stoliku obok. Spojrzałam na nią spod byka.

- Akurat to jest ostatnia rzecz, która jest mi potrzebna do szczęścia - mruknęłam, przykładając rękę do czoła.

- Ania, jest piątek, weekend, a ty spójrz na siebie - wskazała głową, na moje leginsy i rozciągniętą bluzkę. Podążyłam za jej wzrokiem, marszcząc się.

You saved my lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz